Świat

Nuzzi: Chciałem pokazać, co naprawdę dzieje się za murami Watykanu

Nigdy nie przypuszczałem, że Benedykt XVI abdykuje.

Tomasz Stawiszyński: W zachodniej prasie pojawiły się spekulacje, że abdykacja Benedykta XVI może mieć związek z tzw. aferą Vatileaks, w której odegrał pan kluczową rolę. Czy czuje się pan człowiekiem, który w jakimś sensie doprowadził do pierwszej od 600 lat abdykacji papieża?


Gianluigi Nuzzi: Papież, który abdykuje, oddaje się de facto pod władzę świecką. Myślę, że Benedykt wolał przekazać stery łodzi Piotrowej w nowe ręce, niż korzystać z pomocy ludzi, do których nie miał zaufania. To jest niewątpliwie historyczne wydarzenie. Opublikowanie dokumentów, do których udało mi się dotrzeć, zmusił Kościół do poważnej rewizji swojego postępowania. Pierwsze, odruchowe reakcje zaraz po publikacji były łatwe do przewidzenia. Dezorientacja, przerażenie i złość – te uczucia dominowały zaraz po ukazaniu się mojej książki. Ale teraz, kiedy upłynęło już trochę czasu, kiedy wiele się zmieniło, mam nadzieję, że ujawnienie tych dokumentów istotnie wpłynie na ludzi, którzy będą kontynuowali pracę Benedykta, wpłynie na nich przede wszystkim w taki sposób, że swoją działalność uczynią bardziej transparentną, że zrezygnują z zakulisowego stylu uprawiania polityki. 

Czy sądzi pan, że następca Benedykta XVI będzie w stanie poradzić sobie z ogromnymi problemami, które opisał pan w książce: kryzysem władzy papieskiej, wewnętrznymi podziałami w kościele, niechęcią do realnej konfrontacji z problemem pedofilii, prowadzeniem podwójnej polityki informacyjnej?


Bez wątpienia nowy papież będzie musiał stawić czoło zamieszaniu wywołanemu przez decyzję Benedykta XVI. Będzie też musiał stawić czoło najistotniejszym problemom trapiącym dzisiaj Watykan: kryzysowi finansowemu, kryzysowi powołań i wciąż malejącej liczbie wiernych. Ale kto wie, być może tak naprawdę najistotniejszą kwestią będzie reforma Kurii Rzymskiej. Reforma, której Ratzinger nie był w stanie przeprowadzić, a dążąc do niej znalazł się w pewnym momencie w sytuacji patowej. Ten pat skończył się gestem z 11 lutego 2013 roku. W ten sposób odbieram tę decyzję. 

Z dokumentów, do których pan dotarł, wyłania się obraz wielkiej, zamkniętej przed światem organizacji, w której toczą się walki o władzę, korupcyjno-polityczne gry i intrygi.

Ratzingerowi nie udało się tego zmienić, chociaż próbował. Żeby jednak uzyskać autentyczną transparentność polityki watykańskiej, musiał mieć pełne poparcie Kurii. Tego zabrakło. Benedykt postanowił zmienić zasady gry, nie czekał, aż inni wyciągną własne karty. W ten sposób ubiegł tych, którzy sabotują i utrudniają potencjalne zmiany. Oczywiście, choroba, która toczy Watykan, nadal trwa. Za decyzją Ratzingera stoi przede wszystkim świadomość niemożności wdrożenia zmian. 

Jak pan ocenia zmiany w kościele, które nastąpiły już po publikacji pańskiej książki? Czy była to dla Watykanu lekcja pokory czy też starano się raczej zignorować i przemilczeć skalę korupcji i zakulisowych gier – całą uwagę kierując na kwestię nielojalności papieskiego kamerdynera?


Centralną kwestią jest reforma Kurii Rzymskiej. Będzie musiało upłynąć dużo czasu, żebyśmy mogli właściwie pojąć konsekwencje decyzji Benedykta XVI i jej wpływ na kluczowe kwestie w Kościele. Papieski kamerdyner, który zdecydował się ujawnić „kolce”, które tak boleśnie zraniły Kurię Rzymską – a które opublikowałem w książce „Sua Santita…” („Jego Świątobliwość…”) – zrobił to dla „dobra Kościoła”. Był przekonany, że to jedyny sposób, żeby pomóc papieżowi. Ale tak naprawdę mu zaszkodził. Paolo Gabriele, głęboko wierzący katolik, tak oddany papieżowi, że traktował go jak ojca – wykonał tak radykalny gest po to, żeby cały świat zobaczył, co tak naprawdę dzieje się za murami Watykanu. Zrobił to, ponieważ sądził, że w ten sposób problemy trawiące Kurię Rzymską zostaną przezwyciężone. Wskutek tego, kilka miesięcy później, Benedykt podjął decyzję, która zadziwiła świat. A nawet więcej niż zadziwiła. Nie tylko katolicy, ale także niewierzący i wyznawcy innych religii są zdezorientowani. To jest – w perspektywie dobra Kościoła – krok do tyłu. Kiedy w ostatnich tygodniach pracy nad książką spotykałem się z Gabriele, widziałem u niego ogromny niepokój i poczucie bezsilności w kwestii tego, co dzieje się w Kurii. Te sprawy naprawdę go bolały. „Boisz się, Paolo?” – zapytałem go kiedyś. „Tak, boję się” – odpowiedział. „Boję się, że papież nie będzie miał siły, żeby zapanować nad tym wszystkim i wyrzucić handlarzy ze świątyni”. Czytaliśmy te wszystkie dokumenty ze łzami w oczach. Ale nigdy nie przypuszczałem, że Gabriele zostanie aresztowany. Nigdy też nie przypuszczałem, że Benedykt abdykuje.

Gianluigi Nuzzi jest włoskim dziennikarzem i pisarzem, w maju 2012 roku opublikował książkę Sua Santitia – le carte segrete di Benedetto XVI („Jego Świątobliwość. Tajne dokumenty Benedykta XVI”), w której ujawnił skalę korupcji i zakulisowych intryg w Watykanie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Stawiszyński
Tomasz Stawiszyński
Eseista, publicysta
Absolwent Instytutu Filozofii UW, eseista, publicysta. W latach 2006–2010 prowadził w TVP Kultura „Studio Alternatywne” i współprowadził „Czytelnię”. Był m.in. redaktorem działu kultura w „Dzienniku”, szefem działu krajowego i działu publicystyki w „Newsweeku" oraz członkiem redakcji Kwartalnika „Przekrój”. W latach 2013-2015 członek redakcji KrytykaPolityczna.pl. Autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii” (2013) oraz oraz „Co robić przed końcem świata” (2021). Obecnie na antenie Radia TOK FM prowadzi audycje „Godzina Filozofów”, „Kwadrans Filozofa” i – razem z Cvetą Dimitrovą – „Nasze wewnętrzne konflikty”. Twórca podcastu „Skądinąd”. Z jego tekstami i audycjami można zapoznać się na stronie internetowej stawiszynski.org
Zamknij