Oleksij Radynski

Czy Putin jest winny masakry w „Charlie Hebdo”?

Co wspólnego mają ideolodzy islamskiego radykalizmu z rosyjskim przywództwem?

Spójrzmy na jedną z bardziej kuriozalnych interpretacji paryskiej tragedii: za działaniami radykalnych islamistów kryje się ręka Moskwy. Putin napędza chaos społeczny we Francji, by umożliwić dojście do władzy swoim kukiełkom z Frontu Narodowego. Oczywiście wszystko po to, żeby odwrócić uwagę świata od wojny w Ukrainie oraz zemścić się na Francji, ponieważ nie sprzedała mu mistrali. Marine Le Pen i przywódca Państwa Islamskiego al-Baghdadi są zatem tylko narzędziami w walce o upadek Unii Europejskiej toczonej przez autokratę z Kremla.

Problem z tym kuriozum polega nie tylko na tym, że reprezentuje dosyć powszechny pogląd, zgodnie z którym wszystko, co mamy złego w tej części świata, pochodzi z głowy Putina. Owo myślenie w kategoriach absolutnego zła raczej schlebia Putinowi, niż mu szkodzi. Odtwarza sposób myślenia i mówienia o rosyjskim reżimie, który tak naprawdę najbardziej mu odpowiada. Kreml chce wydawać się ważnym graczem w skali globalnej – i właśnie dlatego, a nie z chęci posiadania nowych terytoriów, anektuje Krym i rozpętuje wojnę w Donbasie. Temu samemu celowi niechcący służy też pomysł, jakoby Putin potrafił zmanipulować niemal każdy ruch na kontynencie europejskim.

Przekonanie o mocy reżimu Putina jest jednym z ważniejszych źródeł jego rzeczywistej siły.

W złudzeniu o twardości putinizmu łączą się jego wielbiciele i nienawistnicy. Jednym z największych sukcesów propagandowych Kremla jest ustalenie w opinii publicznej Europy podziału, gdzie na jednym biegunie są „rozumiejący Putina” (Putin-Vesteher), a na drugim zwolennicy twardych działań wobec Rosji. Zasłużona dyskredytacja obozu Putin-Versteher zasłania fakt, że „zrozumienie” nie zawsze równa się usprawiedliwieniu, a zawiera też elementy racjonalne. Nawet jeśli na Kremlu zadomowiło się absolutne zło, nie zwalnia to nas z obowiązku myślenia i rozumienia jego źródeł. Podobnie wygląda sytuacja z islamskim radykalizmem w Europie.

No tak, ale miało być przecież o „Charlie Hebdo”. Uniewinniłem w tej sprawie – być może zbyt pospiesznie? – Putina, więc postawmy pytanie inaczej. Co wspólnego mają ideolodzy islamskiego radykalizmu z rosyjskim przywództwem? Na pierwszy rzut oka sprawa jest jasna.

W obu wypadkach mamy do czynienia z brutalną manipulacją społecznym resentymentem, służącą mobilizacji najbardziej zdesperowanych członków społeczeństwa do wojny w imię kolejnej „duchowej” fikcji („pomścić proroka” lub „odbudować rosyjski świat”).

To, że (pro)rosyjscy bojownicy nie działają (na razie) z taką brutalną siłą, jak europejscy dżihadyści, wynika raczej z kwestii czasu: przecież wojna w „rosyjskim świecie” trwa od trochę ponad pół roku, a w świecie islamskim – od dziesięcioleci.

To, swoją drogą, wskazuje na bardziej dogłębną analogię, która pomoże „zrozumieć” reżim Putina z pomocą islamskich fundamentalistów. Bowiem źródłem każdego z tych zjawisk jest przede wszystkim niepohamowana dominacja Zachodu nad jego peryferiami i ich bezczelny (neo)kolonialny wyzysk. Oba te zjawiska – radykalny islamizm na Bliskim Wschodzie i fundamentalistyczny neokapitalizm w Rosji – powstały przy bezpośrednim udziale Zachodu w krucjacie przeciwko komunizmowi. Oba te zjawiska wymknęły się spod kontroli i potrafią zagospodarować społeczny gniew, wywołany (neo)kolonialną polityką. Wreszcie, oba te zjawiska będą rosnąć w silę, dopóki ich prawdziwi rodzice – Europa i USA – nie przestaną wyzyskiwać reszty świata.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij