Kraj

Filipczak-Zaród: Znów ktoś nie pomyślał

Poprosiłabym o myślenie wszystkie fundacje, stowarzyszenia i instytucje projektujące kampanie takie jak „Myślę, więc nie ślę”. Zanim je upublicznią.

10 lutego, w Dzień Bezpiecznego Internetu, ruszyła kampania Fundacji Dzieci Niczyje „Myślę, więc nie ślę”. W sieci pojawił się trzydziestosekundowy spot, który będzie też można zobaczyć w telewizji, i plakat, który będzie publikowany w prasie i na nośnikach reklamy zewnętrznej. Na stronie fundacji możemy przeczytać: „Naszym celem jest pogłębienie świadomości młodych ludzi – przekazanie im wiedzy o potencjalnych konsekwencjach zachowań sekstingowych oraz promowanie asertywności w kontaktach rówieśniczych”. Czytamy też, że kampania „została objęta patronatem honorowym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Rzecznika Praw Dziecka”.

W spocie widzimy dziewczynę, która przesyła chłopakowi (?) selfie w samej bieliźnie. Zdjęcie zostaje upublicznione w internecie i rusza lawina niewybrednych ocen i komentarzy. Na plakacie z takich komentarzy składa się biustonosz dziewczyny na zdjęciu. Do tego informacja: „Co dziewiąty nastolatek wysyła swoje nagie zdjęcia i traci nad nimi kontrolę” i hasło „Seksting? Myślę, więc nie ślę”. I, wydawałoby się, wszystko fajnie.

Ale przyjrzyjmy się dokładniej, jaki przekaz dla młodych ludzi przygotowała Fundacja Dzieci Niczyje podbudowana autorytetem MEN i Rzecznika Praw Dziecka.

Po pierwsze: nie ufaj

W spocie widać wyraźnie, że osoba, do której zdjęcie zostało wysłane, jest naszej bohaterce bliska. Zakładamy, że to jej chłopak (choć mogłaby to być też jej dziewczyna), na pewno ktoś, za kim tęskni i kogo obdarza zaufaniem.

Zaufaniem, które, jak się okazuje, jest niemądre. Jeśli wysyłasz zdjęcie, musisz się liczyć z tym, że stracisz nad nim kontrolę. Jeśli wysyłasz zdjęcie, to ktoś je upubliczni. Jeśli wysyłasz zdjęcie, to sama (sam) się prosisz.

Nie ufaj swoim znajomym, kolegom, koleżankom, chłopakom, dziewczynom – takie przesłanie dostajemy od razu na wstępie. Więcej o kwestii zaufania w tym spocie napisały w swoich świetnych tekstach Katarzyna Paprota i Aleksandra Pulnik, z obiema się zgadzam – kampania przedstawia zaufanie jako naiwność, której należy się wystrzegać.

Po drugie: nie reaguj

Widzimy wyraźnie, że bohaterka spotu po opublikowaniu zdjęcia nie ma już wpływu na nic. Poniekąd słusznie. Co raz znalazło się w internecie, pozostanie tam na zawsze. Ale nie dowiemy się, że można próbować działać. Choćby przez zaraportowanie zdjęcia Facebookowi. Jedyna wątła próba obrony, którą na filmiku widzimy, to zwykłe „dajcie spokój” od domniemanej koleżanki ofiary.

Nie ma nawet co marzyć o informacji, że można takie działanie zgłosić na policję. Więcej – nie dowiemy się nawet tego, że upublicznianie czyjegoś wizerunku bez jego zgody (a w wypadku osób nieletnich bez zgody ich rodziców) jest przestępstwem.

Po trzecie: nie narzekaj

Już nawet nie mówię o tym, że w świetle przekazu tego filmu upublicznianie nie jest nawet czymś wątpliwym moralnie czy złym. Ono po prostu jest. Pogódźmy się z tym i dajmy sobie spokój, skoro już ktoś był na tyle głupi, żeby wysłać zdjęcie, to niech teraz nie marudzi.

To zresztą stale podnoszony argument. Jeśli nie chcesz zostać okradziona, to nie zostawiasz otwartych drzwi, więc jeśli nie chcesz, żeby twoje zdjęcie zobaczył cały internet, to go w internecie nie umieszczasz. Jak umieściłeś, to sam jesteś sobie winien, nie ma o czym mówić, po prostu durny byłeś. Teraz się nauczysz.

Takie same dyskusje toczą się pod kampaniami społecznymi ostrzegającymi przed piciem, które może grozić nadużyciami seksualnymi. Wszystkie zarzuty o obwinianie ofiary są natychmiast torpedowane, a logika „skoro pije, to sama sobie winna” witana jest w komentarzach z otwartymi ramionami. Bo przecież zasady są takie, że to słaby powinien o siebie dbać, a jak nie dba, to silny go wykorzysta. Ale wszystko to przemycamy pod płaszczykiem ostrzegania potencjalnych ofiar, uwrażliwiania, zwracania uwagi na konsekwencje zachowań i tym podobne.

Po czwarte: czuj się winna, czuj się winny

Przy czym nie chodzi mi o to, żeby kampanie społeczne dotyczące sekstingu kierować wyłącznie do sprawców. Popieram też ostrzeganie potencjalnych ofiar. Cały problem jednak w tym, jak to robimy.

Nie wiem, jakie doświadczenia mają inni, ale ja nie znam chyba ani jednej osoby, którą przekonały takie komunikaty, jak „nie pal, to niebezpieczne”, „nie pij, to niebezpieczne” czy „nie ćpaj, to niebezpieczne”. Mam natomiast sporo znajomych, którzy z powodu wytłumaczenia, jak coś działa (w którym momencie jest niebezpieczne, na co należy uważać i jak walczyć z konsekwencjami), albo zrezygnowali z prób, albo posługiwali się daną substancją nieco bardziej odpowiedzialnie. Nie łudźmy się, nastolatki nie przestaną palić, ćpać, pić i uprawiać seks tylko dlatego, że im zabronimy albo powiemy, że jeśli to robią, to są głupie i same winne konsekwencji. Takie postawienie sprawy może skutkować co najwyżej rzadszym szukaniem pomocy u dorosłych.

Za to z łatwością wyobrażam sobie spot, w którym dziewczyna posyła chłopakowi zdjęcie, zdjęcie ukazuje się w internecie, a dziewczyna oprócz negatywnych komentarzy otrzymuje wsparcie i realną pomoc (np. przyjaciółka radzi jej, żeby zgłosiła zdjęcie na FB, rodzic pomaga zgłosić sprawę na policję, a nauczyciel porusza w klasie problem prywatności w sieci). Możliwe, że spot nie byłby wtedy taki krótki ani taki chwytliwy, ale mam wrażenie, że wówczas byłaby szansa, żeby więcej młodych osób zadzwoniło na podany na końcu telefon zaufania.

Po piąte: wstydź się

Bardzo możliwe, że pomysłodawcy spotu zakładali, że przekazują młodym ludziom sekstingowy odpowiednik „zamykaj drzwi i nie wpuszczaj obcych”. Wydaje mi się jednak, że ostateczny przekaz sugeruje raczej odpowiednik „jeśli nie chcesz, żeby cię okradli, nie zapraszaj znajomych, przyjaciół i rodziny, a swoich rzeczy nie pożyczaj nikomu, bo zgubi, odda albo mu ukradną”.

Dodatkowo w całym tym filmiku powodem zagrożenia jest zdjęcie, które bohaterka mogła spokojnie umieścić jako zdjęcie profilowe w dowolnym serwisie społecznościowym. Oczywiście nikt nie ma prawa upubliczniać żadnych naszych zdjęć bez naszej zgody, nawet jeśli sami wrzucimy je do sieci. Tym bardziej paskudne są wulgarne rysunki i szczucie, ale to już zupełnie inny problem. Rozumiem, dlaczego autorzy spotu nie zasugerowali zdjęcia bardziej odważnego, ale to zmienia przesłanie. Zamiast „nikt nie ma prawa” mamy coś w rodzaju „będą się z ciebie śmiali, bo zobaczą, że zrobiłaś sobie zdjęcie w bieliźnie i wysłałaś komuś, a to nie wypada”.

Od Fundacji Dzieci Niczyje, MEN-u, KRRiTV i Rzecznika Praw Dziecka dostajemy więc jasne przesłanie dla młodych dziewcząt: nie bądźcie głupie, nie ufajcie nikomu, bo potem będziecie się musiały wstydzić i swoich działań i swojego ciała, a będzie to tylko wasza wina.

Brawo, to na pewno pomoże…

Nie pomyśleli

Spośród kilku pozytywnych komentarzy na temat tego spotu najlepiej zapamiętałam ten, który nawoływał młode dziewczyny, żeby „zaczęły myśleć”. Ja chętnie poprosiłabym o rozpoczęcie myślenia wszystkie fundacje, stowarzyszenia i instytucje projektujące takie kampanie. I to może zanim je upublicznią.

Zwłaszcza że kampanie dotyczące prywatności w sieci są bardzo potrzebne. Warto tłumaczyć młodym ludziom, że Snapchat nie jest wcale tak bezpieczny i anonimowy, jak się na oko wydaje, a wiadomości na Facebooku wcale nie takie prywatne. Warto informować ich, w jaki sposób mogą zabezpieczyć swoje dane (i te na dysku, i te wysyłane). Warto im mówić ,co jest legalne, a co nie (a nawet co jest etyczne, a co nie). Warto nakłaniać do myślenia, ale nie jak debili, tylko jak równych sobie, jak choćby ten filmik:

Wystarczy tylko chwilę pomyśleć.

Czytaj także:
Katarzyna Paprota, Ufam, więc ślę

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Joanna Filipczak-Zaród
Joanna Filipczak-Zaród
Psycholożka, mediatorka i feministka
Psycholożka, mediatorka, działaczka i feministka. Współprowadziła Świetlicę Krytyki Politycznej w Łodzi. Jest jedną z założycielek i koordynatorek grupy Dziewuchy Dziewuchom. Wolne chwile spędza walcząc z depresją i głaszcząc koty.
Zamknij