Unia Europejska

Crouch: Dlaczego potrzebujemy Europy socjalnej?

Potrzebujemy nie tylko wspólnego rynku, ale polityki społecznej na poziomie europejskim.

Globalizacja czyni międzynarodową współpracę sprawą coraz bardziej pilną, jednocześnie czyniąc ją coraz mniej prawdopodobną. Urynkowienie wymaga polityki społecznej, nie tylko po to, by zwalczać negatywne skutki działania rynków, lecz także po to, by zaopatrzyć rynek w to, czego on sam sobie nie może dostarczyć. A jednak: urynkowienie i politykę społeczną zazwyczaj postrzega się jako sprzeczne ze sobą przedsięwzięcia.

Europejczykom zmierzenie się z tymi dwoma dylematami utrudnia dziś nacisk Brytyjczyków i kilku innych krajów na to, by Unia Europejska stała się czymś w rodzaju luźnego bloku handlowego. Trzeba się przeciwstawić takiemu kierunkowi myślenia, wzmocnionemu jeszcze przez sukces rasistowskich i ksenofobicznych partii w ostatnich wyborach europejskich – i trzeba go odwrócić. Konkretnie oznacza to, że potrzeba nam Społecznej Unii Europejskiej, jednoczącej się wokół inwestującego społecznie państwa dobrobytu.

Globalizacja w świecie konkurujących państw narodowych prowadzi do przeniesienia władzy gospodarczej na poziom pozostający poza zasięgiem demokracji – a zatem do dominacji transnarodowych korporacji nad naszym życiem. Nie powinniśmy mierzyć się z tym problemem starając się odwrócić globalizację – to prowadziłoby do protekcjonizmu, gospodarczej nieefektywności, a przede wszystkim pogłębienia antagonizmów między państwami. Potrzebne jest raczej wzmocnienie demokracji transnarodowej – bardzo jednak trudne, gdyż wymaga nie tylko powstania formalnych instytucji, ale i nastrojów społecznych uznających wspólne interesy ponad granicami narodowymi.

Zasmucające jest to, że podstawowy wpływ globalizacji na opinię publiczną jest dokładnie przeciwny: wzmacnia ona wzajemną niechęć między ludźmi w różnych częściach świata i zachęca polityków do podsycania ideologii nacjonalistycznych. W żadnym razie nie ogranicza się to wyłącznie do Europy, co pokazują niedawne wydarzenia w Indiach, Japonii, świecie islamskim i w innych miejscach świata. Do potężnej i całkowicie cynicznej manipulacji tym napięciem dochodzi wówczas, kiedy neoliberałowie wchodzą w sojusze z rzecznikami sprawy narodowej, opowiadając się za suwerennością narodową, choć ich prawdziwym celem jest powstrzymanie polityki od działania na poziomie międzynarodowym, gdzie faktycznie można stawić opór sile globalnej gospodarki. Europa przynajmniej zaczęła tworzyć niezbędne do tego tożsamości transnarodowe, na przykład poprzez takie instytucje, jak Parlament Europejski. Atak na te nie musi zostać odparty – to konieczny wstęp do przygotowania odnowionej, europejskiej polityki społecznej.

Złożona relacja między urynkowieniem a polityką społeczną musi zostać zrównoważona także na poziomie europejskim.

Mamy dziś niebezpieczeństwo podziału pracy, w którym to Unia będzie zajmować się tworzeniem rynku i polityką konkurencyjności, a państwom narodowym pozostanie wyłączna odpowiedzialność za politykę społeczną.

Trzeba się temu przeciwstawić z dwóch powodów. Po pierwsze, osiągnięcie akceptowalnej równowagi między rynkiem a polityką społeczną jest wystarczająco trudne i bez przekładania ich na konflikt między różnymi poziomami subsydiarności. Po drugie, jeśli instytucje europejskie byłyby odpowiedzialne wyłącznie za działanie rynków, staną się obojętne na wszelkie zaplecze intelektualne polityki inne niż podręcznikowa ekonomia. Widać to już teraz po destrukcyjnych skutkach, jakie polityka konkurencyjności wywiera na możliwości utrzymania przez różne kraje sfery polityki społecznej poza rynkiem. Widać także po atakach Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na nordycki model negocjacji zbiorowych. 

Frank Vandenbroucke (2014) opowiadał się niedawno za Społeczną Unią Europejską, nie mając na myśli stworzenia jednolitej formy państwa dobrobytu dla wszystkich członków UE, lecz instrument kierowania poszczególnymi, krajowymi jego formami w taki sposób, aby nie ulegały one konkurencji w stylu „zagłodź sąsiada”, tylko znalazły swe własne drogi w kierunku „państwa inwestycji społecznych”. Oznacza to wyraźny krok naprzód, jako że chodzi tu o europeizację kompetencji w obszarze polityki społecznej, ale bez prób harmonizacji dawnego typu.

Coś podobnego zawierało się już w Otwartej Metodzie Koordynacji; często jednak degenerowała się ona w stronę pozwalania krajom na opisywanie tego co robią – bez jakkolwiek poważnego nacisku na ich dostosowanie się do ustalonych priorytetów. Dziś jako priorytet ustanowić należy państwo inwestycji społecznych, a poszczególne kraje powinny być poważnie egzaminowane z tego, na ile ich obecna polityka społeczna jest faktycznie spójna z tą koncepcją.

Takie podejście pozwoliłoby osiągnąć dwa, z pozoru przeciwne, ale tak naprawdę komplementarne cele. Po pierwsze, dodanie celu państwa inwestycji społecznych, obok rynkowych priorytetów dyrekcji ds. konkurencji, ETS i wąskich celów polityki oszczędnościowej w krajach znajdujących się w tarapatach – uchroniłoby Europę przed neoliberalną hegemonią, jaka obecnie jej grozi. Po drugie, poszczególne państwa nie mogłyby prowadzić regresywnej i gospodarczo nieskutecznej polityki społecznej, jak działo się to w dużej części Europy południowo-zachodniej w latach przed kryzysem euro. Poszerzenie wiedzy Komisji i innych instytucji UE na temat konstruktywnej roli, jaką może odgrywać, a w niektórych krajach odgrywa polityka społeczna, miałoby ozdrowieńczy wpływ na rozwój Unii w kolejnych latach.

Można zaoponować, że przecież żadne z tych posunięć nie pomoże zwalczyć ksenofobii ogarniającej Europę. Interpretowanie wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy jako efektu samej integracji europejskiej to jednak błąd, podobne ruchy rosną w siłę także w Norwegii czy Szwajcarii, a więc poza Unią Europejską. Problemem jest globalizacja, a nie zjednoczona Europa.

Część z nowej ksenofobii da się wyjaśnić jako reakcję na islamski terroryzm, który sam stanowi reakcję na globalizację. Polityka społeczna na jakimkolwiek poziomie nie może uzurpować sobie posiadania odpowiedzi na wszystkie niedobre tendencje we współczesnym świecie – faktem pozostaje jednak, że społeczeństwo bezpieczne w ramach silnego państwa dobrobytu będzie rzadziej padać ofiarą lęków i niepewności, jakie przede wszystkim odpowiadają za urok skrajnej prawicy.

Wykorzystane teksty:
Hemerijck. A. (2012), Changing Welfare States, Oxford: Oxford University Press.
Morel, N. Palier, B. and Palme, J. (2012), Towards a Social Investment Welfare State? Bristol: Policy Press.
Vandenbroucke, F. 2014, ‘The Case for a European Social Union’, European Policy Brief, 23.

Colin Crouch – socjolog i politolog, wykładał na brytyjskich uniwersytetach w Oksfordzie, Bath i Warwick. Autor książek o post-demokracji, której koncepcji jest autorem. Jego najnowsza publikacja to „The Strange Non-Death of Neo-liberalism”.

Przeł. Michał Sutowski

Tekst ukazał się na stronach Social Europe Journal

***

Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij