75 powodów, dla których referendum w sprawie aborcji to zły pomysł

Polki i Polacy jasno pokazali swoje stanowisko w sprawie dostępu do aborcji w Polsce, wychodząc na ulice miast czy mobilizując się do udziału w wyborach w 2023 roku. Dlatego jasno mówimy politykom i polityczkom – chcemy dostępu do aborcji, nie referendum.
Amnesty International
Fot. Przemysław Stefaniak
Zdjęcia z manifestacji Strajku Kobiet, 30.10.2020 Warszawa. Fot. Przemysław Stefaniak

Nie chcemy referendum w sprawie aborcji, chcemy dostępu do aborcji. W ostatnich latach Polki i Polacy jasno pokazali swoje stanowisko w sprawie dostępu do aborcji w Polsce, wychodząc na ulice miast czy mobilizując się do udziału w wyborach w 2023 roku. Dlatego teraz jasno mówimy politykom i polityczkom – chcemy dostępu do aborcji, nie referendum.

Amnesty International i kolektyw Legalna Aborcja przygotowały w tej sprawie petycję do przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Apelujemy w niej o niepopieranie idei referendum. Dołącz do apelu, podpisz petycję i powiedz jasno, że chcesz swojego bezpieczeństwa i zdrowia, nie referendum!

Dlaczego referendum to zły pomysł?

Mamy poważne obawy co do przeprowadzenia pomysłu związanego z referendum w sprawie aborcji i prezentujemy je poniżej:

  1. Jedynym wiążącym „referendum aborcyjnym” jest to nad pozytywnym testem ciążowym przeprowadzane przez osoby, których dotyczy.
  2. Znacząca liczba specjalistek_ów prawnych uznaje prawo do aborcji za prawo człowieka, jest więc ryzyko, że przeprowadzenie referendum złamie zasady demokracji.
  3. Możliwość przerwania ciąży to kwestia autonomii cielesnej, która w wyniku referendum może zostać odebrana osobom potrzebującym aborcji.
  4. Ogół obywateli nie może decydować w kwestii autonomii cielesnej jednostki.
  5. Prawo do aborcji jest kwestią życia i zdrowia – i tylko to powinno być w centrum zainteresowania, referendum jest odwróceniem uwagi od tej fundamentalnej kwestii.
  6. Referendum to (wciąż) zrzucanie odpowiedzialności na inne kraje Unii Europejskiej w kwestii świadczenia opieki medycznej Polkom.
  1. Referendum to zrzucanie odpowiedzialności za to, że kobiety umierają w szpitalach, z polityków na społeczeństwo. Aby kobiety czuły się bezpieczne, idąc do szpitala, potrzebujemy dekryminalizacji aborcji, liberalizacji prawa i zmiany postaw lekarzy, a nie referendum.
  2. Dostęp do aborcji to dostęp do ochrony zdrowia, czyli prawo człowieka. Tu nie ma nad czym głosować.
  3. Głosowanie referendalne nad prawem do aborcji byłoby głosowaniem nad prawem do wolności od tortur i nieludzkiego traktowania oraz nad prawem do zdrowia fizycznego i psychicznego.
  4. Referendum na temat aborcji to niebezpieczne narzędzie polityczne, które posłuży do manipulowania opinią publiczną i zmniejszenia uwagi poświęcanej dostępności aborcji.
  5. Referendum w Polsce nie jest instytucją służącą do uchwalania ustaw, więc projekt i tak musi przejść całą drogę parlamentarną. A tutaj uprawnieniem prezydenta jest weto, czyli tak naprawdę przekazanie ustawy do Sejmu z umotywowanym wnioskiem do ponownego rozpatrzenia.
  6. Prerogatywa Prezydenta RP z art. 144 ust 3 pkt 6 Konstytucji RP (dająca podstawę do podpisania lub odmowy podpisania ustawy) nie jest ograniczona wynikiem referendum.
  7. Przeprowadzenie referendum nie wyłącza kompetencji prezydenta do skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.
  8. W polskim porządku prawnym referendum to wyłącznie dodanie kolejnego etapu do procesu zmiany ustawy, a nie wybór innej, potencjalnie szybszej ścieżki.
  9. Do zmiany prawa aborcyjnego w Polsce nie jest potrzebne referendum. Zakaz aborcji jest ustawowy i do jego zniesienia wymagana jest tylko zmiana ustawy.
  10. Wynik referendum nie oznacza łatwej drogi legislacyjnej dla danej ustawy.
  11. Referendum aborcyjne to ostateczność wykorzystywana, gdy na drodze do ustawy leży przeszkoda. Nie uważamy, że są nią różnice w postrzeganiu aborcji przewodniczących Trzeciej Drogi.

Z „kompromisem” i referendum aborcyjnym Trzecia Droga gra na osłabienie Lewicy

  1. Według badań to głównie cismężczyźni optują za przeprowadzeniem referendum.
  2. Referendum wzmocni przekonanie, że aborcja to sprawa światopoglądowa, a nie doświadczenie milionów Polek.
  3. Tylko 18 proc. osób mających możliwość wzięcia udziału w referendum to kobiety w wieku reprodukcyjnym.
  4. Referendum będzie dyskryminować dziewczyny w wieku 15–17 lat, które nie będą miały prawa wziąć w nim udziału, mimo że głosowanie będzie dotyczyć ich samych.
  5. Głosowanie nt. aborcji w referendum umacnia przekonanie, że inni ludzie mają prawo decydować o naszych ciałach.
  6. Referendum aborcyjne to badanie opinii przypadkowych osób, nie osobistych doświadczeń.
  7. Mężczyźni będą głosować w referendum nt. praw kobiet, co łamie prawa kobiet/osób w ciąży do samostanowienia.
  8. KO i Lewica obiecały wyborcom aborcję do 12. tygodnia i nie wspominały o referendum. Przeprowadzenie referendum to realizacja obietnicy wyborczej wyłącznie Trzeciej Drogi, a nie całej koalicji rządzącej.
  9. Referendum nie ma w umowie koalicyjnej.
  10. Elektorat Trzeciej Drogi w większości popiera liberalizację aborcji. Dlaczego więc Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak Kamysz nie chcą go posłuchać? Czy referendum to zasłona dymna dla ich poglądów przeciwko aborcji i ściągnięcie z siebie odpowiedzialności?
  11. Tylko 24 proc. elektoratu Trzeciej Drogi popiera pomysł referendum.
  12. Trzecia Droga nie zadeklarowała powszechnie, że po pozytywnym wyniku referendum całość PSL i Polski 2050 poprze w Sejmie ustawę o legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży, w tej sprawie nie ma żadnego wiążącego zobowiązania, a to tylko ci posłowie i posłanki są hamulcowymi zmiany po wyborach 15 października.

Nie ma pokolenia 15 października, jest pokolenie Strajku Kobiet

  1. Polska 2050 i PSL uzasadniają potrzebę referendum nieprawdziwym założeniem, że w polskim społeczeństwie istnieje zasadniczy spór o legalizację aborcji. Tymczasem sondaże z ostatnich dwóch lat pokazują, że zdecydowana większość społeczeństwa polskiego legalną aborcję popiera. Dlatego referendum jako badanie opinii publicznej jest zbędne.
  2. Jak uczy dotychczasowe doświadczenie polskich publicznych debat o aborcji, używane w kampaniach referendalnych argumenty najprawdopodobniej odbiorą podmiotowość kobietom, ustawiając w centrum debaty płód.
  3. Po to wybieramy w wyborach powszechnych polityków i polityczki, aby nas reprezentowali/ły i przyjmowali/ły dobre prawo, zgodne z rzeczywistością, wiedzą naukową i oczekiwaniami społeczeństwa.
  4. Autorem pomysłu referendum jest przewodniczący Trzeciej Drogi Szymon Hołownia, który zastosował ten zabieg jako rodzaj przykrywki przed epatowaniem swoimi antyaborcyjnymi poglądami.
  5. Referendum nie rozwiązuje kwestii klauzuli sumienia.
  6. Referendum nie odpowiada na najważniejszy postulat środowisk kobiecych i lekarskich, czyli dekryminalizację aborcji (usunięcie art. 152 k.k.).
  7. Przeprowadzenie referendum to ogromny wydatek 72 milionów złotych ze środków publicznych. To będzie najdroższy sondaż opinii publicznej w demokratycznej Polsce.
  8. Koszt referendum to koszt podobny do wyborów kopertowych, którego poniesienie było i jest powszechnie kwestionowane, a w sprawie których obecnie pracuje komisja śledcza.
  9. Jeśli propozycja referendum wynika z tego, że Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz chcą dowiedzieć się czegoś o aborcji, organizacje proaborcyjne są gotowe podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem w tym zakresie. To tańsze i skuteczniejsze wyjście niż referendum.
  10. Nie ma pewności, czy w referendum zostanie osiągnięta wymagana frekwencja 50 proc. uprawnionych do głosowania.
  11. Najważniejsze referendum, które w Polsce skończyło się sukcesem, to referendum o przystąpieniu do Unii Europejskiej. Dotyczyło ono całego społeczeństwa i jak wiadomo, było koniecznym warunkiem do przystąpienia do wspólnoty UE.
  12. Referendum dotyczące przystąpienia do UE było przeprowadzone po tym, gdy Kościół katolicki w zamian za obietnicę braku liberalizacji prawa aborcyjnego, poparł i rozpoczął agitację za przystąpieniem Polski do UE. Jako że Kościół ma jednoznaczne stanowisko w sprawie aborcji, byłoby niesprawiedliwe, gdyby ponownie doszło do takiej agitacji z ich strony.
  1. Referendum aborcyjne w Polsce to pomysł równie nieodpowiedzialny jak ten w sprawie brexitu. Brytyjczycy postanowili zerwać z Unią Europejską, a na drugi dzień masowo pytali Google o to, czym ona właściwie jest i z czym wiąże się wystąpienie. Przed referendum brak było edukacji i rzetelnych danych dotyczących skutku referendum. Decyzji Brytyjczycy nie mogli już cofnąć.
  2. Instytucja referendum w takiej formule została skompromitowana przez referendum 15 października 2023 roku. Tamto wydarzenie pokazało, jak łatwo politycy mogą zmanipulować i tendencyjnie sformułować pytania oraz wykreować w mediach publicznych kłamliwy przekaz nt. referendum. Nie było debaty, była demagogia.
  3. Społeczeństwo polskie nie jest przywiązane do idei referendum. Na pięć odbytych referendów w III Rzeczypospolitej, cztery nie osiągnęły frekwencji 50 proc.
  4. Nawet przy wiążącym wyniku referendum nie ma gwarancji, kiedy i jak postulaty zostaną zrealizowane.
  5. Kluczową rolę odegra sformułowanie pytań referendalnych, które mogą stać się narzędziem manipulacji.
  6. W polskiej rzeczywistości politycznej niemożliwe jest stworzenie uniwersalnego pytania referendalnego.
  7. Jednym z pomysłów na pytanie referendalne jest zawarcie w nim również propozycji dalszego zaostrzania prawa aborcyjnego. Tak skrajny pogląd wyraża jednak bardzo mały odsetek społeczeństwa.
  8. Nie wiadomo, kto miałby ułożyć pytanie referendalne. Z ostatnich doniesień wynika, że pytanie wymyśli Szymon Hołownia, a nie – jak wcześniej zapowiadał – panel obywatelski.
  9. Partię Szymona Hołowni reprezentuje w rządzie ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego (wiceszefowa partii), która miałaby odpowiadać za przeprowadzanie referendum, współpracę z NGO i panele obywatelskie, a także finansowanie tych obszarów. Agnieszka Buczyńska jest natomiast, tak samo jak Szymon Hołownia, jawną przeciwniczką aborcji na żądanie.

Weź się, Szymon, z tym referendum

  1. Referendum nie jest gwarancją wprowadzenia zmian. Prezydent nawet po referendum może zawetować ustawę o legalnej aborcji. Nie ma żadnych przepisów prawa, które by zobowiązywały prezydenta do podpisania ustawy będącej wynikiem referendum.
  2. Trzecia Droga, forsując pomysł referendum, podważa rolę Sejmu jako organu demokracji przedstawicielskiej i wyborów jako święta demokracji, twierdząc, że przyjęcie ustawy przez Sejm będzie „narzuceniem jej przez polityków”. I robi to Marszałek Sejmu!
  3. W ostatnich wyborach wzięło udział prawie 75 proc. osób w Polsce, więc tyle opowiada się za rodzajem pośrednim demokracji przedstawicielskiej. Za referendum, czyli za demokracją bezpośrednią, opowiada się raptem 16 proc. społeczeństwa.
  4. 64 proc. wyborców/czyń Trzeciej Drogi popiera ustawy liberalizujące prawo do aborcji do 12. tygodnia. TD obiecywała w kampanii słuchać obywateli/lek, a nie słucha nawet własnego elektoratu.
  5. Na podstawie art. 125 Konstytucji referendum przeprowadza się w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa. Aborcja to doświadczenie jednostki, nie kwestia wagi państwowej.
  6. Zajmowanie się referendum zabiera czas, który można wykorzystać na pracę nad zwiększeniem dostępności dla osób potrzebujących aborcji – np. na edukowanie lekarzy, którzy nie potrafią robić aborcji.
  7. Pomysł, by dawać prawo do decydowania w kwestii aborcji społeczeństwu, któremu od ponad trzydziestu lat sączono do głów antyaborcyjną narrację (zgodnie z którą płodom przyznaje się więcej podmiotowości niż osobom w ciąży), jest niesprawiedliwy. Polskie społeczeństwo nie ma rzetelnej wiedzy opartej na faktach, wiele osób opiera swoje przekonania na clickbaitach, fake newsach i treściach propagandowych.
  8. Posłanki i posłowie mają narzędzia (praca w komisjach sejmowych, wysłuchania publiczne, praca zespołów parlamentarnych, spotkania z organizacjami kobiecymi) do tego, by podjąć decyzję na podstawie danych, faktów oraz badań. Tej możliwości nie ma natomiast społeczeństwo. Niestety, z tych narzędzi nie korzystają osoby z Trzeciej Drogi. Szymon Hołownia nie zgodził się na osobiste spotkanie z organizacjami #proabo.
  9. Na podstawie doświadczeń z poprzednich kampanii możemy wnioskować, że kampania będzie pełna oszczerstw, fake newsów, utrwalania stereotypów, stygmy i uprzedzeń na temat aborcji.

To one wybrały nową władzę. Ale nie obudziły się w nowej, lepszej Polsce

  1. Głównym argumentem strony antyaborcyjnej jest mityczny syndrom poaborcyjny, który według współczesnej wiedzy psychologicznej nie istnieje – z badań wynika, że najczęstszym uczuciem po aborcji jest ulga.
  2. Referendum będzie zakłamywać rzeczywistość aborcyjną – w tym momencie w Polsce każdego dnia ok. 100 osób dziennie przerywa ciążę tabletkami (Mifepriston i Misoprostol) w domu. Jest to bezpieczna i rekomendowana przez WHO metoda aborcji. Tabletki można zamówić ze strony womenhelp.org. Wsparcia udziela infolinia #aborcjabezgranic tel. 222 922 597 oraz aktywistki aborcyjne i organizacje pozarządowe.
  3. Najbardziej prawdopodobny kształt kampanii referendalnej zaowocowałby krzywdą, stygmatyzacją i uprzedmiotowieniem osób z doświadczeniem aborcji. Nawet jedna trzecia Polek miała przynajmniej jedną aborcję.
  4. Polskie dzieci będą narażone na kampanijną ekspozycję krwawych oraz makabrycznych zdjęć i treści w przestrzeni publicznej, z których znane są pikiety antyaborcyjne, np. fundacji Kai Godek. Osoby korzystające z przestrzeni publicznej będą zmuszone do kontaktu z treściami skrajnie drastycznymi, w dodatku kłamliwymi i niezgodnymi z obecnym stanem wiedzy.
  5. Kampanie referendalne doprowadzą do pogłębienia polaryzacji i skłócenia Polek i Polaków. Społeczeństwo nie potrzebuje rozstrzygania sporu, którego nie ma, potrzebuje dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji.
  6. Organizacje antyaborcyjne dysponujące ogromnymi pieniędzmi, na czele z Ordo Iuris, rozpoczną zmasowaną akcję propagandową. Dojdzie do kampanii dezinformacyjnej stulecia.
  7. Aktywistki proabo, które większość pracy wykonują wolontaryjnie, po godzinach, zamiast skupić się na zapewnianiu konkretnym osobom dostępu do aborcji, zostaną wciągnięte w nierówną walkę, w której druga strona nie zawaha się zastosować chwytów poniżej pasa.

Referendum w Irlandii – fakty:

  1. Politycy i polityczki powołujący się na przykład irlandzkiego referendum w sprawie aborcji ignorują różnice ustrojowe.
  2. Zakaz aborcji w Irlandii był wprowadzony na poziomie Konstytucji i mógł być zniesiony tylko na drodze referendum.
  3. Referendum w Irlandii dotyczyło zapisu w Konstytucji, a nie praw człowieka.
  1. Referendum nie dotyczyło konkretnych zmian w prawie, a jedynie usunięcia zapisu Konstytucji, który uniemożliwiał liberalizację przepisów dotyczących aborcji.
  2. Ósma poprawka do Konstytucji w Irlandii zrównywała życie osoby w ciąży z życiem płodu. Usunięcie jej było jedyną możliwą drogą do zmiany, a zgodnie z irlandzkim prawem można to było zrobić wyłącznie w drodze referendum.
  3. W referendum NIE zapytano jednak o to, czy przerywanie ciąży powinno być dozwolone i w jakim stopniu. Pytanie brzmiało: „Czy jesteś za tym, by 8. poprawka do Konstytucji została wykreślona?”.
  4. Pomysł na referendum aborcyjne Trzeciej Drogi ma charakter wyłącznie opiniodawczy. W Irlandii przed głosowaniem nad usunięciem 8 poprawki do Konstytucji znana była treść ustawy liberalizującej prawo aborcyjne, jeśli wynik referendum okazałby się pozytywny.
  5. Intensywna kampania informacyjna rozpoczęła się sześć lat przed referendum, w którym Irlandki i Irlandczycy zdecydowali, że z Konstytucji usunięty zostanie artykuł uniemożliwiający złagodzenie przepisów.
  6. Ogólne przygotowanie do referendum w Irlandii trwało kilkanaście lat. Czy w sytuacji, gdy w polskich szpitalach umierają kobiety, gdy prokuratura wypompowuje szambo, bo podejrzewa aborcję, albo policja stawia się w domu kobiety na to hasło, mamy czas na debatę, trwającą kilka czy kilkanaście lat?

W związku z powyższymi argumentami oczekujemy od Donalda Tuska, jako przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, niezwłocznych działań i oficjalnej deklaracji o braku poparcia jego klubu nt. referendum aborcyjnego.

Petycję Amnesty International i kolektywu Legalna Aborcja możesz podpisać tutaj.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij