Świat

Największa kradzież w historii, czyli jak Francja wycisnęła miliony od Haiti

Fot. scottmontreal/Flickr.com

Odszkodowanie wypłacone Francji przez Haiti to pierwszy i jedyny taki przypadek, w którym uprzednio zniewolony naród został zmuszony do wypłaty rekompensaty tym, którzy go zniewolili.

Po zabójstwie George’a Floyda pojawiły się postulaty zaprzestania finansowania policji i usunięcia historycznych pomników. Ponownie wypłynął również temat reparacji za niewolnictwo. Debata toczy się w dużej mierze wokół tego, czy Stany Zjednoczone i Wielka Brytania powinny wypłacić części swoich obywateli odszkodowanie za ekonomiczne i społeczne koszty niewolnictwa, których skutki odczuwają do dziś. Jednak w mojej ocenie nie ma drugiej sprawy, w której kwestia reparacji byłaby tak jednoznaczna, jak przypadek Haiti.

Specjalizuję się w historii kolonializmu i niewolnictwa, a to, co społeczeństwu Haiti zrobiła Francja po rewolucji haitańskiej (1791–1804), stanowi wyjątkowo niesławny przykład kolonialnej grabieży. Francja ustanowiła niewolnictwo na wyspie w XVII wieku, lecz pod koniec wieku XVIII zniewolona ludność dokonała rewolty, by ostatecznie ogłosić niepodległość. Mimo to w XIX wieku z niezrozumiałych przyczyn przeważał pogląd, że to dawni ciemiężcy Haitańczyków powinni otrzymać rekompensatę za poniesione straty, a nie na odwrót.

Podobnie jak spuścizną niewolnictwa w USA jest rażąca dysproporcja ekonomiczna między czarnymi a białymi Amerykanami, tak podatek od wolności, który ludność haitańska była zmuszona zapłacić Francji – wówczas określany mianem „odszkodowania” – poważnie obciążył nowo niepodległe państwo, blokując jego zdolność rozwoju.

Cena niepodległości

Oficjalnie Haiti ogłosiło swoją niezależność od Francji w 1804 roku. W październiku 1806 roku kraj został podzielony na dwie części: na południu władzę objął Alexandre Pétion, na północy Henry Christophe. I chociaż obaj byli weteranami rewolucji haitańskiej, Francuzi nigdy całkowicie nie zrezygnowali z zamiaru odzyskania dawnej kolonii.

W 1814 roku, tym samym, w którym obalono rządy Napoleona, król Ludwik XVIII wysłał na Haiti trzech komisarzy. Ich zadaniem było ocenić gotowość władców wyspy do zrzeczenia się władzy. Christophe, który w 1811 roku ogłosił się królem, pozostał nieprzejednany w obliczu francuskich planów przywrócenia niewolnictwa. Zdając sobie sprawę z zagrożenia wojną, najbardziej wpływowy polityk gabinetu Christophe’a, Baron de Vastey, podtrzymywał: „naszą niepodległość zagwarantują nam ostrza naszych bagnetów!”. Za to rządzący południem Pétion był gotów negocjować w nadziei, że za uznanie niepodległości będzie można Francji zapłacić.

W 1803 roku Napoleon sprzedał Luizjanę Stanom Zjednoczonym za 15 milionów franków. Przyjmując tę liczbę za punkt odniesienia, Pétion zaoferował się zapłacić identyczną sumę. Ludwik XVIII nie był jednak skory do zawarcia kompromisu ze „zbiegłymi niewolnikami” i odrzucił tę propozycję.

Pétion zmarł nagle w 1818 roku, a jego następca, Jean-Pierre Boyer, kontynuował negocjacje. Z powodu zaciętego oporu Christophe’a rozmowy przeciągały się w nieskończoność. „Jakiekolwiek odszkodowanie dla byłych kolonistów – głosiło stanowisko jego rządu – jest niedopuszczalne”.

Uciekają do nas, bo są biedni. Są biedni, bo my jesteśmy bogaci

Po śmierci Christophe’a w październiku 1820 roku Boyer doprowadził do zjednoczenia podzielonego na dwie części państwa. Jednak nawet po usunięciu przeszkody w postaci Christophe’a nie udało mu się wynegocjować uznania niepodległości przez Francję. Następca Ludwika XVIII, Karol X, zdeterminowany, by zdobyć co najmniej zwierzchnictwo nad wyspą – co uczyniłoby z Haiti protektorat Francji – ostro odpowiedział dwóm komisarzom w 1824 roku wysłanym do Paryża przez Boyera, by wynegocjowali odszkodowanie w zamian za uznanie suwerenności.

17 kwietnia 1825 roku francuski król niespodziewanie zmienił zdanie. W wydanym przez siebie dekrecie stwierdzał, że Francja uzna niepodległość Haiti za cenę 150 milionów franków, a więc dziesięciokrotność sumy, jaką Stany Zjednoczone zapłaciły za terytorium Luizjany. Kwota ta miała zrekompensować francuskim kolonistom utracone przychody z niewolnictwa.

Baron de Mackau, wysłany przez Karola X, by dostarczyć zarządzenie, dotarł na Haiti w lipcu w towarzystwie eskadry 14 brygów wojennych uzbrojonych w ponad 500 dział. Odrzucenie zarządzenia prawie na pewno oznaczało wojnę. To nie była dyplomacja – to było wymuszenie.

Wobec groźby użycia przemocy 11 lipca 1825 roku Boyer podpisał feralny dokument, który stwierdzał, iż „obecni mieszkańcy francuskiej części St. Domingo zapłacą… w pięciu równych ratach… sumę 150 000 000 franków, przeznaczoną na wypłacenie odszkodowań byłym kolonistom”.

Dobrobyt zbudowany na ubóstwie Haiti

Artykuły prasowe z tamtego okresu świadczą o tym, iż król francuski wiedział, że rząd Haiti nie był w stanie dokonać tych płatności, ponieważ ich łączna kwota przekraczała dziesięciokrotność rocznego budżetu kraju. Reszta świata również zdawała się zdania, że zasądzona opłata jest absurdalna. Pewien brytyjski dziennikarz zauważył, że ta „olbrzymia kwota” stanowiła „sumę, na której poświęcenie byłoby stać nieliczne państwa europejskie”.

Z pewnością dla nikogo nie było niespodzianką, że wkrótce po zaciągnięciu 30 milionów pożyczki we francuskich bankach na spłatę dwóch pierwszych transz Haiti nie udało się wywiązać ze zobowiązania. Mimo to w 1838 roku kolejny król Francji wysłał wyprawę złożoną z 12 okrętów wojennych, aby zmusić prezydenta Haiti do poczynienia pożądanych kroków. Korekta traktatu z 1838 roku, niesłusznie nazywana „Traité d’Amitié” (paktem pokoju), zmniejszyła pozostającą do zapłaty kwotę do 90 milionów franków, a haitański rząd został ponownie przymuszony do zaciągnięcia gigantycznych pożyczek.

„Halka” na Haiti [rozmowa]

Chociaż koloniści utrzymywali, że odszkodowanie pokryje zaledwie jedną dwunastą wartości ich utraconych dóbr, włączając w to ludzi, których uznawali za swoich niewolników, w rzeczywistości łączna kwota 90 milionów franków przekraczała roczny budżet Francji aż pięciokrotnie.

Skutki francuskiej grabieży najdotkliwiej odczuli zwykli Haitańczycy. Aby spłacić pożyczki, Boyer wprowadził drakońskie podatki. Podczas swojego panowania Christophe zajmował się tworzeniem państwowego systemu szkolnictwa; Boyer i wszyscy kolejni prezydenci byli zmuszeni wstrzymać prace nad podobnymi projektami. Co więcej, naukowcy dowiedli, że dług niepodległościowy i obciążenie, jakie stanowił dla państwowego budżetu, były bezpośrednią przyczyną nie tylko niedofinansowania szkolnictwa na Haiti w XX wieku, ale też braku systemu opieki zdrowotnej i niemożności budowy infrastruktury publicznej.

Ponadto współczesne oceny wykazują, że włączając odsetki od wszystkich pożyczek, które ostatecznie spłacono dopiero w 1947 roku, Haiti zapłaciło dwa razy więcej niż pierwotna wartość roszczeń kolonistów. Francuski ekonomista Thomas Piketty, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, przyznał, że Francja powinna zwrócić Haiti co najmniej 28 miliardów dolarów w ramach restytucji.

Dług moralny i materialny

Francuscy prezydenci, od Jacques’a Chiraca po Nicolasa Sarkozyego i François Hollandea, karali, ignorowali lub bagatelizowali haitańskie żądania rekompensaty. Kiedy w maju 2015 roku prezydent Francji François Hollande został zaledwie drugim prezydentem w historii, który udał się z wizytą na Haiti, przyznał, że jego kraj ma „dług do spłacenia”. Nieco później, gdy już zdał sobie sprawę, że niechcący dał podstawę roszczeniom prawnym przygotowanym zawczasu przez adwokata Irę Kurzbana w imieniu ludności Haiti – były prezydent Jean-Bertrand Aristide zażądał formalnej rekompensaty już w 2002 roku – Hollande doprecyzował, że miał na myśli wyłącznie „moralny” dług Francji.

Negowanie faktu, że niewolnictwo miało również materialne konsekwencje, to negowanie historii Francji. Późno, bo w 1848 roku, Francja zniosła niewolnictwo w swoich pozostałych koloniach: na Martynice, Gwadelupie, Reunionie i Gujanie Francuskiej, które do dziś wchodzą w skład terytorium Francji. Potem rząd francuski kolejny raz zademonstrował, jak pojmuje związek niewolnictwa i ekonomii, kiedy podjął się wypłacenia kompensaty dla byłych „właścicieli” niewolników z własnej kieszeni.

Powstała na skutek tego rasowa przepaść ekonomiczna to nie przenośnia,  tylko twarde fakty. We Francji metropolitalnej 14,1 proc. społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa. Dla porównania na Martynice i Gwadelupie, gdzie ponad 80 proc. ludności jest pochodzenia afrykańskiego, poziom ubóstwa wynosi odpowiednio 38 i 46 proc. Jeszcze bardziej zatrważający jest wskaźnik ubóstwa na Haiti – aż 59 proc. Podczas gdy przeciętna francuska rodzina osiąga roczny dochód w wysokości 31 112 dolarów, na haitańską rodzinę przypada tylko 450 dolarów.

Te rozbieżności to namacalne skutki wykradania siły roboczej pokoleniom Afrykańczyków i ich potomków. A ponieważ odszkodowanie wypłacone Francji przez Haiti to pierwszy i jedyny taki przypadek, w którym uprzednio zniewolony naród został zmuszony do wypłaty rekompensaty tym, którzy go zniewolili, Haiti powinno znaleźć się w centrum światowego ruchu reparacyjnego.

**

Marlene Daut – profesor badań nad diasporą afrykańską na Uniwersytecie Wirginii.

Artykuł ukazał się w magazynie „The Conversation” na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Anna Opara.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij