Kraj

Majmurek: SLD. Sztandar czas wyprowadzić

Jaki kapitał do budowy progresywnej lewicy ma SLD? Zerowy. Czas ogłosić bankructwo.

Raport amerykańskiego Senatu o tajnych więzieniach CIA będzie miał światowe i lokalne konsekwencje. Dla Polski – choć głównych aktorów naszego współudziału w torturowaniu przetrzymywanych przez amerykański wywiad więźniów zapewne żadna konkretna krzywda (taka jak wyrok przed Trybunałem Stanu) nie spotka – wczorajsze rewelacje oznaczają jedno: ostateczny zmierzch Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Coraz słabsze wyniki w kolejnych wyborach, wymierający elektorat, dramatycznie słabe wyniki wśród najmłodszych grup wyborców, oraz obecna kompromitacja dwóch najważniejszych po 1989 roku liderów formacji składają się na sytuację, w której z Sojuszu nie ma już co dłużej ratować. Nie ma co z niego składać.

Najlepsze, co SLD może teraz zrobić, to ogłosić polityczne bankructwo i zacząć się zastanawiać, jak najlepiej spożytkować masę upadłościową.

Bankructwo to nie przekreśla zasług tej formacji. Są one niewątpliwe (z wynegocjowaniem akcesji do Unii Europejskiej na czele), historia je z czasem osądzi. Ale raport w sprawie więzień CIA jest ostatnim elementem układanki, która pokazuje jedno: SLD nie jest dziś w stanie być aktorem progresywnej, centrowej choćby polityki, jednym z elementów nieprawicowego bloku, już nawet nie ludowego, ale choćby liberalno-demokratycznego.

Pomysł Leszka Millera (polityka wybitnie utalentowanego w tym wszystkim, co na codzienne polityczne rzemiosło się składa) na partię ograniczał się w ostatnich latach do czekania na osłabienie koalicji PO-PSL, która umożliwi SLD wejście do rządu po wyborach w 2015, a samemu Millerowi zakończenie kariery jako wicepremier. Na jego nieszczęście już wyniki ostatnich wyborów pokazały, że najprawdopodobniej się przeliczył. Obciążający go raport stawia kropkę nad „i”. Za Jeremim Przyborą Miller może, jak zasugerował mi Wiktor Rusin, gorzko zaśpiewać: „Trudna rada, jeśli chodzi o karierę/to nie będzie, już nie będzie się premierem”.

Już ten pomysł na partię był całkowicie nieinspirujący i niesłużący nikomu poza aparatem Sojuszu. Potwierdzone przez amerykański Senat tortury na polskim terytorium ostatecznie odbierają Millerowi i Kwaśniewskiemu jakąkolwiek wiarygodność w roli liderów progresywnej formacji w Polsce.

Przykro mi panowie, ale nie da się budować nowoczesnej europejskiej lewicy, bronić praw wyzyskiwanych pracowników, migrantów, kobiet, gdy się ma taki brud za paznokciami.

Historia osądzi, jakie były wasze racje, gdy w ten brud weszliście, ale na razie najlepsze, co możecie zrobić, to usunąć się z polityki. Wasze próby odpowiedzi na wizerunkowy kryzys tylko was pogrążają. Na stronie SLD pojawiło się wczoraj wieczorem zdjęcie Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera podpisane „po stronie bezpieczeństwa obywateli”. Pod nim z kolei hashtag #BEZPIECZEŃSTWO. W pierwszym momencie pomyślałem, że ktoś ich zhakował i robi sobie żarty. Ale wszystko wskazuje na to, że to na serio.

Spektakularny strzał stopę. Równie dobrze mogliby pojutrze, 13 grudnia, wypuścić podobny mem z Jaruzelskim. Byłaby to taka sama pozbawiona wdzięku i wyczucia bezczelność.

Sprawa więzień CIA jest przy tym symptomatyczna, bo obnaża wszystkie słabości Sojuszu. Siły w Polsce po roku 1989 bez wątpienia modernizacyjnej, ale przy tym nigdy niepotrafiącej negocjować z ośrodkami zakreślającymi warunki naszej transformacji. Nie wiem, czy wynikało to z jego wewnętrznej słabości i przekonania, że jako formacji postkomunistycznej Sojuszowi „mniej wolno”, czy osobistej słabości liderów, ale Sojusz – obojętne czy negocjował z Kościołem, rynkami, Unią czy Amerykanami – nigdy nie umiał grać twardo, zawsze zachowywał się jak szkolny lizus, na wyścigi próbujący spełnić pragnienia nauczyciela. Tak też było z więzieniami i naszym udziałem w amerykańskich interwencjach w Iraku i w Afganistanie.

Nie przyniosły one Polsce żadnych korzyści, można nawet argumentować, że wystawiły nas na szereg niebezpieczeństw. Nie musieliśmy robić żadnej z tych rzeczy, gdybyśmy – jak mało uprzejmie, ale koniec końców niegłupio radził nam wtedy Jacques Chirac – w sprawie „wojny z terrorem” siedzieli cicho. W niczym nie popsułoby to naszych relacji z Ameryką. Opowieści, że dzięki temu, że torturowano u nas te kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, „zdobyto informacje, które ratowały życie także polskim obywatelom”, czy że dzięki temu „Polska jest dziś bezpieczna w trudnej, geopolitycznej sytuacji”, należy włożyć między bajki. Chyba sami Kwaśniewski z Millerem nie wierzą, że gdyby nie tortury w Kiejkutach, Obama sprzedałby nas dziś Putinowi.

Raport Senatu stawia Polskę w jak najgorszym świetle, w rzędzie bananowych republik Trzeciego Świata. Nie wiem, ile za więzienia wzięło na przykład Maroko, ale to, co my dostaliśmy, wydaje mi się śmiesznie małą ceną. Nic więc nie poradzę, że gdy widzę Kwaśniewskiego i Millera, przypomina mi się z kolei ta piosenka Starszych Panów.

Po upadku „wielkiego SLD” po 2005 roku wielu z nas, sympatyków i sympatyczek lewicy, na różne sposoby kłopotało się z SLD. Głosowaliśmy na tę formację jako mniejsze zło, tłumaczyliśmy sobie, że są tam przyzwoite osoby. I że lepszy parlament z SLD niż parlament bez lewicy w ogóle. Te kalkulacje były wówczas mniej lub bardziej trafne. Sam w różnych wyborach na nich głosowałem i broniłbym dziś swoich wyborów sprzed lat. Ale nie wiem, co by się miało stać, bym miał na Sojusz głosować ponownie. Miller i Kwaśniewski liderami zbudowanej wokół niego formacji być po prostu nie mogą. Olejniczak, Napieralski i działacze ich pokolenia udowodnili, że być nimi po prostu nie potrafią.

Niektóre gmachy nie nadają się już do remontu; trzeba przeprowadzić kontrolowane wyburzenie i zacząć budować na nowo, od fundamentów. To dziś czeka w Polsce centrolewicę. Sztandar Sojuszu czas wyprowadzić.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij