Czytaj dalej

Rodzinna Europa dla dorosłych i praca wyobraźni

Munro, Shore, Szpakowska - ostatnia część naszego zestawienia najważniejszych lektur 2012 roku.

Alice Munro, Uciekinierka, przeł. Alicja Skarbińska-Zielińska, Wydawnictwo Dwie Siostry 2012

Ze wszystkich przeczytanych w 2012 roku lektur wybieram Uciekinierkę Alice Munro, dlatego że najskuteczniej wypełnia lukę „tęsknoty za mądrymi opowieściami”. Historie o życiowych pomyłkach – wynikających zarówno z złośliwych właściwości losu, jak i błędnego oglądu rzeczywistości dokonywanego przez nas samych – pokazują ludzkie perypetie jako konsekwencje „sztuczek”, drobnostek. Munro odziera ludzkie decyzje z patosu i z łatwością przechodzi od mikroświatów, gdzie najważniejszą rolę odgrywa skaleczenie o muszlę, udomowiona koza, zielony kolor sukni, do ostatecznej makroskali, która sprawia, że te właśnie rzeczy mogą odmienić bieg wydarzeń. Kobiecą narrację cechuje wyrozumiałość, ale też zdystansowany chłód. Czytałam tą książkę na przemian z licealną zaległością – Kompleksem Portnoya Rotha, nie mogąc się nadziwić, jak bardzo skontrastowana może być męska, rozedrgana, komicznie chaotyczna, emocjonalna i przekonująca opowieść o tym samym zresztą – o własnych porażkach.

Justyna Drath, Klub Krytyki Politycznej w Krakowie

Antonio Negri, Michael Hardt, Rzecz-pospolita. Poza własność prywatną i dobro publiczne, Ha!Art 2012

Trzecia część trylogii słynnego duetu filozoficznego. Hardt i Negri czynią w niej mocne założenie, że we współczesnym kapitalizmie podstawową formą produkcji nie jest już produkcja przedmiotów (towarów na rynek), ale produkcja biopolityczna – idei, afektów, kodów, sposobów komunikacji. Kapitał nie pełni już wobec niej żadnej produktywnej funkcji, nie jest jej w stanie efektywnie organizować (jak np. produkcji traktorów czy lodówek) – co najwyżej może wyprowadzać z niej rentę, zawłaszczając jej efekty. Dzieje się to ze szkodą dla samej produkcji, ta bowiem kwitnie tylko w warunkach egalitarnych, horyzontalnych, spontanicznych struktur, wykorzystujących otwarte dobra wspólne (commons). W konflikcie tak rozumianej produkcji biopolitycznej, dążącej do autonomii, i kapitału, dążącego do zamknięcia tego, co wspólne i wyprowadzania renty z produkcji biopolitycznej, autorzy upatrują podstawowej osi współczesnego konfliktu politycznego.

Hardt i Negri nie tylko formułują ciekawą diagnozę współczesnego kapitalizmu, ale proponują również polityczno-praktyczny program polityki emancypacyjnej na dziś. Ostatecznym horyzontem ich politycznych rozważań jest komunizm, rozumiany nie tyle jako niezmienny, zewnętrzny wobec kapitalizmu ideał, ale jako proces stawania się, jeden z możliwych kierunków wychodzenia kapitalistycznego sposobu produkcji poza samego siebie.

Można mieć wiele szczegółowych pretensji do tej książki na praktycznie każdym poziomie – od filozoficznych diagnoz, przez szczegółowe prognozy, po tłumaczenie, jednak jest to jedna z najbardziej kompleksowych propozycji współczesnej filozofii politycznej. Można się z nią nie zgadzać, można osobiście nie szanować, ale chcąc poważnie myśleć o współczesnej filozofii społecznej, nie sposób nie znać.

Jakub Majmurek, „Dziennik Opinii”

Wiktor Osiatyński, Rehab, Iskry 2003; Litacja, Iskry 2012; Rehabilitacja, Iskry 2012

„Większość książek służy do czytania. Tylko niektóre trzeba starannie przerobić. Te są najważniejsze” – pisze Wiktor Osiatyński w Rehabilitacji. Są też książki, które trzeba przeżyć, i do tej kategorii zalicza się autobiograficzny tryptyk Osiatyńskiego, na który składa się opublikowany w 2003 roku Rehab, dokumentujący przebieg odwyku od alkoholu, oraz wydane w minionym roku Litacja i wreszcie Rehabilitacja, stanowiące zapis – no właśnie, czego? – życia na trzeźwo – z innymi i ze sobą samym, dojrzewania, uczenia się, procesu zyskiwania samoświadomości i odnajdywania utraconej radości życia, ale też. np. dochodzenia do feminizmu. Czyli drogi od opisywanego w trzeciej osobie W. do pierwszoosobowego ja, drogi meandrycznej, pełnej porażek i frustracji. Osiatyński nie poucza, nie doradza, lecz – zupełnie nie oszczędzając siebie – relacjonuje swoje zmagania. To nie są książki tylko dla osób mających problem z alkoholem czy innymi uzależnieniami, to książki dla tych, którzy chcą mądrzej żyć.

Magda Majewska, zajmuje się promocją Wydawnictwa KP, współredaguje dział Czytaj dalej w „Dzienniku Opinii”

Martin Pollack, Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji, Wydawnictwo Czarne 2011

Cesarz Ameryki to książka o emigracji. A właściwie o emigracjach, bo o różnych formach wyjazdu tu mowa. Na migracyjnych szlakach mijają się uchodzący przed kolejnymi falami pogromów Żydzi z Rosji, zwabione obietnicą lepszego życia młode dziewczyny, które wkrótce zapełnią domy publiczne po świecie, od Indii po Argentynę, młodzi mężczyźni uchylający się przed służbą wojskową (a więc w świetle prawa: dezerterzy), uciekinierzy przed przysłowiową galicyjską nędzą. A także, oczywiście, armatorzy, pośrednicy, werbownicy, przemytnicy, sutenerzy… Przy okazji dostajemy kawałek historii społecznej (zwłaszcza wstrząsający rozdział o „fabrykantkach aniołków”).

Ta książka może łagodnie wywrócić na nice utarte sposoby myślenia – nie trzyma się gotowych „oczywistości”, ale też nie jest specjalnie polemiczna. Kto pozwoli jej poruszyć do pracy swą wyobraźnię, dla tego ani przeszłość (Galicja, stosunki etniczne, tradycyjny model rodziny), ani teraźniejszość (migracje, globalizacja, modernizacja, handel ludźmi) nie będzie już taka sama.

Adam Ostolski, publicysta „Dziennika Opinii” i „Zielonych Wiadomości”

Marci Shore, Smak popiołów, przeł. Marcin Szuster, Świat Książki 2012

Bez względu na to, jak czyta się tę książkę – czy jako zbiór krótszych i dłuższych reportaży z krajów Europy Środkowej, rekapitulację wieloletnich badań naukowych czy liryczną prozę zatrzymującą czas, miejsca i ludzi, powoli i stopniowo odsłaniany w Smaku popiołów obraz XX wieku wywołuje w czytelniku niesłychanie silne wrażenie. Autorka, występująca w wielu rolach – nauczycielki angielskiego na czeskiej prowincji i uczennicy słowiańskich języków, słuchaczki szkół letnich i wykładowczyni prestiżowych uniwersytetów, badaczki w ciągłej podróży pomiędzy Pragą, Bratysławą, Bukaresztem, Krakowem, Warszawą, Moskwą, Jerozolimą, Wiedniem – z wnikliwego, złożonego i poruszającego portretu dzieci i wnuków formacji intelektualno-politycznej uwikłanej w budowanie komunizmu, całego łańcucha zależności i przypadku, niejednoznacznych wyborów i trudnych do wyjaśnienia związków wywołuje obraz odrzuconej, a następnie wypartej świadomości, której (pomimo wielu wysiłków) z tego obszaru geograficznego i kulturowego usunąć się nie da. Rodzinna Europa dla dorosłych!

Sebastian Liszka, Klub Krytyki Politycznej w Krakowie

Jan Sowa, Fantomowe ciało króla, Universtitas 2012

Książka Jana Sowy ujmuje historię w sposób, który najbardziej lubię – w ścisłym związku z teraźniejszością, ukazując, jak bardzo jesteśmy od historii zależni i w nią uwikłani. Podczas czytania od czasu do czasu przez głowę przemyka refleksja „jakie to współczesne”, a towarzyszy jej dreszcz przerażenia. Nie jest to bowiem opowieść, do jakiej przywykliśmy, to historia wywrócona na nice. Podobno są u Sowy uproszczenia – ale jak w każdym modelu, są dopuszczalne, o ile ten dobrze opisuje rzeczywistość i pozwala podejmować trafne decyzje. A model Sowy zaskakująco dobrze radzi sobie z przeróżnymi dylematami współczesnej Polski. Dziwimy się, dlaczego zaimportowane z Zachodu procedury nie działają? Dlaczego pociągami jeździ się wolniej niż za cara? Dlaczego najczęściej nasuwającym się określeniem dla opisu zarówno publicznych, jak i prywatnych organizacji jest „folwark”? Dlaczego jedną z bardziej zasłużonych postaci historycznych dla mojego miasta (Kalisza) jest rosyjski gubernator (Michał Daragan)?  Na wiele takich pytań książka Sowy dostarcza nam jeśli nie odpowiedzi, to kierunków ich poszukiwania. Ale odpowiedzi na najważniejsze pytanie – co z tym zrobić?, powinniśmy poszukać sami. A właściwie nie sami, tylko wspólnie.

Mikołaj Pancewicz, Klub Krytyki Politycznej w Kaliszu

Hito Steyerl, The Wretched of the Screen, e-flux, 2012

Mała szara książeczka pisarki i autorki filmów Hito Steyerl, wydana przez pismo e-flux, okazuje się niezwykle ważną lekturą w czasie, kiedy prekaryzacja pracy twórczej ostatecznie sprawia, że dla coraz większej liczby ludzi z tzw. „zawodów kreatywnych” czytanie książek okazuje się coraz mniej dostępnym, coraz bardziej luksusowym zajęciem. Musimy przecież odpisywać na setki maili, wypełniać dziesiątki wniosków, nie mówiąc już o świętym obowiązku nakazującym kilkanaście razy dziennie wchodzić na facebooka czy oglądać nowe wirale na youtubie, w międzyczasie pisząc teksty o upadku czytelnictwa i innych chorobach kapitalizmu informacyjnego.

Wybór esejów Hito Steyerl jak najbardziej odpowiada tej sytuacji również dlatego, że większość umieszczonych w tej książce tekstów została opublikowana w internecie – a więc są dostępne także w trybie ślizgania wzrokiem po ekranie komórki. A jednak dopiero w formacie książkowym te pełne paradoksów eseje z pogranicza teorii filmu, polityki obrazu oraz wojowniczej publicystyki politycznej objawiają się w całej swojej gęstości. Przeczytamy tutaj, dlaczego zły obraz (poor image) jest narzędziem politycznego wyzwolenia, czemu współczesne muzea przekształciły się w fabryki, dlaczego sztuka współczesna jako praktyka polityczna tak bardzo odpowiada gustom oligarchów i dyktatorów, w jaki sposób sztuka stała się narzędziem okupacji codzienności, co wspólnego mają współcześni freelancerzy ze średniowiecznymi najmitami, a co – cięcia (cut) w polityce oszczędności z cięciem w montażu filmowym (eseje wyjaśniające dwie ostatnie kwestie jak dotąd nie zostały zamieszczone w sieci).

Oleksij Radynski, felietonista „Dziennika Opinii”, Klub Krytyki Politycznej w Kijowie

Charles Stross, Accelerando, przeł. Wojciech M. Próchniewicz, MAG 2009

Accelerando Charlesa Strossa czytałem długo, bo miałem tylko wersje pdf w komórce i zanim mogłem się zabrać za czytanie, musiałem najpierw sprawdzić pocztę i facebooka, a potem przeważnie już na lekturę nie pozostawało dużo czasu. A jednak w końcu skończyłem i z pewnością jest to jedna z najciekawszych powieści SF, jakie zdarzyło mi się czytać. SF zawsze miało silny nurt socjologiczny. W końcu gdy piszemy o przyszłości, trudno nie myśleć o tym, jak będzie przyszłe społeczeństwo wyglądało. To znaczy właściwie łatwo. Najłatwiej pisać o świecie, który znamy, a  jedyna różnica polega na tym, że chłopcy mają lepsze pistolety. Pistoletów u Strossa za bardzo nie ma, choć żywa akcja jest. Jednak to co najciekawsze rozgrywa się na poziomie idei. Zmienia się nie tylko społeczeństwo, ale również ekonomia. Główny bohater Macx obywa się całkowicie bez pieniędzy, jego „towarem” są idee, które wymienia na konkretne usługi. Jedyną wartościową rzeczą, jaką posiada, jest jego reputacja (wysoko notowana na giełdzie reputacji). Ale reputacji za bardzo nie może ścignąć Urząd Skarbowy, co bardzo denerwuje jego urzędników, którymi akurat są mafiozi, bo po upadku tradycyjnego systemu ekonomicznego, to mafia kupiła od państwa prywatyzowane US. Nikt inny ich nie chciał. A to dopiero początek karuzeli posthumanistycznych idei i przygód.

Jaś Kapela, felietonista „Dziennika Opinii”, autor książek Janusz Hrystus i Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu, redaktor w Wydawnictwie KP

Małgorzata Szpakowska, „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, W.A.B., 2012

„Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich – faktycznie przystępna, miejscami może nazbyt szkolnie poukładana, historia najbardziej wpływowego pisma inteligenckiego redagowanego w Polsce. Książka ciekawa nie tyle przez anegdoty i smakowite cytaty („słup telegraficzny to dobrze zredagowana sosna” – jak się okazuje, kultowy dowcip o „Tygodniku Mazowsze” skalkowano z powiedzonka Mieczysława Grydzewskiego), ile przez „symptomatyczność” zjawiska. Bo „WL”, słynące z najlepszych piór II RP (Boy, Słonimski, Melcer, Pruszyński, Lechoń, Tuwim) to właśnie symptom polskiej, niedorobionej nowoczesności – genialnie tłumaczą Prousta, ale świat tłumaczą „na zdrowy rozsądek”; czczą Brzozowskiego, ale z polskim Oberamergau walczą głównie dowcipem i ciętą ripostą. A do tego – jak puentuje Małgorzata Szpakowska – ku nowoczesnej cywilizacji prowadzą naród tak, jakby wciąż trwał wiek XIX, salonowo i ex cathedra, w towarzystwie wzajemnej adoracji. Niepokojąco znajome to wszystko.

Michał Sutowski, publicysta „Dziennika Opinii”, tłumacz m.in. książki Marci Shore Nowoczesność jako źródło cierpień

Magdalena Tulli, Włoskie szpilki, Wydawnictwo Nisza 2012

Na żadnej ze 143 stron Włoskich szpilek Magdaleny Tulli nie pada słowo Żyd. Nie ma Żydów, nie ma antysemityzmu, nie ma Zagłady, nie pada słowo Izrael. Po raz kolejny kartkuję tomik z niedowierzaniem, żeby upewnić się, że nic nie przeoczyłam. To pominięcie to zabieg mistrzowski. Jeden z kilku, które sprawiają, że ta niepozorna książeczka długo po przeczytaniu kołacze mi się po głowie. Bo o to właśnie chodzi – o niemożność powiedzenia, o co właściwie chodzi. Niemożność pomyślenia do końca, co tu się stało. W czasie wojny, tuż po wojnie, w 1968 roku. Jak zauważył kiedyś Michał Głowiński, wymawiając słowo Żyd, w języku polskim odruchowo ścisza się głos. Żaden inny język tak nie ma. Czy polszczyźnie ta dziwna choroba wreszcie mija?

Włoskie szpilki to książka bardzo osobna i osobista. Chwilami mętna, jakby niedopuszczająca odbiorcy. Dorosła Tulli pisze o sobie-dziecku, o bólu dziecięcej samotności, o koszmarze PRL-owskiego przedszkola i szkoły, o upiornej (w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo pełnej zjaw i upiorów) relacji z matką. O strachu. Pisze trochę tak, jakby narratorka była przekonana, że nikt jej nie zrozumie. Że nikt inny nie miał i nie ma tak jak ona. Możesz się drogi czytelniku ode mnie odczepić, spadaj już, tylko nie domagaj się żadnych wyjaśnień – coś takiego czai się między wierszami. Nie wiem, czy ten ton to w pełni świadomy zabieg pisarski, wiem tylko, że jest mocny. Chyba właśnie dzięki niemu bezbłędnie rozpoznają się w tej prozie ludzie z tzw. „drugiego pokolenia” – dzieci tzw. „dzieci Holocaustu”, urodzone już po wojnie, obarczone traumą rodziców i ich uporczywym milczeniem. Prześladowane poczuciem, że nikt inny tak nie ma, a w ogóle to „coś”, o co nam chodzi, nie istnieje. Nasz spadek po Zagładzie to „zamknięta kasetka, nie bardzo duża, przy tym ważąca, dajmy na to, parę ton. Bez kluczyka, który gdzieś przepadł” (s. 65). Natomiast kluczem do książki jest czarna chmura za oknem, która pojawia się, wisi pewien czas, wywołuje konsternację przechodniów, a potem znika. Nie bardzo wiadomo, czym jest i co oznacza. Gdy się w końcu dowiemy, to będzie już koniec książki.

Agnieszka Graff, autorka książek Świat bez kobiet, Rykoszetem i Magma, prowadzi seminarium w Instytucie Studiów Zaawansowanych

Andrzej Turowski, Parowóz dziejów, Anna Baumgart, Zdobywcy słońca, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2012

Żeby od razu było jasne – pierwszy tytuł to książka, a drugi – film. Jednak, jak to zostaje zaznaczone na okładkach starannie wydanych prac, mimo iż realizują one wspólny projekt artystyczno-naukowy, można je też czytać i oglądać osobno.

Parowóz dziejów to opowieść z cyklu tych, gdzie samo dochodzenie do celu bywa ciekawsze niż finał. Napisana w dodatku wartkim i płynnym językiem, który nie znuży monotonią naukowego wywodu, ma w sobie także posmak sensacji. Dzięki temu więc odbiorca nie tylko ma szansę wczuć się w sytuację podniecenia oraz niepewności bohaterów porewolucyjnej Rosji, ale też dowie się, czym był suprematyzm czy grupa Unowis.

Tym, co uwodzi, jest idea. Niemal bezkrytyczna wiara w wielkie przemeblowanie świata, społeczną rolę twórczości i projekt rewolucyjnego pociągu zdolny zmieniać ludzką świadomość. A wszystko to w sytuacji, gdy m.in. po działaniach Lenina władza bolszewików zaczyna autentycznie skręcać w totalitarną stronę. Strzemiński, Malewicz czy też El Lissitzky to zatem w tym kontekście także postaci tragiczne, ci co chcieli „barwą wznieść flagi rewolucji” albo „burzą formy i grzmotem rozbić stary świat”, lecz nie doczekali triumfu swego parowozu dziejów…

Kamila Kasprzak, Klub Krytyki Politycznej w Gnieźnie

Szczepan Twardoch, Morfina, Wydawnictwo Literackie 2012

Lektura Klanów Księżyca Alfa Philipa K. Dicka naprowadziła mnie na skojarzenie polskiej polityki z post-psychiatrycznym syndromem alfańskich klanów – i wybrałam książkę, która robi to samo Polakom, co Dick uczynił Amerykanom, czyli Morfinę Szczepana Twardocha. Tak jak Dick „psychiatryzuje“ znane sobie społeczeństwo, na dobre i na złe (na dobre o tyle, o ile sam jako dumny z siebie paranoik w pełni partycypuje w amerykańskiej psychozie) – tak Twardoch opisuje „polskość“ jako przede wszystkich symptom psychiatryczny.

Akcja toczy się w roku 1939 w zajętej przez Niemców Warszawie, gdzie klęska przegranej staje się katalizatorem ujawniającym wszystkie dewiacje, odchyły i szaleństwa, jakie współtworzą ów jedyny w swoim rodzaju syndrom zwany „polskością“. Bohater, Konstanty Willemann, o osobowości upłynnionej niczym tytułowa morfina, nieustanie oscylującej między figurami żeńskimi i męskimi, Polską a Niemcami, bezosobowym „się“ i osobowym (choć rzadko) Ja, miota się w grząskiej, lepkiej, onirycznej rzeczywistości, która przypomina upiorne łono, z jakiego nie sposób wyjść i narodzić się naprawdę: łono-grób (womb-tomb), jak mawiał Samuel Beckett, podobnie jak Twardoch przerażony żeńsko-chtonicznym charakterem tej strasznej Wielkiej Matki, którą była dlań „irlandzkość“. Tak sprawę „polskości“ widzi również Twardoch: synowie Polski nie mogą się narodzić, nie mogą w pełni zaistnieć i nabrać jakiejkolwiek tożsamości (Willemann do końca jest niczym, ani Niemcem, ani Polakiem, ani facetem, ani babą, ani Ja, ani nie-Ja). Na zawsze pozostają w łono-grobie tej na wpół rzeczywistej, na wpół fantastycznej macierzy zwanej „polskością“, która im zabrania upodmiotowienia.

Twardoch polskie szaleństwo sprowadza do narcyzmu pierwotnego, a więc do jej patologicznego braku. Jest to bowiem stan całkowitej zależności od matki, który Freud umieszcza na samym początku rozwoju psychicznego, przestrzegając nas, że jeśli aspirujemy do jakkolwiek pojętego zdrowia umysłowego, musimy ten stan opuścić, bo tylko wtedy możemy w ogóle stać się czymś. Twardoch, także na poziomie stylu, znakomicie imituje udręki wiernych synów polskości, którzy utkwili w stadium pierwotnego narcyzmu – w tym zwłaszcza bolączkę nieistnienia. „Jest tylko ciemna, czarna, pulsująca substancja ukryta pod cienką skórą tego świata“, do której Konstanty powraca w wieńczącej książkę scenie śmierci, choć właściwie nigdy nie żył, bo nigdy go nie było.

Agata Bielik-Robson, felietonistka „Dziennika Opinii”, wykłada w Instytucie Studiów Zaawansowanych

Stefan Zweig, Dziewczyna z poczty, przeł. Karolina Niedenthal, W.A.B. 2012

Dziewczynie z poczty nie udaje się uciec z zatęchłej austriackiej wsi lat 20. XX wieku. Uwiedziona otwartą przestrzenią górskiego kurortu, nagle zapalonym światłem sal balowych zamożnych elit, otwartymi ramionami młodych mężczyzn z pozycją, po krótkiej i ekstatycznej inicjacji do świata finansowej beztroski i swobodnego oddechu dużych hotelowych pokoi, zdradzona i odrzucona, wraca do znienawidzonej poczty i życia stojącego jak powietrze w wilgotnym pokoju na poddaszu. Stefan Zweig jest pozbawiony sentymentów. Jedyne, co może przytrafić się Christine, to cicha i biedna miłość Ferdynanda, porzuconego przez kraj i społeczeństwo żołnierza I wojny, dobrze zapowiadającego się studenta , który już nie nadgoni zmarnowanego czasu, nie znajdzie pracy, nie wyjdzie z nędzy. Spektakularne sceny Christine kosztującej innego życia u boku bogatej ciotki zbudowały piękną dekorację dla końcowego aktu desperacji pary kochanków. Żadna z podjętych przez nich dramatycznych decyzji nie wyciągnie ich z półprzezroczystej egzystencji w międzywojennej Austrii. Zweig trafia w punkt, precyzyjny, zachwycający język powieści przygotował bohaterom wielką podróż: drogę donikąd.

Izabela Jasińska, koordynatorka projektów KP, Instytut Studiów Zaawansowanych

Aleksijewicz, Bolańo, Carrère, Chutnik, Franzen… – pierwsza część zestawienia.

Miłosz, Mo Yan, Elaine Morgan – druga część zestawienia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij