Unia Europejska

Stokfiszewski: Europejskie ruchy społeczne wobec Ukrainy

Z czego wynika milczenie albo brak jednoznacznej opinii na temat wydarzeń za Bugiem?

Podczas lutowej konferencji „Nowe porwanie Europy…”, która zebrała w Madrycie przedstawicieli europejskich ruchów społecznych, Wasyl Czerepanin, kijowski działacz Krytyki Politycznej i aktywista Majdanu, wystąpił z apelem o sformułowanie wspólnego stanowiska wobec zagrożenia rosyjską inwazją na jego kraj. Zamiast spodziewanego aplauzu, ku zaskoczeniu wielu obecnych na kongresie działaczy ze środkowej i wschodniej Europy, spotkał się z gorącą dyskusją na temat „ukraińskiej rewolucji”. Jak działacze ruchów społecznych wyłonionych lub wzmocnionych przez wydarzenia 2011 r. postrzegają to, co dzieje się na Ukrainie? Co sprawia, że nie są w swych ocenach jednoznaczni i czy możliwe jest zbliżenie stanowisk, pozwalające na zaangażowanie się zachodnich i południowych ruchów we wsparcie dla obywateli Ukrainy?

Skąd oni to wiedzą?

Zacznijmy od kwestii fundamentalnej, to jest odpowiedzi na pytanie o źródła, z jakich działacze ruchów społecznych w Hiszpanii, Grecji, Niemczech czy we Włoszech czerpią wiedzę o wydarzeniach na wschód od Bugu. Co najmniej od roku 2011, gdy równolegle do fali protestów Oburzonych zaczęła powstawać europejska koalicja ruchów społecznych, kształtuje się sieć obiegu informacji – portale społecznościowe, niezależne strony informacyjne, blogi i międzynarodowe listy mailingowe. Wbrew pozorom niewiele jest tu anonimowości. Do obiegu informacji trafiają najczęściej osoby lub grupy biorące czynny udział w wydarzeniach takich jak doroczne spotkanie Agora 99 czy protest Blockupy Frankfurt.

Obieg ten kieruje się kilkoma wytycznymi. Zachowuje się tu dystans wobec doniesień mediów głównego nurtu, kładąc nacisk na materiały wizualne – filmy i zdjęcia – dostarczane przez dziennikarzy obywatelskich. Im więcej dziennikarzy obywatelskich, tym więcej możliwości weryfikowania informacji napływających z mediów masowych. Wierzy się tym informacjom, które zostały sprawdzone przez zaufane źródła, to jest najczęściej przez lokalnych działaczy funkcjonujących w tej międzynarodowej sieci. Rzetelne informacje, potwierdzone przez zaufane źródła, stają się podstawą do formułowania kolektywnych opinii o wydarzeniach – i decyzji o udzieleniu lub nie wsparcia przez ruchy społeczne.

By mechanizm ten mógł prawidłowo funkcjonować, niezbędna jest duża liczba dziennikarzy obywatelskich na miejscu oraz przepływ działaczy pomiędzy wschodnimi i zachodnimi ruchami społecznymi.

W przypadku Ukrainy oba te warunki nie były spełnione – stąd aktywiści z Grecji czy Hiszpanii często woleli zachować milczenie lub dystans niż ryzykować opieranie się na błędnych wiadomościach i formułowanie opinii niepopartych faktami.

Zdarzało się jednak, że milczenie było przerywane, a konsekwencje tego – jak miało to miejsce w Madrycie – pozostawiały wiele do życzenia. Głosy na temat prawicowego radykalizmu motywującego działaczy Majdanu długo jeszcze wybrzmiewały po opuszczeniu przez Czerepanina podium madryckiej konferencji.

Dezinformacja

Nie ulega wątpliwości, że w wielu przypadkach południowi i zachodni działacze demokratyczni padli ofiarami niedoinformowania lub niekiedy nawet dezinformacji. Gdy zapytałem o tę kwestię jednego z aktywistów Ruchu 15 Maja (Indignados) z Barcelony, przyznał, że – patrząc na to z perspektywy czasu i mając już dostęp do wiarygodnych źródeł pochodzących od ukraińskich aktywistów, którzy coraz częściej są w bezpośrednim kontakcie z włoskimi, hiszpańskimi czy greckimi działaczami – wiadomości napływające przez kanały informacyjne ruchów społecznych były zadziwiająco zbieżne z perspektywą „strony rosyjskiej”.

Postrzeganie demonstrantów z Majdanu jako nacjonalistów, Samoobrony Majdanu jako terrorystów, zachodnich sąsiadów Ukrainy zaś jako potencjalnych najeźdźców było powszechne w pierwszym okresie wydarzeń w Kijowie. Z pewnością po raz pierwszy od 2011 sieci społecznościowe okazały się tak nasycone niewiarygodnymi informacjami i tak bardzo podlegały infiltracji (prawdopodobnie przez służby rosyjskie). W tej chwili sytuacja ulega zmianie. Następuje żywa wymiana pomiędzy aktywistami z obu części Europy, a przedstawiciele południa i zachodu coraz śmielej wypowiadają się i działają na rzecz demokracji na Ukrainie.

Co nas różni

Nie oznacza to jednak, że zachodnie ruchy społeczne zachowywały dystans wobec Majdanu wyłącznie z powodu niesprawdzalności informacji, jakie do nich docierały. Brak jednoznacznego poparcia dla zmian na Wschodzie wynika także z różnic pomiędzy żądaniami ruchów na Ukrainie i w innych częściach kontynentu, jak również odmiennego podejścia do kwestii takich jak Unia Europejska, podział na prawicę i lewicę oraz przemoc. Spróbujmy im się pokrótce przyjrzeć.

Jakkolwiek protest kijowskich studentów z listopada ubiegłego roku i zajęcie przez ukraińskich obywateli Majdanu wzbudziło sympatię działaczy demokratycznych w krajach takich jak Hiszpania czy Grecja, to prounijne postulaty formułowane przez liderów protestu wywoływały odruch dystansowania się od „ukraińskiej rewolucji”. W krajach ponoszących najdotkliwsze konsekwencje europejskiego kryzysu ekonomicznego struktury unijne kojarzą się przede wszystkim z zaleceniami drakońskich oszczędności, które demontują struktury państwa opiekuńczego, powiększają obszary bezrobocia i ubóstwa i prowadzą do społecznego spustoszenia. Kolejne bailouty narzucane przez Trojkę (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny i Komisję Europejską), które od Portugalii po Grecję przekierowywały publiczne fundusze na ratowanie sektora finansowego, doprowadziły do powszechnego na południu poczucia, że Unia wspiera elity gospodarcze kosztem zwykłych obywateli. Liderzy Majdanu często postrzegani byli jako ci, którzy pragną dołączyć do tychże elit na barkach Ukraińców.

Drugim problemem był liczny udział w ukraińskich protestach formacji nacjonalistycznych, z partią Swoboda i Prawym Sektorem na czele. W krajach takich jak Włochy aktywizm demokratyczny jest historycznie zakorzeniony w walce przeciw faszyzmowi. Hiszpania wciąż żyje w cieniu prawicowej dyktatury generała Franco, Grecja zaś pustoszona jest przez bojówki nacjonalistycznej partii Złoty Świt. Gdy Swoboda znalazła się w nowo powstałym rządzie Arsenija Jaceniuka, sympatia dla „ukraińskiej rewolucji” wśród greckich działaczy demokratycznych spadła niemal do zera.

Wiele niejasności wśród aktywistów z południa Europy wywołuje również przemocowy charakter ukraińskiego zrywu. Zwłaszcza dla uczestników wydarzeń 2011 roku w Hiszpanii, z których wyłonił się Ruch 15 Maja. Jednym z pryncypiów Ruchu, który odróżniać ma aktywistów zarówno od hiszpańskiej prawicy, jak i siłowych struktur państwa, jest nieposługiwanie się przemocą. Samoobrona Majdanu – niezależnie od jej realnych funkcji i mozaiki, w jaką układały się polityczne sympatie jej członków – u wielu hiszpańskich działaczy, którzy ryzykowali niekiedy zdrowie i życie w imię wyrzeczenia się przemocy, budzi co najmniej dwuznaczne skojarzenia, a na pewno prowokuje do zachowania dystansu.

Czego naprawdę chcą Ukraińcy?

Jednak fundamentalnym pytaniem, jakie zadają sobie działacze z południa i zachodu kontynentu w odniesieniu do „ukraińskiej rewolucji”, brzmi: jaka jest prawdziwa wola obywateli Ukrainy co do kształtu i przyszłości ich kraju? Zrywy roku 2011 odbyły się w imię samostanowienia społeczeństwa. Kolejne lata pokazały, że zmiany na szczytach politycznych – zarówno w Hiszpanii, we Włoszech, jak i w Grecji – nie przyczyniają się ani do polepszenia bytu mieszkańców, ani do uzdrowienia demokracji. Zmiana rządu w Kijowie, walka geopolityczna o dominację w regionie Europy Środkowej i Wschodniej, starcie interesów ekonomicznych bloku zachodniego i wschodniego – wszystko to w opinii ruchów społecznych nie zbliża Ukraińców do samostanowienia ani samorządności.

Tak więc milczenie lub brak jednoznacznej opinii na temat wydarzeń za Bugiem wynika z faktu, że jakkolwiek znane są pragnienia nowych ukraińskich elit rządzących i ekonomicznych, nie jest jasne, do jakiego stopnia odzwierciedlają one oczekiwania obywateli Ukrainy. Tymczasem ruchy społeczne nie stawiają sobie za cel wspierania rządów, ale ludzi, i dopóki nie zbliżą się do poznania ich woli na tyle, by móc wyrokować o realnym charakterze przemian na Ukrainie, dopóty będą zachowywać ostrożny dystans.

„Punkt zero” demokratycznych rewolucji

Wydarzenia na Ukrainie z pewnością różnią się od zrywów w południowej części kontynentu, jakie przetoczyły się przez kraje dotknięte kryzysem ekonomicznym w ciągu minionych lat. Ukraina wydaje się „punktem zero” demokratycznych rewolucji. Nie przynależy ani do porządku arabsko-europejskich wiosen, ani nie mieści się w logice środkowoeuropejskich transformacji. Jest pierwszą – po Bałkanach – areną krwawych zajść w tej części kontynentu, pierwszą – po Czechosłowacji w  1968 – sceną interwencji obcych wojsk i pierwszym – po drugiej wojnie światowej – krajem, który zmienia swoje granice w wyniku zewnętrznej interwencji.

Lekcja, jaka z tej sytuacji powinna płynąć dla przedstawicieli zachodnich i południowych ruchów społecznych, jest taka, by z większą uwagą przyglądali się oni tej części kontynentu i nie formułowali opinii na podstawie kryteriów wypracowanych w ich kontekstach. Dla nas zaś – byśmy pochopnie nie oceniali naszych południowych i zachodnich partnerów, lecz przykładali wszelkich starań, by docierały do nich rzetelne i sprawdzone informacje od naszych wschodnich sąsiadów.

***

Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Igor Stokfiszewski
Igor Stokfiszewski
Krytyk literacki
Badacz, aktywista, dramaturg. Współpracował m.in. z Teatrem Łaźnia Nowa, Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards, Rimini Protokoll z artystami – Arturem Żmijewskim, Pawłem Althamerem i Jaśminą Wójcik. Był członkiem zespołu 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie (2012). Autor książek „Zwrot polityczny” (2009), „Prawo do kultury” (2018).
Zamknij