Kraj

Chciałbym spotkać kolektyw 15W08

Poprzez nierówne traktowanie nie można działać na rzecz równości, poprzez przemoc nie da się działać na rzecz pokoju. Tak to wygląda.

Gdy jestem obserwatorem lub uczestnikiem danej sytuacji społecznej, staram się rozpoznać, jakie reguły zbiorowego życia nią rządzą. Potem zadaję sobie pytanie – czy chciałbym żyć w przyszłym społeczeństwie zorganizowanym wedle tychże reguł. Odpowiedź na to pytanie sugeruje mi, czy dane działanie zbiorowe jest dobre, czy nie, czy politykę, którą dana sytuacja uprawia, postrzegam jako emancypacyjną, czy nie. Wierzę również, że praktykując dane zachowanie społeczne, umacniamy w sobie jego habitus i rozwijamy go, każdorazowo je powtarzając. Praktyka prowadzi do rozwoju i umacniania samej siebie. Nie można poprzez daną praktykę wypraktykować innej praktyki. Poprzez nierówne traktowanie nie można działać na rzecz równości, poprzez przemoc nie da się działać na rzecz pokoju. Tak to wygląda.

 

Jakimi regułami zbiorowego życia rządzi się ostatnia akcja kolektywu 15W08 polegająca na nocnym oblaniu czerwoną farbą butiku Zienia w kamienicy Mroczkowskiego przy ul. Mokotowskiej w Warszawie? Reguły te to: anonimowość, motywowanie się gniewem, nakierowane na wygenerowanie poczucia strachu, nieprzewidywalności i zagrożenia, które przyjść może w środku nocy. Nie chcę żyć w przyszłym społeczeństwie zorganizowanym wedle tychże reguł. Jest zbyt podobne do wspólnoty społecznej, która – jak dzieje się to dziś – dowartościowuje  podejrzliwość, brak zaufania, skonfliktowanie, niepewność jutra. Chcę żyć w społeczeństwie nakierowanym na jawność myślenia i działania, wzajemność, troskę, solidarność międzyludzką i międzygrupową, pielęgnującym i rozwijającym wspólnotowe więzi. W społeczeństwie równych, dobrych i wolnych podmiotów. Tak wyobrażam sobie utopię. Tym jest dla mnie socjalizm.

 

Praktykując anonimowość, gniew, generowanie niepewności i strachu, wypraktykowuje się społeczeństwo oparte na tychże właściwościach. Społeczeństwo oparte na wzajemności, solidarności, trosce i jawności można wypraktykować, wyłącznie praktykując wzajemność, solidarność, troskę i jawność. To nie jest sofistyka. To pewność wynikająca z przeświadczenia, że kształt przyszłego społeczeństwa nie objawi się „jakimś cudem”, „znienacka”, gdy już „obalimy system”, lecz że urzeczywistnia je każdy, każda i każde, codziennie, żyjąc. Jestem tego pewien.

 

Wzięcie na siebie ciężaru przezwyciężenia habitusu społecznego, który zarządza naszym gniewem, dążeniem do konfliktu, naszą podejrzliwością, pragnieniem wywoływania lęku u innych, naszą pogardą wobec innych, jest bardzo trudne, niemal ponad nasze siły. Ale jest również ambitnym horyzontem etycznym, którego przekroczenie pozwala uprawiać prawdziwie wspólnotową i równościową politykę, pozwala upodmiotowić innych, nasycając nas samych pełnią podmiotowości. Polityka kreacji i afirmacji powinna zastąpić politykę destrukcji i negatywizmu, polityka przekraczania własnych słabości powinna zastąpić politykę ulegania chorobom zbiorowego życia. Polityka prawdziwie demokratycznego wsłuchania się w innych powinna zastąpić politykę indywidualnego i grupowego narcyzmu. Uprawianie polityki domaga się przesunięcia horyzontu etycznych oczekiwań wobec nas samych. Brzmi to niemal religijnie, lecz dlaczego nie miałoby tak brzmieć?

 

Polityka kreacji, afirmacji, przekraczania własnych słabości i upodmiotowienia innego powinna również odwieść nas od zachwytów nad swoistym maczyzmem politycznym, który dowartościowuje przemoc kosztem łagodności, egoizm kosztem otwarcia się na wspólnotę, który każe nam podświadomie uprawiać politykę rodem z popkultury – stroić się w szaty nocnych zbawicieli o zakrytych twarzach.

 

Wierzę w tryumf człowieka demokratycznego – otwartego na doświadczenie bycia z innymi, wsłuchania się w innych, upodmiotowienia ich. Wierzę w ufność, jaką przynosi praktykowanie kolektywnego działania, wzajemnej zgody, która domaga się każdorazowo przezwyciężenia osobistych interesów i zbiorowych antagonizmów. To ciężka praca indywidualna i niełatwy proces społeczny. Jestem jednak pewien, że warto ją podjąć, jeśli pragniemy żyć w zbiorowości upodmiotowionych, równych sobie i wolnych istot ludzkich, i nie tylko ludzkich.

 

Nie wiem, kim są członkowie kolektywu 15W08. Chciałbym ich spotkać. Chciałbym wsłuchać się w ich pragnienia, potrzeby, w ich nadzieje. Chciałbym oddać im głos, nie uczestnicząc w prasowej nagonce. Chciałbym poznać reguły, wedle których mają wolę zorganizować przyszłe społeczeństwo. Chciałbym, byśmy niczym na zgromadzeniu ludowym wzięli pod uwagę wszystkie punkty widzenia, zaproponowali rozwiązania najbardziej palących nas problemów i wspólnie podjęli decyzję, w jakiej kolejności należy je wdrażać. Chciałbym, byśmy podczas tego spotkania praktykowali wzajemność, troskę i solidarność. Tak.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Igor Stokfiszewski
Igor Stokfiszewski
Krytyk literacki
Badacz, aktywista, dramaturg. Współpracował m.in. z Teatrem Łaźnia Nowa, Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards, Rimini Protokoll z artystami – Arturem Żmijewskim, Pawłem Althamerem i Jaśminą Wójcik. Był członkiem zespołu 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie (2012). Autor książek „Zwrot polityczny” (2009), „Prawo do kultury” (2018).
Zamknij