Michał Zadara

Polska polityka nieprowincjonalna

Potrzebujemy eurowyborów, by sobie przypomnieć, że istnieje nieprowincjonalny świat idei.

Niewątpliwie dojmującą cechą polskiego dyskursu politycznego jest jego nieprzemakalność. Rozmowa tocząca się w parlamencie, rządzie i mediach o polityce państwa polskiego toczy się wewnątrz wąskiego pasma niezmiennych tematów – emerytury, węgiel, gender, polityka symboliczna, stosunek do Rosji i Ukrainy, bezpieczeństwo energetyczne, rola Kościoła, czy Polska jest państwem prawa, czy jest zbudowana na wielkim kłamstwie smoleńskim i okrągłostołowym oszustwie – wobec których można mieć nawet bardzo różne opinie. Ale poza tym pasmem rozmowy nie ma. Nieśmiałe próby dyskusji o polityce narkotykowej czy o związkach partnerskich zamknęły te tematy, zamiast je otworzyć.

Efektem tej nieprzemakalności jest poczucie odizolowania, poczucie, że znajdujemy się w źle wietrzonym pokoju, gdzie od czasu do czasu ktoś włączy wentylator, ale stare powietrze wywiane z jednego kąta pokoju tylko wzbija kurz po drugiej stronie. A my staramy się oddychać resztkami tlenu i zastanawiamy się: czy istnieje coś poza tym pokojem?

Potrzebujemy wyborów europejskich, by sobie przypomnieć, że owszem, istnieje nieprowincjonalny świat idei, gdzie Smoleńsk nie jest istotnym miejscem na mapie, a węgiel nie jest przyszłościową technologią. Aby dać przykład: w tym samym tygodniu, w którym premier ogłosił, że Polska będzie dalej inwestowała w węgiel, bo kwestie klimatyczne nie mogą być ważniejsze niż efektywność gospodarcza, uniwersytet Stanforda ogłosił, że wycofuje wszystkie inwestycje w spółki węglowe. Ciekawe, kto myśli bardziej przyszłościowo: jedna z najlepszych uczelni na świecie, mająca do dyspozycji analizy najlepszych ekonomistów i naukowców, czy polski rząd, mający do zadowolenia część elektoratu?

Wydaje się, że perspektywy kandydatów są zbyt ograniczone, by zmienić cokolwiek. Ale właśnie w wypowiedziach kandydatów, którzy nie wiedzą, po co kandydują, czy nawet po co jest Unia Europejska, ujawnia się ograniczoność naszego codziennego języka polityki. Właśnie w ich bezradności ujawniają się granice naszego myślenia – ale też możliwość jego zmiany i ewolucji. Kandydaci na posłów wprawdzie nie wiedzą, co tam, za granicą krajowej rozmowy, się znajduje – ale sami rozumieją, że dotarli do granicy, gdzie zdrowy polski rozum już nie pomoże.

A tam zaczyna się zupełnie nowy świat tematów – odnawialne źródła energii, migracja, ochrona praw pracowników, kontrola międzynarodowych instytucji finansowych, prawa zwierząt, prawa człowieka, inwigilacja sieci – to są tematy globalne, których polska polityka się boi.

Na przykład krajowa polityka nie myśli o tym, że zastraszające tempo znikania czystych oceanów, lasów i powietrza jest także polskim problemem; że migracja i uchodźcy są nie tylko zagrożeniem, ale i wielką szansą dla Polski; że rosnąca przepaść między bogatymi i biednymi może spowodować załamanie całego systemu, także w Polsce.

Nie chodzi mi o to, by wykazać, że Polska polityka jest prowincjonalna – bo siłą rzeczy jest, i nie ma w tym nic złego. Chodzi o to, że wybory europejskie stwarzają szansę na nowy język polskiej polityki: polskiej polityki nieprowincjonalnej. Czy to nie jest kusząca perspektywa?

Zamiast tworzyć polską politykę nieprowincjonalną, partie polityczne raczej myślą o stworzeniu europejskiej polityki prowincjonalnej.

Obiecują polskim wyborcom, że uda im się narzucić Brukseli Polskę, siłą odbić Europejczykom Brukselę i z niej zrobić ziemię polską – na której się zajmą problemami Polaków, białych Polaków, białych polskich mężczyzn, białych heteroseksualnych polskich mężczyzn, białych katolickich heteroseksualnych polskich mężczyzn, białych katolickich heteroseksualnych polskich mężczyzn jedzących mięso – bo wiadomo, że wszystkie inne problemy są problemami wydumanymi, zastępczymi, dotyczącymi mniejszości, a tylko problemy białych heteroseksualnych katolickich polskich mężczyzn jedzących mięso mających żony zajmujące się domem i dziećmi są problemami uniwersalnymi, problemami, którymi się powinni przejmować wszyscy Europejczycy, bo w sercu swoim wszyscy Europejczycy są białymi heteroseksualnymi katolickimi mężczyznami, jedzącymi mięso, kochającymi Polskę, mającymi żony zajmujące się domem i wychowaniem dzieci, lubiącymi co jakiś czas sobie wypić. Obiecują kandydaci na posłów wyborcom, że na taką krucjatę się wybiorą i wywalczą w tej Brukseli kawał dobrobytu dla Polski.

Ale przecież jest możliwa inna reakcja, która nie wydaje się aż tak nieosiągalna. Efektem tych wyborów, już nawet samej kampanii wyborczej, kontaktu polityków polskich z zupełnie innym powietrzem politycznym, mogłoby przecież być przewietrzenie zatęchłego pokoju polskiej polityki. Otworzenie okna na tematy tutaj jeszcze niedyskutowane.  Nowe tematy – taka jest prawdziwa stawka tych wyborów. I życzę wybranym posłom, by przestali być więźniami szczelnie zamkniętego pokoju polskiej polityki i pomogli tej polityce wypłynąć na nieco szersze wody globalne.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Zadara
Michał Zadara
Reżyser teatralny
Reżyser teatralny, operowy, filmowy. Urodził się w 1976 roku w Warszawie. Studiował teatr i politykę w Swarthmore College, oceanografię w Woods Hole, reżyserię w Krakowie. Od roku 2005 stworzył ponad 50 inscenizacji dramatycznych, operowych oraz multimedialnych, m.in w teatrach: Wybrzeże w Gdańsku, Starym w Krakowie, Współczesnym we Wrocławiu, Narodowym i Powszechnym w Warszawie, Maxim Gorki w Berlinie, HaBima w Tel Awiwie, Schauspielhaus w Wiedniu; Collective: Unconscious w Nowym Jorku, Operze Wrocławskiej, Operze Narodowej, Muzeum Powstania Warszawskiego, Komische Oper w Berlinie. Laureat Paszportu „Polityki” w 2007 roku. W 2013 roku założył CENTRALĘ, organizację realizującą interdyscyplinarne projekty twórcze. W latach 2016–2019 wykładowca akademii teatralnej w Warszawie. W roku akademickim 2019/2020 profesor na wydziałach teatru oraz filologii klasycznej Swarthmore College, gdzie prowadził zajęcia z tragedii greckiej. Autor felietonów politycznych na krytykapolityczna.pl, współinicjator ruchu Obywatele Kultury, gitarzysta zespołu All Stars Dansing Band.
Zamknij