Kraj

Dymek: Europejska stolica łatwego seksu

Nie zdziwmy się, jeśli turyści i studenci z zagranicznych wymian kojarzyć będą Polskę i Wrocław tylko z „seksualnym zapleczem”.

„Jak można nisko?” – nieco niegramatycznie krzyknął kiedyś znajomy w odpowiedzi na jakieś seksistowskie żarty, wywołując tym pytaniem falę śmiechu. Niechcący jednocześnie doskonale uchwycił skalę, w jakiej mieszczą się te żarty – jest tylko nisko i niżej. Nisko była ironia Donatana i Cleo, wzywających do szukania w Polsce „idealnych żon” – eksportowego dobra kraju, który „dobrą wódką i dobrymi dziewczynami” stoi. Można, jak się okazuje, niżej. W tej konkurencji wygrał właśnie Wrocław, Europejska Stolica Kultury 2016, ze swoim nowym spotem promocyjnym.

Fabuła jest prosta. Matteo, śniady Włoch, skarży się koledze – w obowiązkowej scenerii jakiejś piekarenki czy pizzerii słonecznego półwyspu – na kłopoty sercowe. „Obie mają gorący temperament, są wyjątkowe, trudno się zdecydować” – mówi. „Musisz wyjechać, nabrać dystansu, poszukać inspiracji w sztuce” – odpowiada kolega i poleca Wrocław. Wtedy w spocie pojawia się sztuka. A właściwie: sztuki. Wrocławskie dziewczyny, które na serii zdjęć przytulają i całują – w różnych konfiguracjach, czasem jedna, czasem dwie – szczęśliwego Matteo. „Swoje znają, Wrocław chwalą” – taką niezgrabną trawestacją popularnego przysłowia kończy się filmik.

Morał? Do Wrocławia, jeśli komuś nie idzie w innych rejonach Europy, zawsze można przyjechać na dziewczyny. Te chętnie obdarują przyjezdnych swoimi względami.

Nie łapię żartu? Być może. „PR-owiec płakał, jak wymyślał” – chciałoby się powiedzieć i w ten sposób zbyć całą sprawę. Ale zdaje się, że ktoś tu naprawdę potraktował przesłanie klipu „My Słowianie” serio. I komuś w urzędzie miasta oraz Telewizji Polskiej, które zrealizowały klip, naprawdę wydało się, że ostra jazda na najgorszych stereotypach – Włocha podrywacza, łatwej Polki – i wykorzystanie Wrocławia jako tła tej stereotypowej historyjki o wakacyjnym podrywie to dobry pomysł na promocję Europejskiej Stolicy Kultury 2016, którym to projektem miasto po wieloletnich nieudanych staraniach o organizację innej międzynarodowej imprezy, EXPO, dziś się szczyci. Choć może nie powinno to już dziwić. „Szparaga wchodzi w usta i pięknym układem pokarmowym wiadomo, gdzie wylatuje” – opowiadał w jednym z poprzednio promujących miasto materiałów kucharz Henryk Pasternak. „Wylatująca wiadomo gdzie szparaga” i losy podrywacza Matteo z kulturą mają wspólnego tyle co nic, ale dowcip kulinarny można uznać za wypadek przy pracy.

Wykorzystywanie naszych zseksualizowanych „zasobów ludzkich”, czego chętne dziewczyny z Wrocławia są kolejnym przykładem, do celów źle pojętej promocji – to już reguła.

„Wydajność pracy w Polsce rośnie szybciej niż wynagrodzenia. W efekcie koszty pracy w Polsce są jedne z najniższych w Europie” – zachwalała naszą siłę roboczą blond prezenterka w klipie „Invest in Poland”, zamówionym przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych. A w tle tancerze poklepywali zgięte w pół tancerki w biurowych uniformach – „wiadomo gdzie”. Bez seksu cudem obyło się w spocie Ministerstwa Spraw Zagranicznych na 25-lecie wolności. Tam Chris Niedenthal „tylko” zachwala Polaków i Polki, które „ciężko pracują, są ambitne, bo chcą osiągnąć sukces”. Trudno powstrzymać się od złośliwości i nie zapytać, czy aby na pewno nie nakręcili jakiejś polskiej sprzątaczki na kolanach w za krótkim fartuszku, tylko potem ktoś to wyciął przy montażu? A może czekają z tym gorącym materiałem na kolejną okazję? Wrocław, jak widać, nie czekał.

I chcąc zażartować, najmocniej zakpił sam z siebie. Bo problem z tymi wszystkimi „śmiesznymi” i „wyluzowanymi” pomysłami jest taki, że one tak naprawdę są śmiertelnie poważne. Faktycznie: mamy tanią siłę roboczą, pracujemy ciężko i ambitnie. Jesteśmy pracowniczym zapleczem Europy, wiemy. „Tak, konkurujemy tanią siłą roboczą, a jeśli ta siła robocza jest sexy? Tym lepiej, mamy być z czego dumni” – mówi sobie ktoś, wymyślając te klipy. To, że taka identyfikacja nie jest dziś problematyczna, a staje się podstawowym sposobem opowiadania o Polsce za granicą, naprawdę przeraża. Stopiliśmy się z naszą peryferyjną tożsamością tak dobrze, że aż robi nam to dobrze. A dziewczyny? Nie wydaje mi się, że całują Włochów na zawołanie. Ale jeśli będziemy o Polsce opowiadać tak, jak proponuje to wrocławski spot, to nie zdziwi mnie już więcej, jeśli turyści i studenci z zagranicznych wymian kojarzyć będą Polskę i Wrocław tylko z „seksualnym zapleczem”. Ktoś im w końcu mówi, że tak właśnie jest. Tylko czy warto się tym aż tak chwalić?

Czytaj także:

Agnieszka Graff, Porno z wycinanką

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Dymek
Jakub Dymek
publicysta, komentator polityczny
Kulturoznawca, dziennikarz, publicysta. Absolwent MISH na Uniwersytecie Wrocławskim, studiował Gender Studies w IBL PAN i nauki polityczne na Uniwersytecie Północnej Karoliny w USA. Publikował m.in w magazynie "Dissent", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Tygodniku Powszechnym", Dwutygodniku, gazecie.pl. Za publikacje o tajnych więzieniach CIA w Polsce nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press. 27 listopada 2017 r. Krytyka Polityczna zawiesiła z nim współpracę.
Zamknij