Kraj

Dimitrova: Pani premier, niech pani rzuca

Trudno kogoś do siebie przekonać, jeśli niepewność daje się od razu zauważyć. Czy to nie jest przypadek Kopacz? I jej główny problem?

Ewa Kopacz, prezentując skład rządu, mówiła, że jej najważniejszym celem jest odzyskanie zaufania Polek i Polaków. Komentatorzy jednym głosem zakrzyknęli, że na pewno nie dokona tego, zajmując się podkreślaniem swojej kobiecości. Przecież liczą się argumenty.

 

Ale żeby trafić z argumentami do wyborców, trzeba najpierw pozyskać ich zaufanie. A jest ono budowane nie za pomocą słów, ale sygnałów niewerbalnych – poprzez ton głosu, spojrzenie, gestykulację, postawę.

 

Komentatorzy życzliwi PO radzą, żeby Ewa Kopacz udowodniła swą niezależność i samodzielność wobec Tuska, ale żeby była taka sama jak on.

 

Tak się nie da. Kopacz nie będzie Tuskiem. Może więc celowo uderzyła tak mocno w nutę kobiecości, żeby na wstępie rozwiać wątpliwości, czy będzie się różniła w swojej polityce od poprzednika?

 

Jacek Żakowski ma rację, mówiąc, że „bezpośredniość, skromność, bezpretensjonalność, osobisty wdzięk, ciepło, spontaniczność czy powoływanie się na własną kobiecość” nie zastąpią odpowiedniego przygotowania. Katarzyna Kolenda-Zaleska za wzór w polityce podaje Hillary Clinton: „Teraz, gdy organizuje kampanię prezydencką, Hillary kładzie nacisk na zdobyte wcześniej kompetencje, a nie na płeć. Ewa Kopacz powinna uważnie jej się przyglądać” – twierdzi dziennikarka.

 

Amerykanie też przyjrzeli się Hillary. Po otwarciu sezonu baseballowego w 1994 r. prasę obiegły dwa zdjęcia. Na jednym prezydent Bill Clinton wykonuje pierwszy symboliczny rzut. Na drugim ten sam ruch wykonuje pierwsza dama, tyle że na innym stadionie. Różnica była oczywista. Bill się popisał, a jego małżonka złapana w nieudolnej pozie potwierdziła stereotyp: rzuca jak dziewczyna.

 

Dziennikarz „The Atlantic” James Fallows postanowił sprawdzić, z czego wynikła ta różnica. Wypytywał żonę, rozmawiał z aktorem Johnem Goodmanem, który do jednej z ról nauczył się rzucać lewą ręką, oglądał nagrania z trenerem baseballu, by prześledzić sekwencję ruchów prawidłowego rzutu. Tajemnica nie kryła się w sile czy w różnicy budowy. Wniosek był o wiele prostszy – choć rzucanie jest banalną czynnością, to nikt nie ma wrodzonej wiedzy o tym, jak to należy robić. To jak z rowerem – nie nauczysz się jeździć, dopóki na niego nie wsiądziesz.

 

Tak się jakoś składa, że przeciętny 12-latek spędza więcej czasu na rzucaniu niż przeciętna 12-latka. Chłopcy częściej mają okazję do praktyki i częściej są zachęcani.

 

 

***

Latem popularność w sieci zyskała kampania Always #LikeAGirl. Dokumentalistka Lauren Greenfield zapytała kobiety i mężczyzn, co to znaczy biegać czy rzucać „jak dziewczyna”. Wszyscy zaprezentowali to w karykaturalny sposób. Wtedy zestawiła ich gesty z tym, jak dziewczynki rzucają czy biegają naprawdę – zanim przejdą socjalizację i wejdą w dorosłość.

 

 

Stało się jasne, że to stereotyp, z jakim styka się nieustannie płeć żeńska, zabija w niej naturalność zachowania. I że robić coś „jak dziewczyna”, to robić coś tak jak mężczyzna, tylko nieporadnie i śmiesznie.

 

Również latem firma kosmetyczna Pantene zajęła się negatywnymi skojarzeniami towarzyszącymi kobietom na polu zawodowym. Kampania budzi sympatię. Tylko czy jej hasło: „Bądź silna i lśnij”, toruje drogę do wolności, czy też zastawia pułapkę zwaną „podwójnym wiązaniem”?

 

Gdy jedna osoba wymaga od drugiej niezależności, mamy do czynienia z pułapką sprzecznych oczekiwań. Nie da się być niezależnym od kogoś na jego polecenie.

 

John Goodman, niezły baseballista, potrzebował aż roku, by uczynić rzut lewą ręką naturalnym. Bez względu na to, jak bardzo ktoś jest doświadczony, w chwili, w której czuje na sobie spojrzenia wszystkich i zaczyna świadomie kontrolować swoje ruchy, wypada „jak dziewczyna”. Nie chodzi o płeć. Chodzi o poczucie bycia ograniczonym, o tkwienie w „podwójnym wiązaniu”. Obie kampanie być może realizują szlachetne cele, ale zarazem przypominają kobietom, że „mają być jakieś”, odbierając im szansę na spontaniczność.

 

Filozof Eric Anthamatten wykorzystał kliszę „rzucać jak dziewczyna” jeszcze inaczej. Na łamach „The New York Times” sięgnął po nią, by przyjrzeć się naszemu stosunkowi do wolności. Rzucanie jest ruchem skierowanym na zewnątrz, zagarniającym przestrzeń. Agresywnym. Wymach ręki przywołuje skojarzenia ze strzelaniem czy uderzaniem. A to już obrazy rzadziej wiązane z kobiecością. Nieudolny rzut ma zaś mało wspólnego z siłą fizyczną, wiele – z zakresem ruchu ciała.

 

Dziewczyny rzadko wykorzystują przestrzeń wokół siebie. Koncentrują się na jednej części ciała, nie wprawiają w ruch całej swojej energii, jakby były czymś związane.

 

Kobiece gesty są wycofane, skrępowane, a postawa ciała zamknięta. Oczywiście zdarzają się tacy mężczyźni oraz o wiele swobodniejsze od nich kobiety, ale gołym okiem widać, której płci częściej towarzyszy to skrępowanie.

 

 

***

(…) Każda zmiana podyktowana wcześniejszym scenariuszem jest w pewnym sensie nieprzyswojona. Łatwo wykryć w niej fałszywą nutę. A trudno kogoś do siebie przekonać, jeśli niepewność daje się od razu zauważyć. Czy to nie jest przypadek Kopacz? I jej główny problem?

 

Włodzimierz Czarzasty skwitował wystąpienie nowej premier tak: „Śmieszne gesty Kopacz wynikały z tego, że nie jest ona samodzielna”. Z odpowiedzią pospieszył poseł Szejnfeld: „Kopacz wszystkim pokaże, jak bardzo jest samodzielna”. Ale w obu przypadkach Kopacz jest marionetką: raz rzekomo sterowana, raz zmuszona udowadniać swoją samodzielność. Dziennikarze i politycy zamykają ją w „podwójnym wiązaniu”. Musi być „generałem”, ale mimo to „nie udawać Merkel, tylko pozostać sobą”. A jednocześnie „powinna przestać ogrywać swoją kobiecość, przestać kokietować i odwoływać się do seksistowskich klisz”.

 

Komentatorzy i politycy, szczególnie ci, którzy twierdzą, że życzą Kopacz dobrze, powinni odróżniać sensowne sugestie od wchodzenia nowej premierce na podmiotowość. Inaczej będą wyręką dla opozycji.

 

Cały tekst czytaj w „Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej” z dn. 27 września 2014.

 

 

Czytaj także:

Kinga Dunin, To ostatni taki występ Ewy Kopacz

Magdalena Błędowska, I am bossy

Agnieszka Wiśniewska, On jest mądry, ona przemądrzała

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij