Świat

Pieniążek z Kijowa: Więźniowie z Majdanu

Ukraińskie protesty doczekały się swoich więźniów politycznych. Dziewięć osób ma spędzić dwa miesiące w areszcie.

– Przyszłam wesprzeć tych zatrzymanych, którzy byli na Bankowej, ale nie naruszali prawa. Na filmach z zajścia widać, że większość ludzi była nastawiona pokojowo – mówi Maryna, która przyszła na akcję solidarnościową z zatrzymanymi.

Dziewięć osób oskarżono o szturm na Administrację Prezydenta Ukrainy na ulicy Bankowej. W jego trakcie doszło do starć ze specjalnymi oddziałami milicji Berkut. Uczestnicy rzucali w funkcjonariuszy brukiem, butelkami, flarami i co jakiś czas zbliżali się spychaczem do milicyjnej barykady zrobionej z dwóch autokarów. W końcu Berkut w brutalny sposób rozgonił demonstrantów. Na filmach z tego wydarzenia widać, jak milicja bije ludzi leżących na ziemi i niestwarzających zagrożenia. W rezultacie sto sześćdziesiąt pięć osób zostało rannych, w tym niemal czterdziestu dziennikarzy.

Przemoc Berkutu wzbudziła oburzenie wśród Ukraińców, ale jeszcze większym skandalem okazały  się aresztowania i niejasne procesy sądowe. Zamiast rzeczywistych agresorów najprawdopodobniej zostali złapani przypadkowi ludzie, którzy winni są wyłącznie temu, że znajdowali się na tej demonstracji. Do tego część z nich została wcześniej pobita przez Berkut.

Wiele osób przekonanych jest, że za całym wydarzeniem stali prowokatorzy, którzy wykorzystali bardziej radykalnie nastawionych uczestników protestów. Jedna z teorii głosi, że całą sprawą stał… Berkut. W internecie krążą zdjęcia, na których widać, że przy spychaczu jest osoba podobna do jednego z pułkowników milicji.

Wczoraj odbył się akcja solidarności z zatrzymanymi. Ponad tysiąc osób przeszło od placu Mychajłowskiego, gdzie schronili się demonstranci po rozbiciu Euromajdanu, do aresztu, w którym przebywają zatrzymani.

– Przyszedłem tu wesprzeć mojego kolegę, który został aresztowany na Bankowej – mówi artysta Wowa Worotniow. Uważa, że jego kolega Mykoła Łazarewski – malarz i student architektury – jest niewinny. – Został dotkliwie pobity, ma uszkodzenia czaszki i wygląda naprawdę źle. W ogóle nie rozumiem, jak można trzymać rannego w areszcie, a nie w szpitalu – mówi Wowa. Jak twierdzi, dotąd nie przedstawiono żadnych dowodów, które wskazywałyby na winę jego kolegi.

Znajomych Maryny nie było wśród zatrzymanych, ale postanowiła wyrazić solidarność z aresztowanymi. – Jestem przeciwko temu, żeby ci ludzie znajdowali się pod strażą – mówi. – Chciałabym, żeby wszystko odbywało się pokojowo, ale nie wiem, jak sytuacja będzie się rozwijać, nie chcę prognozować.

Dziewięcioro zatrzymanych to pierwsze osoby, które spotkały się z poważnymi sankcjami, ale prawdopodobnie nie ostatnie. Prokuratura zwróciła się do Uniwersytetu Kijowskiego im. Tarasa Szewczenki o udostępnienie list studentów i wykładowców, którzy byli nieobecni na uniwersytecie 29 listopada bez podania poważnych przyczyn.

Oficjalnym powodem jest śledztwo w sprawie nadużycia władzy przez milicję podczas rozgonienia Euromajdanu, ale to mało wiarygodny powód. Prawdopodobnie będzie to kolejna próba zastraszenia i wyciągnięcia konsekwencji wobec uczestników pokojowych demonstracji.

Czytaj specjalny serwis ukraiński Dziennika Opinii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij