Czytaj dalej

Czytelnia Krytyki Politycznej (9)

Swietłana Aleksijewicz i Michael Cunningham – w Czytelni KP raz w miesiącu piszemy o książkach, które czytamy. Tych, które chcemy polecić lub przed którymi chcemy ostrzec.

Boris Akunin, Kochanek Śmierci, audiobook, czyta Artur Żmijewski, Agora i Bellona, Biblioteka Gazety Wyborczej

Powieść kryminalna i audiobook to wszystko, czego potrzebujecie podczas długiej trasy Interregio, Polskiego Busa lub czekając na lotnisku na tani lot. Miłośnikom gatunku nie trzeba polecać, audiobookowcy sami wiedzą, co najlepiej im odpowiada. Początkującym i niezorientowanym w temacie polecam gorąco Kochanka Śmierci Borisa Akunina, nawet jeśli miałoby to być ich pierwsze spotkanie z tym autorem.

Tytułowy kochanek jest kochankiem Śmierci przez duże Eś, bowiem mamy tu do czynienia z pseudonimem, odnoszącym się do mrożącej krew w żyłach przeszłości owej damy: wszyscy jej kochankowie giną tragicznie. Bohater jednak nie zginie, bo i kochankiem będzie jedynie umownym.

Kolejny odcinek starannie wykoncypowanych dzieł Borisa Akunina tym razem głównym bohaterem nie czyni Erasta Fandorina, a Sieńkę, chłopaka z Chitrowki . Dzięki temu Fandorin po raz kolejny odnosi zwycięstwo, choć gorzkie, a wraz nim zwyciężają Prawda i Dobro. Zwyciężają one w ciężkiej walce o duszę Sieńki, ofiary niezbyt fortunnego splotu okoliczności. Po śmierci rodziców Sieńka trafił do okrutnego opiekuna, czyhającego na pieniądze za opiekę, i za nic mającego los chłopca. Ten trafia do półświatka Chitrowki, chłonie złodziejski kodeks i bawi się dobrze. Do czasu, gdy spotka śmierć i tych, którzy ją zadają, i do czasu, gdy spotka Śmierć, boginkę moskiewskiego półświatka.

Historia romansu Sieńki Skorika ze Złem jest uniwersalną historią opowiadaną nie tylko przez twórców powieści detektywistycznych. To opowieść o wykluczeniu jako punkcie wyjścia, i opowieść triumfująca, bowiem Skorik, choć uwielbia złodziejski fach, nie pała entuzjazmem do mokrej roboty. Na szczęście spotyka Erasta Fandorina i jego sługę Masę, którzy sprowadzają go na prostą drogę. Ale zanim ich spotka, znajduje skarb. I ten początkujący złodziejaszek, członek gangu rozprawiającego się brutalnie z ofiarami, znalezionyskarb inwestuje najpierw w swój wizerunek, jak byśmy dziś powiedzieli (rzecz dzieje się w carskiej Rosji), ale potem – w naukę. Uczy się wprawdzie dobrych manier, a nie filozofii, a jego preceptorem jest ubogi student, który uczy go postępowania z kobietami, prowadząc go do burdelu – ale dzięki zdobytym fartem i okupionym cudzą krwią bogactwom zmienia swoje życie. To piękna historia resocjalizacji zbłąkanej owieczki, która nie powiodłaby się może bez udziału stałego Akuninowskiego bohatera, Fandorina,(który po wielu perypetiach znanych czytelnikom tego cyklu wraca do Moskwy jako inżynier Nameless, którego nazwisko odczytywane jest tak, jak się pisze na-me-less).

Spotkanie tych dwóch ratuje duszę Sieńki, choć na miejscu wielu przestępstw pozostają jeno trupy. Trupy morderców, ich ofiar i żeńskich bohaterek, zbyt mocno doświadczonych przez życie, by potem mogły żyć z bohaterami długo i szczęśliwie. Lecz słuchacz (czytelnik) i tak z ulgą dowiaduje się, że dusza Sieńki została uratowana. Ten wzorcowy niemal poemat pedagogiczny został przerobiony na audioboook dziesięć lat po wydaniu książkowym, i trafia zapewne do nowej grupy odbiorców. Artur Żmijewski czyta, jakby nie miał nic innego do roboty, tłumaczenie nie zgrzyta tylko iskrzy się pozostawionymi tu i tam rusycyzmami oraz smaczkami translatorskimi, całość trwa 11 godzin i 34 minuty, więc przy dobrych wiatrach wasza podróż ze słuchawkami na uszach skończy się, zanim dosłuchacie do końca.

Iza Desperak, Klub Krytyki Politycznej w Łodzi


***

Swietłana Aleksijewicz, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka, przeł. Jerzy Czech, Wydawnictwo Czarne 2014

Po książce Wojna nie ma w sobie nic z kobiety białoruska dziennikarka i pisarka Swietłana Aleksijewicz prowadzi nas nadal tą samą metodą w świat radzieckiego człowieka. Nie pisze nic albo prawie nic o tej metodzie, nie dowiemy się, jakie były kryteria doboru próby, jednak wspomina o tym, że umówienie się na rozmowę trwało niekiedy latami, a do swoich rozmówców jeździła czasem wiele razy.

W Czasach secondhand Aleksijewicz opisuje zmierzch sowieckiego człowieka, „sowka”, znanego u nas jako homo sovieticus. Gdy czytamy opowieści polskich reporterów o Rosji – dziś i wtedy – opisują oni czystą egzotykę, z naszej, niesowieckiej na szczęście perspektywy. Swietłana Aleksijewicz opowiada o ‘„sowkach” z perspektywy takiego samego „sowka”, jej rozmówcy widzą w niej kogoś takiego jak oni sami. I ona widzi w nich ludzi takich jak inni, bez popadania w typowo polską manierę zachwycania się cudzym nieszczęściem i budowania na nim swojej narracji.

Jest to historia o nieszczęściach i nieszczęściu. Pojedyncze spójne historie, a nawet wyrwane z kontekstu wypowiedzi przygodnych świadków, to wołania o pomstę do nieba. Tym, co czyni je spójną opowieścią, jest utrata wspólnej tożsamości mieszkańców Związku Radzieckiego i zastąpienie jej kalejdoskopem alternatywnych tożsamości. To opowieść o postradzieckiej transformacji opowiedziana przez zwykłego człowieka. Inaczej niż w polskich narracjach, sytuujących wszystkich na zarezerwowanych dla nich miejscach wygranych lub przegranych transformacji i rezerwujących dla nich tony, języki, i opowieści, przegrani u Aleksijewicz mówią swoim własnym językiem, każdy i każda z nich odrębnym i autonomicznym, choć ich głosy układają się w jedną całość. Mówią sobą, mówią o sobie, o swoich przeżyciach, emocjach, uczuciach. O tym, co czuli, mówią o miłości, tęsknocie, cierpieniu. Ich tożsamość zbiorową ukształtowała wiara we wspólne wartości, wieczorne dyskusje w kuchniach. Wspólne lektury rosyjskiej klasyki, po którą ustawiali się w kolejkach, i jeszcze cenniejszych samizdatowych wydawnictw, piosenki bardów i etos rosyjskiej inteligencji na spółkę z doświadczeniem łagrów. Wiara w kolektywizm i wspólność, pogarda dla materializmu i burżuazyjnych wartości wykpione przez nowe wartości nowego państwa, które jest dla nich właśnie państwem second hand.

Czytania książki jednym tchem nie polecam, bo i tak tragiczne historie w dzień przeczytane w nocy wracają do czytelnika, i to nie jest miłe. Mimo to zazdroszczę autorce zmieszczenia w książce po prostu zwykłych ludzi. Tęsknię za reporterką/pisarzem, który udzieliłby głosu na podobnej zasadzie pani, która siedzi obok mnie w autobusie i na pozór nie wyróżnia się niczym szczególnym. Aleksijewicz umiałaby zrobić z niej pierwszoplanową bohaterkę.

Iza Desperak, Klub Krytyki Politycznej w Łodzi


***

Miguel de Cervantes Saavedra, Don Kichot z La Manchy, przeł. Walenty Zakrzewski, Fundacja Nowoczesna Polska

To kolejna pozycja w ramach odświeżania klasyki, którą wszyscy znamy, a coraz mniej z nas czyta. Tomisko opasłe, ale czyta się niezwykle szybko – ta chyba ponadczasowa opowiastka o błędnym rycerzu zwyczajnie wciąga i na coraz dłuższe jesienno-zimowe wieczory jest jak znalazł. Przygód rycerza nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, ale całość to znacznie więcej niż kolejne walki Don Kichota z wiatrakami, stadem owiec czy utyskiwanie na złych czarnoksiężników, którzy zaczarowali zamek-gospodę i co rusz sprawiają kłopoty.

Przede wszystkim to świetna satyra na portrety rycerskie, które przecież do dzisiaj się nam w szkołach pokazuje – bez konfrontacji, choćby fragmentarycznej, z dziełem Cervantesa, przedstawienie to jest niepełne, bo chyba nikt tak jak on nie wydobywa na światło dzienne groteski „typowych rycerzy”, przepłakujących noce za swymi ukochanymi. Poza tym oczywiście archetypiczne postaci, konfrontacja rozumu z urojeniami, ale i smaczki z epoki – stosunki klasowe, zwyczaje weselne czy po prostu to, jak się żyło.

Zatem jeśli ktoś lubi długie lektury na długie zimne wieczory – powinien koniecznie przeczytać przygody hiszpańskiego rycerza-szlachcica. Na pewno się przy tym nie raz uśmiechnie. Na pewno też ciekawie by było porównać to wydanie z nowym przekładem autorstwa Wojciecha Charchalisa, które właśnie się ukazało.

Szymon Pytlik, Klub Krytyki Politycznej w Opolu


***

Michael Cunningham, Królowa śniegu, przeł. Jerzy Kozłowski, Rebis 2014

Znakiem rozpoznawczym powieści – wszystkich – Cunninghama jest pokazywanie świata, w którym nie ma pewnych barier. Rozmaite relacje między bohaterami tworzą się, trwają, rozpadają, ale zawsze są to relacje między konkretnymi osobami, bez względu na ich wiek, płeć, orientację seksualną, stan zdrowia. Gej może zakochać się w kobiecie, młodszy w starszej, zdrowy w chorej… Od seksu ważniejsza bywa erotyka albo przyjaźń. Porzuceni cierpią, ale nikt nie ma obsesji na punkcie zdrady. Co nie znaczy, że Cunningham opisuje jakąś poliamoryczną utopię, raczej świat „związków bez nazwy”, które istnieją, w każdym razie są możliwe, bywają trudne, wymagające, ale nie mają miejsca w kulturowych konwencjach. Za to właśnie, za wrażliwość i psychologiczną komplikację postaci lubię jego prozę.

I wszystko to znajdziemy też w jego najnowszej powieści, niestety zdecydowanie słabszej od poprzednich. Barrett jest gejem, którego znowu porzucił kolejny kochanek. Tworzy rodzinę ze swoim bratem Tylerem, nieudanym muzykiem, i jego narzeczoną, później żoną, która jest śmiertelnie chora na raka. Do tej „rodziny” należy też starzejąca się Liz, mająca słabość do młodych kochanków. Oraz do jednego z braci. To tylko ogólny zarys komplikacji uczuciowych.

Poza tym wszyscy bohaterowie są ludźmi wybierającymi – z wyboru, przypadku, jakiejś wady woli? – życie na marginesie społeczeństwa. Nie mają ambicji, albo ich ambicje nie mieszczą się w klasycznym modelu kariery w kapitalistycznym społeczeństwie. Chcą coś stworzyć albo zrozumieć, albo po prostu żyć. Królowa śniegu opowiada też, a właściwie przede wszystkim, o ich spotkaniu z jakiegoś rodzaju przeżyciami metafizycznymi, niezwiązanymi z konkretną religią. O tęsknocie za czymś więcej, która nadaje sens życiu.

Nie oznacza to jednak obojętności wobec świata społecznego czy politycznego. Bohaterowie nie znoszą Busha i obawiają się, że wybory może wygrać McCain, a Sarah Palin zostanie wiceprezydentem.

Chciałabym kiedyś przeczytać amerykańska powieść, której autor sprzyja republikanom.

Kinga Dunin, Dziennik Opinii


***

Cory Doctorow, Kontekst, przeł. Maya Pax, Honorata Madej, Fundacja Nowoczesna Polska 2014

Przemiła (ale jak fatalnie przełożona!) książka o wyzwaniach pisarstwa, aktywizmu i rodzicielstwa w dobie cyfrowego przyspieszenia. Zbiór felietonów, krótkich esejów i komentarzy mniej ma wspólnego z eksperckimi diagnozami i teorią na poziomie meta, za to więcej z praktycznymi radami dotyczącymi pożytku (lub przynajmniej nieinwazyjnego korzystania) z aplikacji, skryptów i narzędzi, które na lepsze i gorsze towarzyszą nam w codzienności. Doctorow nie kończy jednak na krótkim how-to, ale konsekwentnie przypomina, że ostatecznie to, jak „rewolucja informatyczna” – w cudzysłowie, bo ze słowem „rewolucja” wolę obchodzić się ostrożnie – wpłynie na nasze życie, jest też naszą sprawą. To od nas zależy, czy zawsze będziemy szli na łatwiznę i wybierali korporacyjne usługi zamiast kooperacji i niszowych, ale prawdziwie innowacyjne pomysłów. Doctorow wiele pisze też o losach kultury i książki w nowych realiach rynkowych. No i – to też wielka zaleta – pomysłami dzieli się naprawdę szeroko: książkę można bezpłatnie pobrać na wolnej licencji i dzielić się nią z innymi. Warto.

Jakub Dymek, Dziennik Opinii

>> czytaj także: fragment książki

***

Gillian Flynn, Mroczny zakątek, przeł. Mateusz Borowski, Znak Litera Nova 2014

Dobry kryminał – z psychologią, tłem obyczajowym i problemami społecznymi.

Bohaterką jest młoda kobieta z pewnymi zaburzeniami osobowości, nie może utrzymać porządku w swoim życiu, nie potrafi zabrać się do pracy, czasem coś jej się przyklei do ręki. Trudno się jednak temu dziwić, kiedy była małą dziewczynką zamordowano jej matkę i dwie siostry. Oskarżony o tę zbrodnie został jej nastoletni brat i od lat odsiaduje karę wiezienia. W jego winę nie wierzą freaki z Klubu Zbrodni, zajmujący się amatorsko rozwiązywaniem zagadek kryminalnych. Gotowi są zapłacić bohaterce za pomoc, a jej brakuje pieniędzy. Jakie może być rozwiązanie zagadki? Zabił brat. Nie zabił. A może jest jakieś trzecie wyjście? Zanim się tego dowiemy, będziemy musieli wrócić wraz z bohaterką do przeszłości i poznać bliżej jej rodzinę.

Kinga Dunin, Dziennik Opinii


***

Sally Green, Zła krew, przeł. Dorota Konowrocka-Sawa, Uroboros 2014

Jak wynika z badań Instytutu Badań Edukacyjnych, 14% gimnazjalistów nie czyta w ogóle – powieści, komiksów, poradników, encyklopedii – niczego. Nie czytają, bo nie mają takich nawyków wyniesionych z domu, bo szkoła nie nauczyła, bo lektury są za nudne i za trudne. Wymarzoną lekturą nastolatków i tym, co czytają najchętniej, jest fantastyka młodzieżowa, czyli taka z młodymi bohaterami. Chcieliby jeszcze jednego Harry’ego Pottera. Jego popularności pewno długo nikt nie dogoni, ale temu gatunkowi warto się przyglądać – jeśli to jest właśnie droga do wyrobienia czytelniczych nawyków, dobrze, żeby przy okazji była niegłupia.

I Zła krew, pierwszy tom trylogii (tego nie lubimy – czekania na kolejne) to zdanie spełnia.

Pomysł jest taki – w Anglii obok zwykłych ludzi żyją też czarodzieje i czarownicy, czarodziejki i czarownice. Jedni dysponują białą magią, drudzy czarną. Ci pierwsi polują na drugich i wcale nie są tacy dobrzy. Główny bohater zaklasyfikowany jako „półkod” pochodzi ze związku czarnego z białą. Ścigają go okrutni biali, a on chce odnaleźć swego czarnego ojca. Konwencjonalny podział na „dobrych” i „złych” zostaje zakwestionowany, a bohater musi rozwinąć własną moralną autonomię.

Kinga Dunin, Dziennik Opinii


***

Karol Marks, Płaca, cena i zysk, tłumaczenie zbiorowe, Książka i Wiedza 1949

W jednym ze swych sztandarowych dzieł ekonomicznych Marks w dość przystępny sposób daje wstęp do swojej teorii ekonomii politycznej. Pretekstem do wydania tej książeczki stał się wykład autora wygłoszony dla członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, który był jednocześnie polemiką z jednym z członków Stowarzyszenia, Johnem Westonem. Twierdził on mianowicie, że podwyższenie płacy roboczej nie służy poprawie bytu klasy robotniczej, bo równowartość podwyżki płacy kapitalista zgarnia przez podwyżkę cen. Marks z wielką pasją, a do tego wyjątkowo i nadspodziewanie łagodnie obchodząc się z Westonem, daje doskonały punkt wyjścia tym, którzy z marksistowską ekonomią nie są za pan brat: tłumaczy, dlaczego podwyżka płac prowadzi jedynie do spadku stopy zysku, na czym polega sam zysk i dlaczego tak naprawdę jest wyzyskiem, w jaki sposób kapitalista podwyższa sobie wartość dodatkową, czym jest cena i co za nią stoi itd. To moja pierwsza pozycja z Biblioteki Klasyków Marksizmu-Leninizmu i z wielką satysfakcją znalazłem jej miejsce na swym krzywym regale.

Michał Pytlik, Klub Krytyki Politycznej w Opolu


***

Tomasz Piątek, Morderstwo w La Scali, Wydawnictwo W.A.B. 2009

Od dłuższego czasu nie czytam już prozy. Nie tu miejsce na uzasadnienia, ale ostatnią powieścią, jaką przeczytałem, była Ziemia obiecana kilka miesięcy temu. Gdy w ręce wpadło mi Morderstwo w La Scali, postanowiłem sięgnąć po nie z dwóch powodów. Były nimi lewackie bojówki w przedstawieniu teatralnym i akcja tocząca się we Włoszech, na punkcie których mam od ponad roku fioła, w jednym z najsłynniejszych teatrów świata (szkoda, że wybudowanym przez Austriaków). Dwie części mojej tożsamości w jednej książce – czemu nie?

Efekt? Przekonałem się, jak bardzo odzwyczaiłem się od czytania prozy, bo strony bardzo szybko leciały z jednej na drugą, choć akcja rozwija się dosyć długo. A sama książka ma elementy bardzo dobre i te „dobre inaczej”: przede wszystkim stanowi fajny pretekst do krótkich i częstych felietonów na temat Włoch (i nie tylko, bo list mordercy z więzienia to piękny felieton o marksizmie, miejscu kultury w systemie itd.), które rzeczywiście mnie pochłaniały niemal zawsze, gdy się pojawiały. Wiele fragmentów, pozornie nieistotnych, zostało napisanych w interesujący sposób, jakby pojedynczy akapit skłaniał do dyskusji nad różnymi sprawami. Bohaterowie nie są płascy, ich historie są bardzo szczegółowe. Tyle dla zachęty. Sama akcja powieści, która jest kryminałem, jest ot, fajna i przyjemna. Jest jednak coś, co mnie osobiście irytowało przez cały czas: mnogość i miejsce wtrąceń włoskich i, rzadziej, angielskich. Pojawiają się od czapy, jedno słowo w środku zdania, nie wiedzieć, dlaczego akurat to. Te wtrącenia zakłócały spójność i płynność procesu czytania. A może to ja, uczący się włoskiego, niepotrzebnie i ze zbyt wielką uwagą się przy nich zatrzymywałem? Ponadto, co nie jest już winą autora ani zarzutem pod jego adresem, główna bohaterka, narratorka powieści, ortodoksyjna protestantka, momentami strasznie mnie irytowała. W trakcie lektury można się domyślić, że powieść zawiera elementy z życia autora we Włoszech, tj. współpracę z „La Stampą” czy pracę tłumacza więziennego.       

Niestety nie wiem, czy mogę polecić tę powieść innym, bo wybrałem ją z przyczyn bardzo osobistych i czytałem pod tym kątem. Dla mnie była bardzo w porządku.

Michał Pytlik, Klub Krytyki Politycznej w Opolu


***

Christian Rudder, Dataclysm: Who We Are (When We Think No One’s Looking), Crown 2014

Big Data, czyli dane, jakie zostawiamy w postaci różnych śladów po sobie w sieci, są nieustannie obiektem zainteresowania publicystów i badaczy, zwykle w bardzo negatywnym kontekście. „Dataklizm” pokazuje jednak nieco inną twarz tych danych – zagregowane i odpowiednio przefiltrowane pozwalają nam lepiej poznać zachowania ludzkie.

Autor, jeden z założycieli serwisu randkowego OkCupid, opowiada o danych, jakie użytkownicy tego portalu tam zostawili. I wywodzi z tego wiele ciekawych obserwacji – zwłaszcza dotyczących zachowań międzyludzkich (w końcu to jest główne pole działania jego serwisu), ale i bardziej ogólnej natury – na przykład dotyczących rasizmu.

Przykład? Mnie osobiście najbardziej zafrasowały wyniki tego, co poszczególne płci deklarują jako wiek idealnego partnera – o ile kobiety średnio określają jako idealnego partnera w wieku do siebie zbliżonym (gdy są młodsze – preferują odrobinę starszych, później odrobinę młodszych) – o tyle mężczyźni niezależnie od swojego wieku za każdym razem wskazują jako idealną kobietę w wieku 22 bądź 23 lata. Zanim jednak przyjdzie nad nimi załamać ręce, warto zajrzeć głębiej – po zerknięciu, „do kogo startują” – czyli jakie profile przeglądają, do kogo piszą wiadomości i umawiają się – wychodzi, że tak naprawdę zainteresowani są jednak kobietami w wieku zbliżonym do swojego, może kilka lat mniej. Wniosek? Być może oczekiwania kulturowe nakazują im wskazywać jako „idealną kobietę” tę medialnie eksploatowaną 20-latkę? To już pytanie trudne. Ale takie są najciekawsze. I takich dostarcza nam autor aż w nadmiarze.

Szymon Pytlik, Klub Krytyki Politycznej w Opolu


***

Ile ojczyzn? Ile patriotyzmów? pod redakcją Michała Syski, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa 2007

Ta niewielka gabarytowo pozycja wraca do mnie co jakiś czas jak bumerang, a właściwie sama po nią sięgam za każdym razem, gdy na horyzoncie pojawiają się prawicowo-nacjonalistyczne wizje, które „stroją się w patriotyczne piórka”. Głównie dlatego, że to w niej, dzięki staraniom Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a, została bardzo udanie skoncentrowana pewna lewicowa refleksja i argumentacja dotycząca polskiej historii czy właśnie znaczenia patriotyzmu.

Wszystko opiera się więc na Janie Józefie Lipskim, wybitnym humaniście, działaczu i polityku, któremu nieobcy był pewien etos i prawdziwe zaangażowanie w sprawy publiczne, a raczej na jego słynnym eseju Dwie ojczyzny – dwa patriotyzmy. Przy czym tekst ten, napisany przecież w 1981 roku, pozostaje niestety cały czas aktualny. Esej będący głęboką moralną analizą tego, jak ma wyglądać ta nasza miłość do kraju, która nie może opierać się na krzywdzie i wykluczeniu jakichkolwiek „innych” – staje się więc wskazówką  „w budowie otwartej, nowoczesnej i sprawiedliwej Polski”. W dodatku otoczony o wiele nowszymi tekstami dzisiejszych lewicowych publicystów, jak Rafał Chwedoruk, Maciej Gdula, Marcin Starnawski czy Adam Ostolski – zdawał się w 2006 czy 2007 roku roku pewną odpowiedzią na „projekt IV RP”, który proponował PiS.

I pomyśleć, że wtedy niektóre diagnozy z tej książki brzmiały jak jakieś nie do końca realne opowieści o opresyjnej „edukacji mamiącej”, która nie uczy samodzielnego myślenia, państwie f. (faszystowskim), gdzie media stają się emisariuszem ksenofobicznych i niechętnych wszelkim zmianom postaw, do mainstreamu wchodzą skrajności, a prawicowy populizm zyskuje formę wiarygodnej odpowiedzi na społeczno-ekonomiczne problemy. Ale dziś, po „IV RP”, te wszystkie obawy są wbrew pozorom tylko silniejsze i materializują się w postaci jeszcze bardziej radykalnych niż PiS ruchów z prawej strony. Dlatego tej publikacji nie można odłożyć do lamusa.

Kamila Kasprzak, Klub Krytyki Politycznej w Gnieźnie


***

Szczepan Twardoch, Morfina, Wydawnictwo Literackie 2012

Warszawa, rozpoczyna się okupacja niemiecka. Uczestnik kampanii wrześniowej Konstanty Willemann nie wie, kim jest, ale po upływie pięciuset stron chyba się dowiaduje i jest mu dobrze, więc musi głupio umrzeć.

Niestety, brnąc przez kolejne ekscesy Konstantego z używkami, kobietami życia, męską przyjaźnią, rodziną, przeszłością, ideami, czytelnik umiera dużo wcześniej i to po wielokroć. Z nudów. Dłużyzny, brak akcji, zapętlenia, autor nie oszczędza nam niczego.

I nie miałbym żadnego problemu z powieścią Twardocha, cisnąłbym ją w kąt po góra pięćdziesięciu stronach, gdyby nie to, że została świetnie napisana, językowo jest to wyborne. I że drań złośliwie na karty powieści wprowadził postać o nazwisku Witkowski.

Ale i tak żaden tam z Morfiny narkotyk, bimber prędzej. W większych dawkach niestrawny i z widokami na ból głowy jeno.

Krzysztof Witkowski, Klub Krytyki Politycznej w Łodzi


Czytaj także:

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 1

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 2

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 3

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 4

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 5

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 6

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 7

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 8

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij