Unia Europejska

Keller: Młodych nie słychać

Rzadko są zorganizowani w związkach zawodowych i często nie są zaangażowani politycznie. Ich głos się nie przebija – mówi Ska Keller, europosłanka.

Piotr Kozak: Już blisko 25% osób pomiędzy 16 a 25 rokiem życia w Unii Europejskiej pozostaje bez pracy. Młodzi, którzy pracę mają, zatrudnieni są często na krótkoterminowe umowy. Czy rzeczywiście, jak często się podkreśla, mamy do czynienia ze „straconym pokoleniem”?

Ska Keller: Z wielu względów tak to może wyglądać. 25% to średnia dla całej Unii Europejskiej, ale w obrębie wspólnoty są kraje i regiony, gdzie bezrobocie wśród młodych sięga ponad 50%. A to jest już liczba, która zmusza do działania. Nawet w krajach, w których bezrobocie wśród młodych jest niższe od średniej unijnej, to i tak znacznie przewyższa liczbę bezrobotnych w pozostałych grupach wiekowych.

Oczywiście bezrobocie wśród młodych zawsze było stosunkowo wyższe, ale jeżeli sięga ponad 50%, to rodzi to już poważne problemy – nie tylko dla gospodarki, nie tylko dla jednostek, ale jest zagrożeniem dla całego społeczeństwa i systemu demokratycznego. Mamy obecnie całe pokolenie, które jest pozbawione szansy wkroczenie w coś, co nazywamy normalnym życiem. Jego członkowie najprawdopodobniej nie założą rodzin, nie będą mieli dzieci, nie będą mieli tego, dzięki czemu będą mogli spojrzeć z nadzieją na przyszłość.

Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy poza kryzysem gospodarczym i finansowym? Dlaczego młodzi ludzie nie potrafią się odnaleźć na rynku pracy?

Oczywiście kryzys ekonomiczny pogłębia problem bezrobocia wśród młodych, ale jego przyczyny są systemowe, a nie doraźne. Zwróćmy uwagę, że nawet w krajach, w których poziom bezrobocia jest ogólnie niski, bezrobocie wśród młodych wciąż jest wysokie. Powodów jest wiele. Po pierwsze, młodych ludzi zdecydowanie łatwiej pozbawić pracy niż osoby o dłuższym stażu zawodowym. Po drugie, młodzi ludzie są ofiarą odejścia od etatów i uelastyczniania rynku pracy poprzez rezygnację z zawierania umów na czas nieokreślony.

Często twierdzi się, że elastyczny system zatrudnienia sprzyja młodym, ponieważ dzięki niemu łatwiej o pracę. Ale prawda jest taka, że obecnie młodzi ludzie zatrudniani są 3-, 6-miesięczne, maksymalnie roczne kontrakty, po których są najczęściej zwalniani. Z drugiej strony młodzi ludzie są skłonni podejmować jakąkolwiek pracę, by zdobyć doświadczenie – często przybiera to formę staży. Problem polega na tym, że one często nie różnią się od normalnej pracy, a są przy tym nisko płatne lub pracodawcy nie płacą za nie wcale. To zaś prowadzi do kolejnych problemów społecznych itd. Często towarzyszą temu nierealistyczne oczekiwania pracodawców w stosunku do pracowników. Pracownik nie może mieć więcej niż 25 lat, ale powinien mieć bogate doświadczenie, niezliczone staże za sobą, a w międzyczasie jeszcze zwiedzić cały świat. To z kolei nakłada dużą presję na młodych, aby ubiegali się o następne staże, zniewalali krótkoterminowymi kontraktami – i tak koło się zamyka.

A istnieje możliwość wyjścia z tego zaklętego kręgu?

Młodzi ludzie nie mają swojej politycznej reprezentacji. Gdy dyskutujemy o wieku emerytalnym, istnieją grupy nacisku, takie jak związki zawodowe, które są w stanie występować w imieniu starszych pracowników. Inaczej w przypadku ludzi młodych – rzadko są zorganizowani w związkach i często są niezaangażowani politycznie. Ich głos nie przebija się w dyskusji publicznej.

W Polsce często można usłyszeć, że kryzys zatrudnienia wśród młodych bierze się z kryzysu w edukacji. Innymi słowy, absolwenci szkół nie mają kwalifikacji potrzebnych na rynku pracy.

To jedynie częściowo wina systemu edukacyjnego. Szkoła na pewno powinna uczyć umiejętności, a nie skupiać się jedynie na przekazywaniu informacji. Szczególnie ważne są umiejętności komunikacji międzykulturowej i językowe. Należy również uelastycznić system edukacyjny, tak żeby młodzi ludzie rzeczywiście mogli studiować za granicą i zdobywać doświadczenie międzynarodowe. Obecnie jest to co prawda formalnie możliwe, ale wciąż mamy do czynienia z niewidzialną barierą, która powoduje, że częściej studia międzynarodowe podejmują osoby wywodzące się z rodzin z wyższym wykształceniem i posiadające odpowiednie środki finansowe. A nie oznacza to wcale, że te osoby więcej wiedzą lub mają większe umiejętności.

Wysoki poziom bezrobocia wśród młodych już nieraz prowadził do niepokojów społecznych i rewolucji politycznych. Ostatnie przykłady to arabska wiosna czy protesty w Grecji. Czy w Europie będziemy mieli kolejną wiosnę ludów?

Wszystko możliwe, rewolucje są z definicji trudne do przewidzenia. Oczywiście nic takiego nie musi nastąpić, ale z pewnością mamy problem z dużym odsetkiem młodych ludzi, którzy są pozbawieni perspektyw i należnej im uwagi ze strony polityków i pracodawców. Ci ludzie widzą, że ich przyszłość jest zagrożona i że pomimo trudu i wyrzeczeń mogą nigdy nie doświadczyć stabilizacji na rynku pracy. Dodatkowo, jeśli na początku swojego dorosłego życia pozbawieni są pracy, to rośnie prawdopodobieństwo, że w przyszłości będą zarabiać mniej – o ile w ogóle będą pracować. Warto też pamiętać, że problem braku pracy wśród młodych nie dotyczy wyłącznie osób słabiej wykształconych. Wręcz przeciwnie. Przykładowo w Hiszpanii bezrobotnych jest wiele osób ze stopniem akademickim.

Wydaje się więc prawdopodobne, że ta mieszanka problemów doprowadzi do niepokojów społecznych, choć oczywiście tak być nie musi. Powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc młodym ludziom i dać im perspektywy na przyszłość, a oni sami powinni się organizować i walczyć o swoje prawa.

A zakładając, że nie chcemy żadnego społecznego wybuchu – czy istnieje sposób, aby przeciwdziałać bezrobociu wśród młodych?

Istnieją konkretne propozycje rozwiązania problemu bezrobocia, ale one nie będą skuteczne, jeżeli nie zmienimy ogólnej polityki ekonomicznej w całej Unii.

Na pewno zmiany wymaga polityka oszczędnościowa, która prowadzi do błędnego koła: rośnie bezrobocie, wzrasta zadłużenie, zmniejsza się wartość PKB, a w konsekwencji znowu rośnie bezrobocie. Musimy wyjść z tego zamkniętego kręgu za pomocą inwestycji w edukację i gospodarkę. W tym ostatnim wypadku niezbędne są przede wszystkim inwestycje, które pozwolą na przejście od gospodarki opartej na paliwach kopalnych do zielonej gospodarki. Konieczne są również inwestycje w usługi publiczne. Wszystko to pozwoli stworzyć nowe miejsca pracy. Powtarzam: istnieją pewne konkretne środki, które możemy zastosować do walki z bezrobociem wśród młodych, ale one nie zadziałają, jeżeli nie zmienimy naszej polityki gospodarczej.

A jakie konkretne rozwiązania proponuje Unia Europejska?

Istnieje europejski program gwarancji dla młodych (Youth Guarantee), który notabene powstał z inicjatywy Zielonych. Ma on jednak swoje słabości. Państwa członkowskie zobowiązały się go wprowadzić, ale w rzeczywistości niewiele to oznacza. Należałoby też podwyższyć maksymalny wiek osób mogących wziąć udział w tym programie – do tej pory było to 25 lat, ale trzeba by podnieść ten wiek do 30 lat. Osoby mające 25 lat często dopiero kończą studia, wkraczają na rynek pracy. Sztucznie zamykając „młodość” w granicach 16–25 lat, zamiatamy pod dywan większą część problemu. I oczywiście na to wszystko potrzeba pieniędzy. Częściowo już te środki znaleźliśmy, ale tu znów wpadamy w koleiny starego myślenia – otóż Komisja Europejska chce promować wśród młodych program stażowy, często bezpłatny lub jedynie częściowo płatny, i nie wyznacza standardów jakościowych dla takiego programu. Tymczasem program bezpłatnych staży nie jest odpowiedzią na nic i nikomu nie pomaga. Gwarancje dla młodych muszą być tak skonstruowane, żeby rzeczywiście dotykały problemu bezrobocia i umów krótkoterminowych.

Czy Unia Europejska w ogóle posiada odpowiednie narzędzia, aby skutecznie przeciwdziałać problemowi bezrobocia wśród młodych?

Oczywiście Unia Europejska nie ma wszystkich narzędzi prawnych, aby móc wprowadzić proponowane przez nią siebie. Przykładowo edukacja jest w gestii rządów państw członkowskich. Możemy jednak pewne rozwiązania promować i wywierać nacisk nieformalny. Unia może również monitorować państwa członkowskie pod kątem wdrażanych przez nie regulacji, których celem jest walka z bezrobociem. I pod kątem tego, czy państwa członkowskie w ogóle biorą pod uwagę ten problem, gdy wszelkimi sposobami walczą o zbicie deficytu budżetowego. 

Z tego, co mówisz, wynika, że problem bezrobocia wśród młodych to nie tylko problem konkretnego pokolenia, ale problem sposobu myślenia o Unii Europejskiej i o społeczeństwie.

Dyskutujemy teraz w Unii jedynie o tym, w jaki sposób zwiększyć PKB. Gdzieś z boku pozostała kwestia, w jaki sposób ten wzrost PKB ma się przekładać na rozwiązanie problemów społecznych i środowiskowych. Warto się zastanowić, jaki jest nasz pomysł na Unię Europejską: czy się ona opierać jedynie na wolności rynkowej i swobodnym obrocie handlowym – czy też chcielibyśmy, aby Unia znaczyła coś więcej i dawała coś mieszkańcom i społeczeństwom? Jeżeli Unia Europejska ma się opierać na konkurencji ponad 25 państw członkowskich, to w czym one mają konkurować? W coraz niższych płacach – czy też w coraz wyższych standardach społecznych i środowiskowych? Unia Europejska będzie miała sens tylko wtedy, gdy rzeczywiście będzie coś dawać ludziom.

Ska Keller – posłanka Parlamentu Europejskiego z ramienia niemieckich Zielonych. Zajmuje się m.in. kwestiami migracji i praw mniejszości oraz problemami ludzi młodych. Uczestniczyła w Kongresie Europa Społeczna, zorganizowanym 7 września w Warszawie przez Partię Zieloni, Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.


__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij