Czytaj dalej

Tanie ciała

Grégoire Chamayou ukazuje władzę wykluczenia pewnych ciał poza wspólnotę obywatelską i wzgardzonych na tyle, że mogły stać się obiektem eksperymentów.

W książce Podłe ciała. Eksperymenty na ludziach XVIII i XIX wieku Grégoire Chamayou opowiada o dość krwawym i obrzydliwym rozwoju nowoczesnej medycyny. Punkt obserwacyjny stanowią ciała poddawane eksperymentom – interesuje go pytanie, jakie etyczne i polityczne warunki musiały zaistnieć, aby pewni ludzie zostali pozbawieni podmiotowości i złożeni w ofierze dla jej postępu. Rozwój umiejętności leczenia to oczywiście jedno z największych dóbr nowoczesnej nauki, dlatego rzadko zastanawiamy się nad tym, jak wyglądały badania i eksperymenty, zanim zostały odkryte mniej inwazyjne, i dające większe bezpieczeństwo, technologie. Oczywiście, pamiętamy jeszcze o okrucieństwie nazistowskich lekarzy. Ale wykorzystanie czyjegoś ciała do badań bez zgody pacjenta nie było ich pomysłem. Prawo nakazujące zdobycie tej zgody było negocjowane w Europie jakieś sto pięćdziesiąt lat (przedział czasowy książki obejmuje okres od 1720 roku, czyli pierwszych inokulacji w Anglii, aż po ustanowienie tego prawa w 1905). 

 

Chamayou nie odkrywa jakiegoś XIX-wiecznego „Archiwum X” medycyny; przyglądano się już medycynie z rozmaitych perspektyw, ofiary w ludziach też nie były tajemnicą. Na tle książek historycznych czy antropologicznych jego zamysł wyróżnia zacięcie etyczne i polityczne. Chamayou bada genealogię eksperymentowania w kontekście prawnego i społecznego praktykowania podmiotowości (kto jest podmiotem, kto mniej, a kto wcale). Filozof kontynuuje w ten sposób tradycję francuskiej historiografii bliskiej szkole Annales, przede wszystkim inspiruje się jednak Georgesem Canghuilemem i Michelem Foucaultem. Chamayou koncentruje się na obecności sformułowania corpore vili, po francusku corps abject – „ciała odrzuconego, wstrętnego, godnego pogardy”. Jeśli Kristeva pisała o abiekcie jako czymś wykluczonym poza granice prawa i kultury, i zdolnym do naruszania tych granic; czymś w czym wyraża się cienka linia tego co ludzkie, a co nie, Chamayou nadaje tej psychoanalitycznej teorii inny wymiar, przede wszystkim historyczny i konkretny, kształtowany poprzez różnorodne dyskursy i praktyki, ścierające się ze sobą technologie władzy.

 

Nie jest to jednak jedna z tych inwencyjnych i trudnych, i tyleż ekscytujących, co męczących, francuskich książek. Chamayou nie próbuje olśnić nas nowatorskim dyskursem. Ramy teoretyczne są proste i jasne, i dziś raczej przewidywalne, podobnie zresztą jak styl autora; nie zamierzam jednak robić z tego zarzutu, bo dzięki temu stanowią bardzo dobrą podstawę dla samej historii, a właściwie – samych historii, które znajdują się na pierwszym planie tej rozprawy. Chamayou tworzy swą narrację przywołując przede wszystkim liczne dokumenty i świadectwa  (przypisy i bibliografia zajmują prawie sto stron publikacji).

 

 

Dzięki temu książka przypadnie do gustu także miłośnikom detalicznych opisów makabry w rodzaju „jak zarażaliśmy zdrowe dzieci kiłą” albo „ile przepoconych koszul ofiar dżumy na siebie włożyć, by też zachorować, a może lepiej od razu nałożyć sobie na rany ropę chorego” czy „kto ma gorętszą krew, Murzyn inteligentny i aktywny, czy leniwy i głupi”. 

 

 

Mówiąc poważniej – a przecież wspomniane opisy są najpoważniejsze, bez ich wymiotnego ciężaru ta książka nie byłaby takim etycznym pociskiem –  Chamayou ukazuje władzę wykluczenia pewnych ciał poza wspólnotę obywatelską i wzgardzonych na tyle, że mogły stać się obiektem eksperymentów. Choć prawdopodobnie różnego rodzaju eksperymenty prowadzono zawsze, nowoczesność stworzyła szczególną sytuację. Rozwój nauki zbiegł się z sekularyzacją, dzięki której ciała miały być przede wszystkim leczone, a nie przede wszystkim zbawione. Chrześcijańskie podejście do osoby utrudniało zdobycie ciała nawet do sekcji zwłok. I właśnie historia walki chirurgów o zwłoki otwiera tę książkę.  Ale do badań potrzebne były żywe obiekty. Wybierano je z potępionych, więc i tak spisanych na straty grup – przede wszystkim skazanych na śmierć, ale także biedaków w szpitalach czy prostytutek. Kapitalizm i utylitaryzm, często w otoczce filantropii, dorzucił nową zależność, którą można krótko przedstawić tak: skoro my bogaci finansujemy ci leczenie, niech twoje ciało nie będzie pasożytem i nierobem, niech zwróci część należności przyjmując na siebie eksperymenty, dzięki czemu całe społeczeństwo (a zwłaszcza bogaci) skorzysta na nowych metodach leczenia. 

 

W XIX wieku rodzi się konflikt między chrześcijańską etyką miłosierdzia i troski, także o upadłe ciała, i pragnieniem leczenia, a więc działaniem dla dobra ogółu (nie jest bowiem tak, że robili to tylko pozbawieni serca, cyniczni naukowcy; zdawali sobie oni sprawę z moralnej ambiwalencji swoich badań, dyskutowali o ich granicach i koniecznych obostrzeniach, dokonywali też eksperymentów na sobie). Gra o władzę była jednocześnie grą o zbawienie lub postęp ludzkości. „Starcie złudnie bezinteresownego zbawienia dusz z otwarcie wyrachowanym zbawieniem ciał było bardzo gwałtowne” – podsumowuje Chamayou. Gdy zaś pod koniec XIX wieku zaczęto kontrolować lekarzy, wytaczać im procesy i bronić praw pacjentów, badania przeniosły się do kolonii, gdzie można było robić, co tylko się chciało. Pytanie nie brzmiało już nawet, na jakich ludziach można eksperymentować, ale czy czarni są dostatecznie ludźmi, by badania na nich były przydatne białym. 

 

 

Rozwój medycyny stał się jednym ze środków tworzących stosunki władzy, uczestniczył w „procesie tworzenia podmiotowości podporządkowanych”.

 

 

Kapitalizm można według Chamayou postrzegać jako władzę eksperymentowania na ludziach; ale tu lekarze przyczynili się także do poprawy sytuacji wykorzystywanych ludzi. Z jednej strony higieniści i lekarze zauważyli jak wyniszczająca i chorobotwórcza, ze względu na chemikalia, jest praca w fabrykach, i starali się bronić robotników. Z drugiej strony Marks użył sformułowania experimenta in corpore vili opisując ekonomiczną sytuację robotników poza kontekstem medycznym; chodziło mu o eksperymenty rynkowe, dokonywane kosztem płac pracowników. Ciało wyklęte, naznaczone hańbą, było przede wszystkim ciałem bezwartościowym, tanim; ciałem, które nie mogło kupić sobie podmiotowości. 

 

 

 

Grégoire Chamayou Podłe ciała. Eksperymenty na ludziach XVIII i XIX wieku, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2013

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij