Unia Europejska

Niemiecki problem z uchodźcami

Niemcy od lat zaostrzają politykę imigracyjną. Generuje to coraz większy opór uchodźców.

Historia Fadiego Daboul – syryjskiego uchodźcy wydalonego z Niemiec – opisana przez Martę Nowakowską na łamach „Dziennika Opinii” jest uderzająca, lecz – niestety – typowa. W czerwcu 2012 roku w Niemczech przebywało 3,5 tys. uchodźców z ogarniętej wojną domową Syrii. A i tak stanowią oni raptem odsetek z ok. 60 tys. zarejestrowanych w ośrodkach dla azylantów przybyszów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki, z Kaukazu i innych regionów cierpiących głód i/lub przemoc. Tymczasem Niemcy od lat zaostrzają politykę imigracyjną, konsekwentnie ograniczając prawa ludzi przebywających w ich kraju, łamiąc przy okazji umowy międzynarodowe i nadwyrężając prawodawstwo związane z przestrzeganiem praw człowieka. Zaostrzeniu przepisów przez władze federalne towarzyszy coraz większy opór samych uchodźców, zaś sprawa polepszenia ich bytu jest w tej chwili najczęściej – obok polityki mieszkaniowej – podnoszonym żądaniem na niemieckiej społeczno-politycznej agendzie. Apogeum oporu przypadło na dzień 23 marca tego roku, gdy Berlin stał się świadkiem przeszło pięciotysięcznej demonstracji uchodźców i popierających ich prawa obywateli. 

Dwie najczęściej podnoszone wątpliwości odnośnie praw uchodźców w Niemczech dotyczą przepisów zakazujących im wyjazdu poza land, którego sąd rozpatruje ich podanie o azyl, oraz ograniczeń w dostępie do rynku pracy. 

Pierwsza regulacja łamie artykuł 13 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka traktujący swobodę poruszania się i osiedlania jako rudymentarne prawo każdej ludzkiej istoty, jak również jest niezgodna z dyrektywą Komisji Europejskiej w sprawie przyjmowania uchodźców przez państwa członkowskie z dn. 27 stycznia 2003 r., która gwarantuje uchodźcom swobodę poruszania się w granicach państwa, w którym starają się o azyl.

Druga regulacja nakręca spiralę bezrobocia wśród uchodźców i powiększa obszar ubóstwa, w którym egzystują oraz związanych z tym zagrożeń dla zdrowia i życia. Azylanci mają zakaz podejmowania pracy w okresie co najmniej roku od zarejestrowania ich sprawy o przyznanie prawa pobytu. W tym czasie otrzymują vouchery na żywność i „kieszonkowe” w wysokości średnio 40 euro miesięcznie. Całkowity miesięczny koszt utrzymania pojedynczego uchodźcy do niedawna wynosił 250 euro. W wyniku nacisków ze strony Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców, w lipcu 2012 roku doszło do zmiany przepisów, które od 1993 nie brały pod uwagę inflacji, i podniesiono stawkę do 360 euro, co daje mniej więcej 1,5 tys. złotych przy cenach dwukrotnie wyższych niż w Polsce. W efekcie zdarza się, że uchodźcy nawet po pozytywnym rozpatrzeniu sprawy o przyznanie im prawa pobytu w Niemczech i zezwolenia na pracę nie są w stanie jej podjąć ze względów zdrowotnych. Problemy ze zdrowiem, stres związany z niepewną przyszłością, strach przed wydaleniem z kraju oraz zagrożenie coraz częstszymi atakami ze strony grup neonazistowskich wzbudzają ich ciągły niepokój.

Jego konsekwencją są chroniczne przypadki depresji, które nierzadko – jak w przypadku Samira Hashemi – prowadzą do targnięcia się na własne życie. 27-letni Irańczyk popełnił samobójstwo 4 września 2012 r. w ośrodku dla azylantów niedaleko Stuttgartu, co stało się bezpośrednią przyczyną Marszu Uchodźców na Berlin. Cztery dni po śmierci Hashemiego z ośrodka w bawarskim Würzburgu wyruszyła kolumna, składająca się z uchodźców, którzy – łamiąc zakaz przemieszczania się po kraju – zaczęli maszerować w kierunku stolicy Niemiec, do której dotarli po niemal 4 tygodniach – 6 października. Uchodźcy rozbili obóz protestacyjny na Oranienplatz w dzielnicy Kreuzberg. W międzyczasie podobne miasteczka namiotowe założone zostały przez uchodźców i aktywistów na rzecz praw człowieka w dziewięciu miastach w Niemczech (m.in. w Düsseldorfie, Norymberdze i w Monachium), gdzie obok demonstracji miejsce miały także m.in. strajki głodowe.

Protestujący maszerowali pod hasłami zaprzestania masowych deportacji azylantów, zniesienia ograniczeń związanych ze swobodą poruszania się, poprawy warunków w ośrodkach dla uchodźców oraz usprawnienia procedur rozstrzygania podań o azyl. 13 października ub.r. miała miejsce demonstracja berlińczyków wspierających obóz na Oranienplatz, zaś 23 marca tego roku kolejna, podsumowująca i zamykająca pierwszą fazę „rewolucji uchodźców”, której celem było wprowadzenie sprawy azylantów do niemieckiej debaty publicznej i zorganizowanie się ruchu na rzecz praw uchodźców jako silnego i widocznego podmiotu politycznego. Tym razem obok powstrzymania deportacji oraz zniesienia utrudnień w poruszaniu się po kraju demonstranci domagali się likwidacji wszystkich ośrodków dla uchodźców.

Władze federalne będą musiały prędzej czy później zmierzyć się z tymi żądaniami. Ale problem uchodźców nie jest bynajmniej specyficznie niemiecki, dotyczy on całej Unii Europejskiej ze szczególnym uwzględnieniem Włoch oraz Austrii. I we wszystkich krajach, do których trafiają uchodźcy, ich traktowanie pozostawia wiele do życzenia, dotyczy to także Polski, o czym wiemy za sprawą gruzińskiej dziennikarki Ekateriny Lemondżawej i jej listu-raportu z ośrodka dla uchodźców w Lesznowoli, który kilka miesięcy temu wywołał debatę nad warunkami życia azylantów w naszym kraju oraz o ich miejscu w polskim społeczeństwie. 

Niemiecki problem z uchodźcami jest więc wypadkową podejścia do kwestii azylantów charakteryzującego wszystkie państwa członkowskie Unii i będącego być może najsmutniejszym świadectwem etycznego zagubienia Europy, skoro argumenty natury ekonomicznej przesłaniają europejskim politykom solidarność z ludźmi z regionów dotkniętych problemami skrajnego ubóstwa, chorób i cierpień spowodowanych konfliktami zbrojnymi oraz przemocą policyjno-państwową. Tylko Europa otwarta dla uchodźców z Afryki, Bliskiego Wschodu, z Kaukazu i innych regionów dotkniętych tragicznym losem może uchodzić za kontynent, ufundowany na wartościach troski, wzajemności i solidarności.

Obok uczestniczenia w wydarzeniach związanych z „rewolucją uchodźców” (w tym w demonstracji 23 marca w Berlinie) oraz źródeł umieszczonych na związanych z nią portalach http://asylstrikeberlin.wordpress.com, http://refugeesrevolution.blogsport.de i in., swoją wiedzę czerpałem z artykułu Mass protests across Germany for the rights of asylum seekers and migrants zamieszczonego na portalu http://www.statewatch.org, monitorującym przestrzeganie praw człowieka i obywatela w Europie.

 Projekt finansowany ze środków Parlamentu Europejskiego.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Igor Stokfiszewski
Igor Stokfiszewski
Krytyk literacki
Badacz, aktywista, dramaturg. Współpracował m.in. z Teatrem Łaźnia Nowa, Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards, Rimini Protokoll z artystami – Arturem Żmijewskim, Pawłem Althamerem i Jaśminą Wójcik. Był członkiem zespołu 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie (2012). Autor książek „Zwrot polityczny” (2009), „Prawo do kultury” (2018).
Zamknij