Tomasz Piątek

Frau Biczyk

Dlaczego jest nam tak źle? Dlaczego nas tak krzywdzą, dlaczego jesteśmy najbiedniejsi, najbardziej umęczeni? Bo przecież nie Etiopczycy i nie Żydzi.

Madame, jest pani urocza. Tak mówił kapitan Kloss do Frau Biczyk, gospodyni – i kto wie, czy tylko gospodyni – pięknej i tajemniczej Ingrid (oczywiście było tak tylko w wersji mojego kolegi, który przerabiał PRL-owskie komiksy). Frau Biczyk miała twarz typu GMO, czyli skrzyżowanie jaszczura z kartoflem. Kiedy gestapowcy wlekli ją na przesłuchanie, skrzeczała: „Co wy wiecie o torturach?”.

Rodzina Rymkiewiczów też jest urocza. Cezary Michalski nazywa Wawrzyńca Rymkiewicza Mini Me, aczkolwiek Wawrzyniec już od dwunastego roku życia jest wyższy od ojca i w przeciwieństwie do niego zupełnie nie jest łysy (klasyczne Mini Me jest łyse). Wawrzyniec jest ciekawym zjawiskiem, czyta Ewangelię i Lacana, a równocześnie radośnie piętnuje bliźniego swego takimi określeniami jak „homoseksualny homosovieticus”. To, że Sowieci pakowali homoseksualistów do łagrów, najzupełniej nie przeszkadza Rymkiewiczowi juniorowi, ale właściwie czego ja się czepiam: prawica przecież nie logiką stoi. Gdyby była logiczna, byłaby lewicą. A dokładnie, byłaby lewicą, gdyby była logiczna i oparta na faktach. Jak ktoś nie wierzy w tę prostą zasadę, to niech sobie – na przykład – porówna wysokość podatków dla najbogatszych z wzrostem gospodarczym i niskim bezrobociem w latach 50. i 60. w USA. A potem niech wyciągnie logiczne wnioski.

Ale wróćmy do Wawrzyńca. Wawrzyniec nie może być logiczny, skoro przez cały czas trwa w grozie. Kontempluje w grozie katastrofę smoleńską już nie tylko jako zamach i zdradę, ale także jako metaforę Ukrzyżowania. Kontempluje w grozie czyn Denisa Lortiego, który pragnął zabić ojca, w związku z czym zaplanował mord na premierze Quebecu, żeby w rezultacie zabić trzech urzędników lokalnego parlamentu (też mistrz logiki). Za Legendrem Rymkiewicz junior dowodzi, że ojciec (ojciec jako taki, mam nadzieję, a nie konkretny Jarosław Marek) jest fikcją prawną. Prawo za pomocą wytworzonego przez siebie ojca zmusza niemowlę do ustanowienia własnej osoby i osadzenia się w tymże prawie.

Tu juniorowi wyrywa się takie westchnienie: „Syn musi się oddzielić od ojca, a zarazem odnaleźć w porządku rodziny – samemu obejmując urząd ojca i stając się w ten sposób reprezentantem Ojca, Innego absolutnego”. Ale zaraz potem zaczyna się, że zacytuję Haška, ślicznie plątać (uwielbiam, kiedy filozofowie się ślicznie plączą; miód na serce lingwisty): „Człowiek, żeby stać się podmiotem, musi znaleźć dla siebie podstawę – która go poprzedza – która mu towarzyszy – i która zarazem jest mu niedostępna. Taką podstawą jest właśnie zasada ojcostwa. Kto jej nie znajdzie, uczy Legendre, ten osunie się w otchłań bez-Rozumu albo bez-Podstawności, la dé-Raison… Główna obietnica Nowoczesności, uzyskanie absolutnej władzy nad Losem, jest – w perspektywie psychoanalitycznej – próbą przejścia na stronę Innego absolutnego. Sensem Nowoczesności jest zatem rezygnacja z kondycji syna, to zaś w sposób konieczny musi prowadzić do szaleństwa”. Żeby było weselej, Wawrzyniec Rymkiewicz twierdzi, że nazizm polegał właśnie na rezygnacji z kondycji syna. Jak rozumiem, ten pan z wąsikiem to był wujek.  

Ciekawa wizja stosunków rodzinnych. I ciekawe, że motyw mordu na figurze ojcowskiej, połączony z bardzo dwuznacznym jej wychwalaniem, tak bardzo ekscytuje filozofa-poetę. Tak się złożyło, że dopiero wczoraj przeczytałem Rozmowy polskie latem roku 1983. Żałosna książka, niegodna Jarosława Marka, który przedtem i potem pisał lepsze rzeczy. Treść: pozbawiony trosk materialnych poeta spędza wygodnie wakacje na daczy pod Suwałkami, łowiąc z kumplami szczupaki, zbierając grzyby i borówki, pijąc nalewki, snując fantazje seksualno-heroiczne i cierpiąc za ojczyznę.

Cierpienie to wyraża się w nieustannym zawodzeniu. Dlaczego jest nam tak źle? Dlaczego nas tak krzywdzą, dlaczego jesteśmy najbiedniejsi, najbardziej umęczeni – bo przecież nie Etiopczycy, nie Kurdowie, nie Chińczycy, nie Timor Wschodni i nie Żydzi. Żydom to w ogóle trzeba zazdrościć, a polski antysemityzm wymyśliła komuna, żeby nas zgnębić (co prawda dziedzic kazał Żydkom biegać wokół dziedzińca, ale potem ich duchy – dziedzica i Żydków – mistycznie pocałowały się w usta). I dlaczego Europa nie rozumie, że bronimy ją własnym ciałem? Gdy ktoś mówi, że Polska to jest średni kraj, narrator zaczyna gulgotać Mickiewiczem ze złości.

I na samym końcu tej uroczej (uroczej jak Frau Biczyk) lektury autor/narrator opisuje, jak to powoli układa się do spania, podczas gdy zza ściany dobiega łomot i wrzask. Konstatuje spokojnie: to żona znowu zmusza syna do odmówienia pacierza. No właśnie, ajajajaj, jak bardzo nas krzywdzą, ruscy oczywiście.

No cóż, bili, bili, to i do głowy wbili. Byłoby ciekawie, gdyby prawicowy znawca Lacana sam sobie zrobił psychoanalizę i zamiast pisać o Smoleńsku czy Quebecu, napisał coś o swoich traumach. Mogłaby powstać całkiem dobra książka.

www.tomaszpiatek.pl

            

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij