Teatr

Brzydkie słowo na P?

Niedawno znów rozgorzała fundamentalna dyskusja, o tym, skąd biorą się dyrektorzy publicznych teatrów.

W debacie tej po raz kolejny sformułowano irytujące w warunkach demokratycznej rzeczywistości państwa prawa pytanie – czy procedura konkursowa jest zawsze najlepszym wyjściem?

Odpowiedź jest oczywista. Konkurs jest najlepszym rozwiązaniem. Nie ma żadnego lepszego wyjścia. Pod warunkiem rzecz jasna, że z założenia przejrzysta i merytoryczna procedura nie stanowi w istocie jakiejś żenującej quasi-demokratycznej hucpy.

Jak sprawić, by tak się nie działo?

Zarówno tym zmęczonym demokratycznymi procedurami, jak i tym zadowolonym ze status quo, którym przyjaźń i sympatia kolegów samorządowców z partii rządzącej czy też bliskie relacje z panem ministrem i jego dworem zapewniają szczęśliwe kariery dyrektorskie oraz dotacje, śpieszę wyjaśnić, że można do tego doprowadzić w sposób bardzo prosty, bez wieloletnich pustych pozorowanych debat.

Być może wielu uczestnikom tych parademokratycznych przepychanek oczywisty ów postulat nie przypadnie jakoś szczególnie do gustu, ale to właściwie… ich problem.

Otóż by procedura konkursowa w istocie spełniała swą funkcję, należy w końcu uczynić ją TRANSPARENTNĄ.

Wiele osób w naszym kraju (nad)używa dziś tego zgrabnego pojęcia, nie do końca rozumiejąc, zdaje się, jego znaczenie.

Co to zatem znaczy: uczynić procedurę wyboru kadry kierowniczej w publicznych instytucjach kultury transparentną? Otóż, drodzy państwo, znaczy to poddać ją na każdym z jej etapów społecznej kontroli. Jak w demokratycznym państwie prawa poddać takową procedurę społecznej kontroli? O ile w grę nie wchodzą kwestie strategicznego bezpieczeństwa kraju czy też inne wyjątkowo istotne sprawy (a takie ponad wszelką wątpliwość nie są przedmiotem spotkań szacownych członków komisji konkursowych mających wyłonić dyrektorów PUBLICZNYCH TEATRÓW), cały przebieg procedury, oraz wszelkie informacje dotyczące jej przebiegu winny mieć charakter publiczny i ogólnodostępny.

Po upłynięciu terminu składania ofert należy do publicznej wiadomości podawać listę kandydatów, którzy złożyli swoje aplikacje w OTWARTYM konkursie na dyrektora PUBLICZNEJ INSTYTUCJI KULTURY. Bez względu na to, kto w jakie środowiskowe gierki jest uwikłany, kto przed kim wstydzi się tego, że aplikuje na kierownicze stanowisko w PUBLICZNEJ INSTYTUCJI KULTURY, kto jest o co zazdrosny, kto się czego boi etc.

Dlaczego? Choćby dlatego, że mnie jako podatnika, a więc pracodawcę, takowego dyrektora publicznej instytucji kultury, tego rodzaju wewnątrzśrodowiskowe gierki nie obchodzą!

Prócz listy kandydatów zakwalifikowanych do drugiego etapu postępowania konkursowego, do publicznej wiadomości szanowna komisja przekazywać winna listę kandydatów odrzuconych z przyczyn formalnych, z dokładnym wskazaniem punktu konkursowego regulaminu (oczywiście od dawna ogólnie już dostępnego), którego kandydat ów nie dopełnił.

Co do budzącej tak wiele emocji kwestii upublicznienia składanych przez poszczególnych kandydatów ofert i koncepcji konkursowych, a co za tym idzie: potrzeby ewentualnej ochrony praw autorskich, można pominąć ten etap w przypadku kandydatów niezakwalifikowanych do drugiego etapu postępowania. Jeśli natomiast idzie o „finalistów” postępowania konkursowego, upublicznienie oferty stworzonej przecież właśnie dla tej konkretnej sceny, o której kierownictwo ubiega się kandydat, powinno być standardem.

Ileż to razy słyszeliśmy tę historię: ktoś wyłącznie z członkami komisji podzielił się jakimś wiekopomnym i wybitnie błyskotliwym pomysłem na kierowanie teatrem, konkursu nie wygrał, a później spostrzegł niespodziewanie, u kogoś innego, być może zaprzyjaźnionego z kimś z owej komisji, do złudzenia podobny przebłysk geniuszu, jakby wprost z jego koncepcji zapożyczonego?

Możemy śmiało założyć, że gdyby kandydat ów w stosownym czasie wyjawił światu ten wykwit koncepcyjnego geniuszu, w podobnym wypadku natychmiast dla wszystkich – zarówno dla opinii publicznej, jak i dla potencjalnych uczestników procesu sądowego, za pomocą którego można przecież w Rzeczpospolitej dochodzić swych praw, także praw autorskich – stałoby się jasne, kto po prostu wpadł na podobny pomysł w podobnym momencie, a kto w niedługim czasie twórczo zainspirował się konkursową koncepcją koleżanki lub kolegi.

I wreszcie, last but not least, by skończyć z tym żenującym kabaretem ośmieszania autorytetu państwa i obrażania inteligencji jego obywateli, o którym co rusz przeczytać możemy w jakimś demaskatorskim felietonie, liście otwartym, artykule czy innym proteście, a którego współuczestnicy, nie mając sobie zwykle absolutnie nic do zarzucenia, nieustannie zapewniają siebie wzajemnie i nas, że zależy im wyłącznie na kwestiach merytorycznych i najwyższych standardach, należy PROTOKOŁOWAĆ i UPUBLICZNIAĆ przebieg przesłuchań przez komisję konkursową poszczególnych kandydatów zakwalifikowanych do finałowego etapu postępowania. Rzecz jasna wraz z protokołem z wieńczącego ów demokratyczny karnawał jawnego finałowego głosowania poszczególnych członków komisji.

Z chwilą gdy każdy obywatel będzie mógł sobie w oparciu o przebieg tych rozmów we własnym zakresie wyrobić pogląd na temat kompetencji i przygotowania poszczególnych kandydatów do sprawowania funkcji, do której aspirują, nagle, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko stanie się jasne i przejrzyste.

Prócz poziomu przygotowania poszczególnych kandydatów wszyscy będziemy mogli przyjrzeć się także, a może w naszym nieco patologicznym wypadku, przede wszystkim, merytorycznym kwalifikacjom szacownych członków komisji.

Jasne stanie się, kto zadawał sensowne pytania, kto udzielał na te pytania bardziej, a kto mniej merytorycznych odpowiedzi… I kto z szacownych członków komisji ostatecznie potem nagrodził swym głosem te najzacniejsze umysłowe przymioty, a kto w imię partykularnych interesów głosował podług zgoła innego klucza. Tylko tyle… czy może aż tyle?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij