Kraj

Wszystkie jesteśmy zakonnicami

Okrucieństwo kobiet oceniających inne kobiety to patriarchalna przemoc słabych wobec jeszcze słabszych.

Czy były w zakonie rok, siedem czy dwadzieścia pięć lat, siostry mówią to samo. Czy ktoś w ogóle będzie słuchał? Jeszcze jednej historii: o przełożonej, która po swojemu wyraża wolę Bożą, o walce z wiatrakami, o osuwaniu się w ciemność… Każda historia zasługuje na uwagę. Bo byłe zakonnice nikomu nie opowiadają o swoim życiu. Nie występują w telewizji – powiedzieć złe słowo na zakon, to stanąć samotnie przeciw Kościołowi. Nie mówią znajomym ani rodzinie, bo ludzie nic nie rozumieją.
Marta Abramowicz, Zakonnice odchodzą po cichu, Warszawa 2016, s. 119.

Kobietom należy się szacunek, szczególnie takim środowiskom jak zakonnice.
Wojciech Kaczmarczyk, (Sekretarz stanu, Pełnomocnik Rządu do spraw Równego Traktowania, Pełnomocnik Rządu do spraw Społeczeństwa Obywatelskiego), przemówienie podczas Kongresu Kobiet w Warszawie, 13 maja 2016 roku

Tradycja pisania listów otwartych do polskich kobiet to intrygujący gatunek męskich autoprezentacji, niekończących się opowieści o tym, czego pragną polscy mężczyźni. Wynika z tych listów, jakie polskie kobiety być powinny. Nie wynika, kim polskie kobiety są i kim mogłyby być. Męskie listy do kobiet głoszone są jako orędzia. A kobiece cichną w kobiecych wspólnotach.

Abramowicz list do Polek

Byłam przekonana, że książka Marty Abramowicz Zakonnice odchodzą po cichu wybrzmi na warszawskim Kongresie Kobiet jako list do polskich kobiet o ich politycznym prawie do godności i różnorodności. I wybrzmiała. Niespodziewanie okazało się jednak, że tworzy ona dyptyk z przemówieniem Wojciecha Kaczmarczyka.

Hasło: wszystkie jesteśmy zakonnicami rymuje się retorycznie, o paradoksie, z deklaracją: kobietom należy się szacunek, szczególnie takim środowiskom jak zakonnice. Jest w tym zaskakującym zrymowaniu się władza męskiego głosu o Polkach i brak realnej władzy Polek w ich sprawach. Różnie bywa z pisaniem listów i z odpowiedziami na listy. Różnie bywa ze słuchaniem tego, do kogo się mówi. Polki obowiązuje cicha reguła posłuchu.

Same poszły do zakonu”

Polskie zakonnice są polskimi kobietami. Kobietami ze specyficzną, bo niestandardową biografią. Kiedy doświadczają w zakonie przemocy, borykają się z dylematem: pozostać w klasztorze i cierpieć w milczeniu, czy wrócić do społeczeństwa i szarpać się z kolejnymi wykluczeniami, bo odejście z zakonu to stres jeszcze większy niż wstąpienie do niego.

Mechanizm kobiecej przemocy w grupach zakonnych odzwierciedla pozycję kobiet w polskim społeczeństwie. Biograficzne wybory kobiet karane są w Polsce różnymi formami wykluczenia – od trudności na rynku pracy do emocjonalnego chłodu w rodzinach. „Kobiety po przejściach” często bardziej boją się raniących komentarzy otoczenia niż własnej traumy. Nisze tylko zwielokrotniają zjawiska przemocy obecne w tak zwanym normalnym życiu. Przemoc systemu stosuje tu często – twarzą w twarz – kobieta wobec kobiety. W zakonie – zakonnica wobec niższej w hierarchii zakonnicy. Matka Przełożona staje się strażniczką patriarchatu, karzącą kobiety za próby decydowania o własnym losie. Nie mając w Kościele żadnej dogmatycznej decyzyjności, jako kobieta-hierarcha stosuje kary wobec szeregowej zakonnicy. Wyrafinowanie tej przemocy zadziwia okrutną finezją.

Byłe zakonnice to polskie kobiety, które odważyły się podjąć niepopularne decyzje dwukrotnie: najpierw wstąpiły do zakonu i potem z niego wystąpiły. W Polsce o byłych zakonnicach można usłyszeć od różnorodnych kobiet – dyrektorek, nauczycielek, sprzątaczek, ateistek i katoliczek, matek i bezdzietnych – że „same poszły do zakonu”, co znaczy: „mają, co chciały”.

Okrucieństwo kobiet oceniających inne kobiety to patriarchalna przemoc słabych wobec jeszcze słabszych.

Polki wykluczają i zakonnice, i byłe zakonnice, ponieważ boją się ich doświadczeń. Decyzją o wstąpieniu do zakonu i decyzją o wyjściu poza klasztorną furtę zademonstrowały wolność kobiecego wyboru, a tego polski patriarchat nie wybacza. Egzekutorkami sankcji za tę kobiecą decyzyjność najczęściej stają się inne kobiety.

Polski zakon kobiet

Polski zakon żeński to tylko kolejna kobieca organizacja. Jedna z wielu. Z podobnym schematem władzy kobiet spotykamy się w innych polskich instytucjach: uczelniach, urzędach, firmach i rodzinach. Taka jest reguła patriarchalnej władzy kobiet,

Nauczono nas nosić suknie żałoby narodowej, habity zakonne, kitle pielęgniarek, gronostaje i uniformy, ale nie umiemy tworzyć sieci wsparcia.

Rezygnujemy z jakości życia, żeby „nie mieć konfliktów”. Nauczono nas czekać na pochwały i nie upominać się o należne (cnota pokory ewentualnie cierpliwości). Pisano o polskim deficycie zaufania, ale znacznie poważniejszym problemem jest kobiecy lęk przed decyzyjnością. Godzimy się na kompromisy, odkładamy samorealizację, żeby odejść po cichu. Z bezradności uderzamy w córki i pracowniczki, bo one „nie wiedzą, jak kiedyś było ciężko”.

W Polsce na pytania o jakość życia kobiet odpowiada zawsze za kobiety któraś z agend władzy: hierarcha kościelny, urzędnik, polityk, a w sferze prywatnej rodzic albo przekonana o słusznej ścieżce kariery przyjaciółka. Nadal faworyzuje się u nas brak społecznych więzi na rzecz instytucji władzy, uwewnętrznionych przez kobiety w poczuciu winy i wstydu. W Polsce wstydzić się siebie mają wszystkie kobiety. Wstydzić się mają byłe zakonnice (bo porzuciły rodzinę zakonną), kobiety bezdzietne (bo nie rodzą), kobiety rodzące (bo za mało rodzą), kobiety-artystki (bo sztuka to nie zawód), kobiety nieheteroseksualne (bo nie istnieją) i kobiety heteroseksualne (bo nie mają seksualności lub nie powinny jej mieć). A jeśli ośmielą się nie wstydzić, to wstydzić się za nie powinny ich matki (bo źle je wychowały), Matki Przełożone (bo źle je formują), liderki (bo źle nimi zarządzają).

Wszystkie jesteśmy zakonnicami w polskim zakonie kobiet.

***

Anna Kapusta – autorka monografii antropologicznych: Kieszenie i podszewki. Podteksty kultury; Gry w kulturę: gry w mit. Mitografia jako lektura; Od rytuału do mitu? Teatr Śmierci Tadeusza Kantora jako fakt antropologiczny i Mitologie twarzy. Cyprian Norwid i Stanisław Wyspiański – próba komparatystyki mitu.

 Zapraszamy w niedzielę 22 maja na Warszawskie Targi Książki na stoisko Wydawnictwa Krytyki Politycznej (stoisko 20/D3), od 12.00 do 14.00 Marta Abramowicz będzie tam podpisywać książkę  Zakonnice odchodzą po cichu.

**Dziennik Opinii nr 139/2016 (1289)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij