Ignacy Karpowicz

Bezradność

Powiedz mi, jak bardzo bezbronnym jesteś, a powiem ci, czy jesteś przyzwoitym człowiekiem.

„To wygląda naprawdę świetnie – rzekła Ke$ha – a moi fani reagują na to fantastycznie. W momencie, kiedy dotykałam się po waginie, poczułam, jak przeszywają ją impulsy elektryczne. Było to bardzo intensywne i bardzo przerażające uczucie jednocześnie. Nie wiedziałam, co się dzieje, ale aplauz fanów był jednoznaczny”.

Kilka uściśleń. Ke$ha to piosenkarka, jak informuje polska Wikipedia w podrozdziale „Pierwsze kontakty z muzyką”, jej pierwszy kontakt z muzyką polegał na zarabianiu jako kelnerka, za to kontakt kolejny (patrz: powyższa spowiedź artystki) zdecydowanie zaiskrzył. Uczucie to stan psychiczny odzwierciedlający stosunek człowieka do rzeczywistości (tutaj: do samej siebie). Aplauz to forma zbiorowego produkowania hałasu, najczęściej z użyciem dłoni. Wagina zaś to wagina.

To lećmy dalej. Anna Mucha wyznaje, że musi pracować, żeby wykarmić dzieci. Nawet sporo pracować, bo, jak stwierdza, jest stworzona do bycia w ciąży non stop. Natalia Siwiec doczepiała włosy na plastry, lecz ją swędziało, tedy przeszła na tabletki. Angelika Fajcht, zmacana przez Wolińskiego lub Tyszkę (kto ich odróżnia od siebie, temu stawiam piwo), dochodzi do wniosku, że przez macanie została wyróżniona z miliona dziewczyn. Ilona Felicjańska, znana wąsko ze spowiedzi małżeńskiej („[mąż] kazał sobie robić laskę, bo jestem jego żoną i to mój obowiązek”), tym razem wspomina, że potrafiła wysypać cukier, żeby wyjść do sklepu po alkohol. I tak dalej i dalej. Na tym tle wypowiedź Colina Farrella („byłem nieustannie pijany lub naćpany, odkąd skończyłem 14 lat”) brzmi jak głos trzeźwy i rozsądny.

A teraz na poważniej. Arcybiskup Michalik, wybitny znawca dziecięcej psychiki, za co zresztą musiał przepraszać, stwierdza, że każde dziecko wie, jak jest zbudowana koleżanka czy kolega. Małgorzata Tusk, żona bieżącego premiera, zdradza: „Mój mąż ma tyle planów dotyczących tego, co będzie robił, gdy przestanie być szefem rządu, że jestem aż tym zaniepokojona”. Pozostała część społeczeństwa jest zaniepokojona raczej obecną bezczynnością i arogancją. Lech Wałęsa, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, usiłował wywieźć 6 litrów szampana, przykrytego majtkami i skarpetkami, z Wielkiej Brytanii. W bagażu podręcznym. Bez sukcesu.

Wystarczy; już chyba widać, o co mi idzie. Nie ma żadnej różnicy między pudelkiem a polityką, między sprawami poważnymi a niepoważnymi, przynajmniej na poziomie komunikacji z czytelnikiem-wyborcą. Trzeba kliknąć. Po prostu.

Popkultura, ów najlepszy mimo wszystko system polityczny, ma też wpisane w siebie nieusuwalne wady. Jedną z nich jest spłaszczenie wszystkiego, czy raczej niezdolność do selekcji informacji. Nie istnieją już wiadomości znaczące i nieważne. A poza wszystkim rażenie się przez artystkę Ke$hę prądem w krocze podczas występu jest sporo inteligentniejsze od tego, co wygaduje arcybiskup Michalik, no i jeśli kogoś krzywdzi, to porażaną przez porażantkę.

Przyznaję ze sporym wstydem, że czasem myślę: debile debilom zgotowali ten los, a że większość społeczeństwa to debile, nie ma co nad mlekiem rozlanym szlochać, masła z tego nie ubijemy. Oczywiście, tak mówić ni myśleć nie wolno. Bo arogancja, niesłuszny elitaryzm, krzywdzenie człowieka prostego, potwierdzanie krzywdzących stereotypów. Bo aktywizacja, kapitał społeczny.

To trudne powiedzieć, że ludzie nie są i nie będą równi, chociaż przecież siedząc w hipsterskich hamburgerowniach nikt tego nie ukrywa. Tak, pewnie jesteśmy wszyscy równi, gdzieś tam i dokądś, prawo do życia i inne prawa z Karty Praw Podstawowych, lecz Oni są jednak sporo głupsi. My w głowach mamy jednak jakieś sita, odsiewające małe od dużego, a u nich kanalizacyjna rura. Wszakże tym, co się za takim gadaniem-niemówieniem ukrywa, nie jest wcale pogarda, mizantropia czy inne fuj. Ukrywa się za tym bezradność.

Niedawno Stefan Chwin w „Tygodniku Powszechnym” zastanawiał się nad polską edukacją. Zatem za międzywojnia wychowano nam pokolenie Baczyńskich; wyznawali wartości, kochali Ojczyznę, matkę w rękę całowali, pisali wzruszające wiersze, a potem pięknie ginęli jak muchy. Za PRL-u podobnie, nauczanie trzymało się polityki konfrontacyjnej. Ginąć może trzeba nie za Warszawę, lecz za socjalizm i lepszy świat. A teraz mamy zgrzyt, bo z jednej strony rzeczywistość klasy (przynajmniej teoretycznie: zero agresji, dialog, tolerancja, otwartość, bla bla), a z drugiej rzeczywistość korytarza szkolnego (agresja, przekleństwa, przemoc fizyczna i psychiczna). Klasa nie uczy, jak przeżyć na korytarzu, twierdzi Chwin. Nie uczy też, że przez życie nie da się przejść bez pewnej dozy agresji. A to prowadzi tych inteligentniejszych, bardziej empatycznych i mniej licznych do bezbronności. Inteligent czy może raczej wielokrotny post-przyszły-inteligent tkwi w paraliżu, nawet palcem nie kiwnie, bo go nie nauczono, że czasem trzeba przypierdolić.

Smutne to w sumie.

Cóż, powiedz mi, jak bardzo bezbronnym jesteś, a powiem ci, czy jesteś przyzwoitym człowiekiem, i czy zjem z tobą hamburgera w tym modnym i kosztownym lokalu.

A debile niech sobie się porażają prądem lub biją brawo (aplauz).

Felietony Ignacego Karpowicza co tydzień na łamach Dziennika Opinii – zapraszamy do lektury!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Ignacy Karpowicz
Ignacy Karpowicz
Pisarz
Polski pisarz, prozaik, tłumacz literacki
Zamknij