Świat

Popęda: 50 twarzy prawicy

Czyli wszyscy kandydaci „prawdziwej” Ameryki.

No dobra, trochę przesadzam. W tej chwili mamy dwunastu kandydatów oficjalnie ubiegających się o republikańską nominację oraz całą chmarę kandydatów potencjalnych. Podczas gdy u demokratów panują względne pustki, republikanie już zdążyli zebrać barwny i eklektyczny tłumek. Przyjrzyjmy się tej kolekcji. A więc oto – w kolejności, w jakiej przystąpili do wyścigu – kandydaci amerykańskiej prawicy.

Ted Cruz

Już o nim pisałam. Cruz, który wystartował jako pierwszy, to senator z Teksasu, wzorowy konserwatysta w kowbojkach, który nie wierzy w zmianę klimatyczną. Jak ma wierzyć? – pieniądze na jego kampanię płyną przez rurociąg Keystone XL. Urodził się w Kanadzie (matka Amerykanka, ojciec Kubańczyk), więc przez chwilę mieliśmy nadzieję, że nie będzie mógł zostać prezydentem. Niestety, można urodzić się poza granicami kraju i nadal być Amerykaninem od momentu urodzenia. Nie wydaje się, żeby miał realne szanse, bo podobno nikt go w Waszyngtonie nie lubi.

Rand Paul

Okulista, senator z Kentucky. Syn libertariańskiego bojownika o wolność, Rona Paula, który jest takim Bernie Sandersem prawicy. Prowokator i czarna owca w Waszyngtonie, choć populistyczna część mojej duszy daje się porwać jego wojnie o prawo do prywatności. Nie żebym popierała prawo do posiadania broni, ale również chętnie zrobiłabym audyt Rezerwy Federalnej. Wzrusza też postulowany izolacjonizm w polityce międzynarodowej, który Paul odziedziczył po ojcu. Jest dość radykalny, więc pewnie nie ma szans.

Marco Rubio

Senator z Florydy, złoty chłopiec republikańskiej partii z całkiem fajną historyjką z cyklu American dream. Starzy podobno uciekali przed reżimem Castro, choć złośliwi dodadzą, że na dziesięć lat zanim się ten reżim zaczął. Rubio jest bezpiecznym kandydatem dla GOP: chce ciąć podatki i wierzy w przywódczą rolę Ameryki (do Iraku? do Syrii? Tak, ale tylko z naszymi koalicjantami!). Wszystko się republikanom zgadza. Oprócz imigracji – Rubio proponuje konkretną reformę i chce zbudować „ścieżkę do obywatelstwa.” To sprawia, że część demokratów patrzy na niego łaskawszym okiem, a z kolei Latynosi chcieliby mieć pierwszego latynoskiego prezydenta… Podoba się kobietom, podobno ma szansę.

Ben Carson

Jeszcze inna bajka. Zasłynął ze swojego sprzeciwu wobec Obamacare. Czarnoskóry doktor przeciw kulturze narzekań. Mama od małego mu powtarzała, że cokolwiek by się nie działo, sam jest sobie winny, i tak mu zostało. Liczy się amerykański duch przetrwania i wyjątkowość (exeptionalism), na której zbudowana jest Ameryka. Niewolnictwo? Każdy naród popełnia błędy, należy raczej skoncentrować się na tym, co Ameryka osiągnęła przez 200 lat swojego istnienia. Dawanie ludziom pieniędzy nie ma sensu, a państwo opiekuńcze to błąd. Poza tą narracją Carson nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Ale twierdzi, że poczytał ostatnio o polityce międzynarodowej, więc oczywiście, może rozmawiać. Proszę bardzo, jak brzmi pytanie?

Carly Fiorina

Taka republikańska odpowiedź na Hilary Clinton. Bizneswoman, która pracowała na stanowiskach wykonawczych dla AT&T i dla Hewlett-Packart, gdzie niby miała sukcesy, ale na końcu ją wywalili. Poza tym było to dawno temu, bo w 2005. Od tego czasu pracowała jako doradca dla Johna McCaina i próbowała zostać senatorem w Kalifornii. Bazuje na podejściu biznesowym i to właśnie ono stanowi ośrodek jej kampanii. A to znaczy: Ameryka musi skuteczniej rywalizować o miejsca pracy i zmniejszyć podatki. Obecna administracja przeszkadza amerykańskiemu biznesowi. Obecna administracja nie robi nic w Iraku i w Syrii. Fajnie się jej słucha, na pewno spędziła trochę czasu ryjąc na blachę nazwy kurdyjskich miejscowości… Nie jest traktowana jako faworytka wyścigu.

Mike Huckabee

Były prowadzący Fox News i gubernator Arkansas. Z Fioriny demokraci się śmieją, ale na dźwięk nazwiska Huckabee ogarnia ich zimne przerażenie.

Jeśli następny Bush zostanie prezydentem, nie będzie raczej zbiorowych samobójstw, ale Huckabee to już dla demokratów za dużo.

Huckabee reprezentuje „prawdziwą” Amerykę, tę której wykształcona elita ze Wschodniego Wybrzeża obawia się jak mieszkańcy Westeros Białych Wędrowców. Przeciw aborcji, przeciw imigracji, przeciw gejom i przeciw Obamacare. Za prawem do posiadania broni. Południowa Konwencja Baptystów. Z ciekawostek: Mike niezbyt dobrze – ale publicznie – gra na gitarze, a jednym z największych sponsorów jego kampanii jest Wal-Mart.

Rick Santorum

Senator z Pensylwanii. Katolik. Facet, który skompromitował się w 2012, apelując do ludzi, żeby nie posyłali ludzi na studia, bo uniwersytety są kuźnią lewicowej propagandy (oby miał rację). Nie wierzy w rozdział między kościołem a państwem i nie wierzy w niesprawiedliwość wynikającą z nierówności majątkowej – nie można czarnym dawać pieniędzy, które należą do kogoś innego. I koniec. Pozuje na reprezentanta zwykłego amerykańskiego robotnika, więc – jako kolejny w tej stawce – ma powiązania z sektorem energetycznym. Co pociąga za sobą niewiarę w globalne ocieplenie, co jakoś zresztą i tak jest powiązane z fanatyzmem religijnym. W 2015 Santorum jest jakby pokorniejszy, opowiada się przeciw Partnerstwu Transpacyficznemu i za podniesieniem płacy minimalnej.

George Pataki

Przez dwanaście lat służył jako gubernator stanu Nowy Jork (do 2006 roku). Przeprowadził stan przez 11 września. Podobno rozważał prezydenturę już wcześniej, ale nie chciał lub nie mógł konkurować z inną nowojorską ikoną, Rudy’m Giuliani w 2008 roku. Uchodzi za liberalnego w tzw. kwestiach społecznych, ale w wypadku prezydentury będzie ciął budżetówkę i atakował w Iraku i Syrii. Jego nazwisko nie jest rozpoznawane w skali kraju i dlatego nie ma zbyt dużych szans. Ale Pataki wydaje się tym nie przejmować. Jak powiedział, jeśli nie zostanie prezydentem, będzie miał więcej czasu, żeby grać w golfa.

Lindsey Graham

Senator z Karoliny Południowej, bardzo ciekawa postać. Nie ma żony, co się prawie nie zdarza w amerykańskiej polityce. Są ludzie, którzy są przekonani, że jest gejem, co Lindsey rekompensuje sobie bardzo agresywną polityką zagraniczną. Najlepszy kumpel Johna McCaina. Co ciekawe, w innych kwestiach wydaje się bardziej stonowany. Według republikanów, Graham brzmi „jak demokrata” jeśli chodzi o imigrację, budżet i zmianę klimatyczną. Ostatnio przebąkiwał nawet o nierówności społecznej. Nie rozważa się go na poważnie. Nie ma żony, nie ma szans.

Rick Perry

Spędził dwanaście lat jako gubernator Teksasu. Startował już w 2012, ale nie potrafił wymienić trzech ministerstw, które jako prezydent chciałby zamknąć. Powrócił, silniejszy, tym razem w okularach, stylizowanych – jak twierdzi oczytana część Ameryki – na okularach Jonathana Franzena. Te okulary są dowodem na to, że Perry, jak mówi wprost, sporo się poduczył. Jednym z jego doradców ma być… Henry Kissinger. Ostatnią strzelaninę w Charleston nazwał „wypadkiem” – broń nie miała nic do tego. Oczywiście, że jest przeciw rekinom z Wall Street, ale z drugiej strony reforma Dodda-Franka sprawia, że ludzie nie mogą dostać kredytu. W razie jakbyście nie wiedzieli, Teksas jest dwunastą największą gospodarką świata.

Jeb Bush

Nie tylko Rubio jest z Miami i nie tylko Rubio jest dwujęzyczny. Jeb Bush ma żonę z Meksyku, a co za tym idzie – oko na liberalną politykę imigracyjną. W mediach trwa spór na temat tego, czy Jeb był czy nie był mentorem Rubio, w każdym razie jest pewne, że podarował młodszemu koledze samurajski miecz. Ale Jeb się nie boi, bo Marco nie ma doświadczenia na poziomie „wykonawczym”, które jest absolutnie kluczowe dla funkcji prezydenta. Z Jebem jest ten problem, że wiele osób ma go za względnie umiarkowanego, choć sposób, w jaki rządził Florydą wcale na to nie wskazuje (deregulacja edukacji, cięcia podatków dla bogatych, broń, popisowo stosowana kara śmierci). Zniesmaczył dziennikarzy swoim nieugiętym poparciem dla inwazji na Irak z 2003, ale podobno jest jednym z liderów wyścigu.

Donald Trump

Biznesmen, a ostatnio gwiazda telewizji. Zgłosił swoja kandydaturę całkiem niedawno i tym razem – podobno – na poważnie. Wstyd i hańba dla republikanów, którzy pocieszają się, że w przeszłości Trump finansował również demokratów, w tym Hillary. Nawet „National Review” przyznaje, że to, w cym Trump jest najlepszy, to wywoływanie emocji, a nie robienie polityki. I wyraża przy tym obawę, że Trump jest chodzącą karykaturą postaci stworzonej przez Stephena Colberta. Dziwne, nie wiedziałam, że ogląda się Colberta w „National Review”  zaczynam mieć o nich lepsze zdanie. Nie wiedząc co zrobić, republikanie oskarżają kandydata o bycie podwójnym agentem lewicy. Poza tym: Trump ma plan jak w pięć minut pokonać Państwo Islamskie, a wzdłuż granicy z Meksykiem proponuje wybudować wysoki mur. To ma sens, bo żony Trump importuje sobie nie zza południowej granicy, ale z Europy Wschodniej.

fot. Gage Skidmore

 

**Dziennik Opinii nr 175/2015 (959)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij