Kraj

Duda: Rząd skompromitował ideę komisji trójstronnej

Zaufanie związków do rządu jest wynikiem doświadczeń. Pracuje się na nie latami, traci bardzo szybko.

Cezary Michalski: Jak ocenia pan reakcje na związkowe protesty w Warszawie ze strony ich adresatów, czyli premiera, Platformy Obywatelskiej, koalicji rządzącej?

Piotr Duda: Nie jestem nią zaskoczony. Władza od dawna jest oderwana od rzeczywistości. Od problemów zwykłych ludzi, których my reprezentujemy. Walcząc z wydłużeniem wieku emerytalnego, zmianami w kodeksie pracy, umowami śmieciowymi czy zabiegając o większy udział obywateli w sprawowaniu władzy, np. w drodze referendów obywatelskich, już dawno zdefiniowaliśmy tę ekipę jako antypracowniczą, antyspołeczną i antyobywatelską. Po nich nie spodziewam się niczego dobrego.

Rozumiem te sformułowania jako kontynuację ulicznych protestów, ale jak konkretnie interpretuje pan wyraźną zmianę języka premiera w czasie trwania protestów? Podczas gdy część mediów sprzyjających pracodawcom w sporze z pracownikami oraz część polityków Platformy pozostały przy retoryce „trzeba nam nowej pani Thatcher, żeby zmiażdżyć związki”, Donald Tusk niespodziewanie – tym bardziej niespodziewanie, że wcześniej jego ministrowie nie spotkali się z delegacjami protestujących – powiedział, że protesty były dobrze zorganizowane i w pełni kontrolowane przez liderów związku, związki zawodowe mają pełne prawo przedstawiać postulaty zrozumiałe w czasach kryzysu, on sam „rozumie te postulaty, choć im nie ulegnie”. To jest jednak różnica w porównaniu z „pętakiem” czy ustawą antyzwiązkową przygotowywaną przez polityków PO (rząd nagle zaczął się wobec niej dystansować). Czy ta zmiana języka może prowadzić do odbudowy dialogu społecznego w Polsce, czy to tylko PR spowodowany sondażami przychylnymi dla związków oraz skalą protestów?

Niestety to drugie. Skala protestu, jego przebieg i poparcie społeczne bardzo Donalda Tuska zaskoczyły. I stąd zmiana. W sposobie rządzenia poszedł za daleko. Tak ważne sprawy jak wydłużenie wieku i elastyczne zmiany w kodeksie pracy przepchnął kolanem w ekspresowym tempie bez konsultacji społecznych. Przecież żadna z tych spraw nie stanęła nawet na plenarnym posiedzeniu komisji trójstronnej. Przecież zmiany w kodeksie pracy, dotyczące czasu pracy, wydłużenie i zrównanie wieku emerytalnego, patologiczna skala stosowania umów na czas określony i umów śmieciowych, żenująco niski poziom płacy minimalnej – generują negatywne skutki tak dla gospodarki, jak i dla obywateli. Tworzą coraz większe obszary biedy i wykluczenia. Z kolei brak stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa, szczególnie ludzi młodych, przekłada się na niespotykaną dotąd zapaść demograficzną. Nie wolno też zapominać o tak bulwersujących zjawiskach jak niedożywienie dzieci, rosnące rozwarstwienie społeczne, ubóstwo pracujących. To są realne, nierozwiązywane od lat problemy, którymi żyje coraz więcej Polaków i są one przyczyną naszych protestów. Z żądania ich rozwiązania nigdy nie zrezygnujemy. I obawiam się, że można to odwrócić tylko po zmianie rządu. Tusk też to chyba czuje.

Jakie są minimalne warunki powrotu do dialogu z obecnym rządem ze strony „Solidarności” i innych związków zawodowych? Minimalne, czyli nie oznaczające spełnienia głównych postulatów, ale pozwalające związkom rozpocząć negocjacje na rzecz ich spełnienia w komisji trójstronnej albo w jakimś innym reprezentatywnym gronie?

Drogą do rozwiązywania najtrudniejszych polskich spraw rzeczywiście musi być dialog. Jednak dotychczasowa formuła dialogu społecznego w ramach Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych się wyczerpała. Niestety, nie przyczyniała się ona do rozwiązywania najważniejszych problemów pracowniczych, społecznych i gospodarczych. I nie wystarczy tu żadna kreska. Ani gruba, ani czarna. Zaufanie, które jest podstawą dialogu, jest wynikiem doświadczeń, a te niestety są złe. Pracuje się na nie latami, a traci bardzo szybko.

To wszystko prawda, ale jak z tego wyjść?

Dzisiaj nikt nikomu nie ufa. Tak się nie da. Trzeba poszukać czegoś wspólnego, co to zaufanie będzie odbudowywało. Aby dialog społeczny wypełniał konstytucyjnie przypisaną mu rolę, musi zostać na nowo zdefiniowany. I do dialogu o dialogu społecznym, o jego warunkach minimalnych, warunkach brzegowych, jesteśmy oczywiście gotowi. Jak ten dialog miałby wyglądać?

Oczekujemy, że najważniejsze zmiany dotyczące spraw społecznych i pracowniczych zawsze będą przedmiotem negocjacji i uzgodnień, a nie – jak to miało miejsce do tej pory – jedynie informowania o nich.

Takie podejście oznacza ciągły konflikt, a dla naszej gospodarki tylko dryf rozwojowy, którego największym przegranym są polscy pracownicy, a w szczególności młode pokolenie. Często nazywane straconym pokoleniem.

Gdyby uporządkować postulaty związków wedle ich ważności dla związków i dla pracowników, to jaki byłby postulat na dzisiaj najważniejszy, także pod względem realności jego w miarę szybkiej realizacji?

Wycofanie ostatniej nowelizacji kodeksu pracy. Ostrzegaliśmy jaka będzie nasza reakcja, gdy rząd przeforsuje wydłużenie okresu rozliczeniowego i elastyczne formy czasu pracy bez naszej zgody. Mówiliśmy, że w tej sprawie już nie tylko będziemy walczyć, ale wręcz toczyć wojnę. I to się dzieje.

Jaki typ protestów przewiduje związek w przypadku, gdyby w najbliższych miesiącach nie doszło do odtworzenia dialogu na linii związki zawodowe-rząd?

Jakiego dialogu? W dotychczasowej formie nie ma on sensu. Zmiany w kodeksie pracy nie zostały nawet postawione na plenarnym posiedzeniu komisji trójstronnej. A więc nie mieliśmy szansy na negocjacje.

Jednak albo prowadzi się walkę o rozpoczęcie dialogu, o jego warunki wstępne, albo nie wiadomo, o co jest ta walka.

O dalszych formach zdecydujemy wspólnie z pozostałymi centralami – Forum i OPZZ. Działamy wspólnie. Nie wykluczamy żadnej akcji, ze strajkiem generalnym włącznie, ale o tym będziemy decydować w najbliższym czasie. Będziemy prowadzić też akcję zbierania podpisów pod petycją o skrócenie kadencji Sejmu. Oczywiście taki dokument nie ma mocy prawnej, ale jeśli podpisze się pod nim kilka milionów obywateli, nie będzie mógł być ot tak zignorowany przez rządzących. Chociaż kto ich tam wie?

Pan powtarza postulat „odwołania tego rządu” w związku z jego niezdolnością do prowadzenia dialogu społecznego. Odwołanie rządu oznacza wiarę w to, że na dzisiejszej polskiej scenie politycznej istnieje alternatywa dla tej koalicji/rządu bardziej gwarantująca prowadzenie dialogu społecznego, realizację postulatów pracowniczych i bezpieczne rządzenie państwem. Biorąc pod uwagę to, że z większych ugrupowań mogących dziś zastąpić koalicję PO-PSL mamy na polskiej scenie politycznej PiS, Solidarną Polskę, SLD, Ruch Palikota – jak widziałby pan taką alternatywę? Z jakich sił złożoną?

To nas nie interesuje. My nie prowadzimy takich kalkulacji. O tym zdecydują wyborcy, a nie związki zawodowe. Jedno wiem na pewno. Jeśli dzisiejsza opozycja, która deklaruje, że wyrzuci do kosza ustawę 67 i nowelizację kodeksu, dojdzie do władzy i nie wywiąże się ze swoich deklaracji, to będziemy z nimi walczyć tak samo jak dzisiaj z rządem Tuska. Mam nadzieję, że to, co się dzieje, dzisiaj będzie dla nich nauczką. Naszą polityką są prawa pracownicze i społeczne.

A czy związek tej skali, co „Solidarność”, w kraju o tak specyficznej tradycji, gdzie związki zawodowe uczestniczyły w przemianach politycznych albo nawet formalnie współrządziły, jak w czasach AWS, może mieć własne instrumenty polityczne (jeśli tak, to jakie), czy też powinien zawsze trzymać się wyłącznie zasady oddziaływania – w formie negocjacji lub protestów – na partie polityczne, od których powinien zachowywać „równy dystans”?

Póki ja jestem przewodniczącym, polityka na Wiejskiej mnie nie interesuje. Związek jest niezależny i jeśli z kimś współpracuje lub kogoś popiera, to dla realizacji naszych postulatów, a nie partyjnych. Dla nas wystarczy, jeśli zmieniona zostanie konstytucja w zakresie referendów obywatelskich, tak aby wnioski obywatelskie musiały być poddane głosowaniu.

Zatem to referendum miałoby być politycznym instrumentem związku?

Dzisiaj to politycy i partie decydują. A takie narzędzie demokracji bezpośredniej pozwoli przeciwdziałać tym decyzjom polityków, które są dla społeczeństwa najbardziej szkodliwe, jak np. wydłużenie wieku emerytalnego. To co zrobiono z 2,5 miliona naszych podpisów – to skandal. Dlatego tworzymy własną nowelizację prawa o referendach. Niedługo ogłosimy jej główne tezy i poddamy publicznej debacie.

Piotr Duda, ur. 1962. Od roku 1980 pracownik Huty Gliwice, działacz NSZZ „Solidarność” i Ruchu Społecznego AWS. W 2002 roku wybrany przewodniczącym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego „Solidarności”. W 2010 roku wygrał wybory na przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” pokonując Janusza Śniadka.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij