Agnieszka Wiśniewska

Demokracja bez kobiet

Chłopaki, planujecie mówić na panelach o demokracji i mediach, czyli o ważnych sprawach. Nie zapominajcie więc, że równość to też jest kwestia jednak dość istotna.

Niby są ważniejsze sprawy – demokracji trzeba bronić, praworządności. Ale jest takie hasło powtarzane przez feministki od lat, że „demokracja bez kobiet to pół demokracji”. Przypominamy sobie o nim w momencie, kiedy widzimy, że w polityce jest wciąż za mało kobiet, ale też wtedy, kiedy brakuje nam głosu kobiet w debacie publicznej. #MediaBezKobiet. Znamy to.

Hasło wróciło właśnie przy okazji zaproszenia na debaty Jakiego modelu demokracji chcemy? oraz Porozmawiajmy o mediach publicznych. Mowa o dużych wydarzeniach organizowanych przez duże instytucje. W pierwszej z dyskusji na 5 uczestników jest 5 panów, w drugiej 4 na 4. Do zdjęć zapraszających na dyskusje można dokleić Davida Hasselhoffa i wysłać organizatorkom akcji All Male Panels.

Oczywiście, można zrozumieć sytuację, gdy ktoś organizuje panel dyskusyjny na temat, na którym w Polsce znają się 3 osoby, i pech chciał, że wszystkie to panowie. Ale ani demokracja, ani media publiczne takim tematem nie są.

Ja bym nawet zrozumiała, gdyby te debaty organizowane były 15 lat temu, kiedy o tym, że debata społeczna nie powinna się odbywać bez udziału kobiet, mówiło się w mainstreamie mniej albo wcale.

Nie piszę tego, żeby obśmiać organizatorów za to, że nie nadążają za trendami (dlatego też nie wymieniam organizatorów) czy napiętnować. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie zorganizował dyskusji z udziałem samych panów. Chodzi o coś innego. Ważniejszego.

Na jeden kobiecy głos w polskich mediach przypada siedem męskich. Na świecie jest lepiej, ale nadal nie jest doskonale. Proporcja ekspertów w stosunku do ekspertek w głównych programach radiowych i telewizyjnych w Wielkiej Brytanii wynosi 4:1. Na świecie kobiety stanowią 24% osób występujących w programach informacyjnych.

Może bym nawet zrozumiała, gdyby ktoś z organizatorów powiedział: kobiet jest mniej w debacie publicznej, więc jest ich mniej w panelu. Ale mniej to nie znaczy zero. Nie wierzę, że nie ma choćby jednej pani, którą można zaprosić do rozmowy, w sytuacji kiedy panelistów jest 4 lub więcej.

I tak, wiem, że zaraz usłyszę, że w Krytyce Politycznej też były takie panele. Były. Ale sami się nauczyliśmy, że nie powinno ich być. Włożyliśmy i włożyłyśmy masę pracy w przygotowanie bazy Ekspertki.org (którą polecam) i w to, żeby dziś takich debat i mediów było jak najmniej. Dlatego na demonstracji KOD Sławomir Sierakowski wspomniał, że media narodowe mogą się okazać #MediamiBezKobiet. I smutno nam się zrobiło, kiedy okazało się, że jednym z pierwszych programów spadających z anteny w ramach „dobrej zmiany” były Sterniczki Roberta Kowalskiego.

Chłopaki, planujecie mówić na panelach o demokracji i mediach, czyli o ważnych sprawach. Nie zapominajcie więc, że równość to też jest kwestia jednak dość istotna.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij