Kraj

Sierakowski: Idealista śmieje się ostatni

Poczas gdy inni pytali, czy można było Ameryce odmówić, Józef Pinior sprawę tajnych więzień CIA w Polsce potraktował poważnie. Jako jedyny.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł jednogłośnie, że Polska naruszyła konwencję praw człowieka, godząc się na istnienie tajnych więzień CIA na swoim terytorium. Działały one w latach 2002-03, a jednym z więźniów miał być Chalid Szejk Mohammed, człowiek uważany za głównego organizatora zamachu na World Trade Center. W Polsce torturowano go – blisko 180 razy był podtapiany.

Polskę oskarżyli Palestyńczyk Abu Zubajda i Saudyjczyk An-Nasziri. Twierdzili, że w latach 2002-03 zostali – za przyzwoleniem polskich władz – osadzeni w tajnym więzieniu i torturowani przez CIA. Trybunał przyznał im po 100 tys. euro zadośćuczynienia i napiętnował Polskę za to, że nie wywiązała się odpowiednio z obowiązku współpracy z sądem. Wcześniej odrzucił polski wniosek o utajnienie rozprawy.

Temat więzień CIA udowadnia prawdziwość słów Radosława Sikorskiego, który w podsłuchanej rozmowie uznał sojusz polsko-amerykański za „nic niewarty bullshit”, a zachowanie Polski podsumował: „Zrobiliśmy laskę Amerykanom. Zachowaliśmy się jak frajerzy, kompletni frajerzy”.

Istotnie, więzień CIA nie było u bliższych i wyżej cenionych sojuszników USA, np. w Zjednoczonym Królestwie. Amerykanie nie chcieli łamać prawa u siebie, woleli outsourcingować wstydliwe przestępstwo do serwilistycznych sojuszników troszczących się o dobre stosunki z USA. Stan tych stosunków dobrze oddaje to, że pod umową wywiadów obu krajów widnieje tylko polski podpis. Amerykanie niczego niezgodnego z własną konstytucją i prawem międzynarodowym nie podpisują. Nie muszą, umowa i tak zostanie dotrzymana. Oczywiście pozostaje pytanie: czy taki kraj jak Polska naprawdę mógł w 2002 roku odmówić Ameryce?

Polska planuje odwołanie. Padają dwa rodzaje argumentów: to wina USA, nie nasza, bo myśmy nic o torturach nie wiedzieli, a na współpracę musieliśmy się zgodzić, bo wszyscy się bali terroryzmu, a Stany, nasz strategiczny sojusznik, z nim walczyły. I drugi: to niesprawiedliwe, że skazuje się tylko nas, bo grzeszyło wielu, Rumunia, Litwa i inni. Zostaliśmy ukarani tylko my – za to, że zgodziliśmy się na współpracę z Trybunałem. Jak powiedział Sikorski: „Jest bardzo nie fair stawiać Polskę w tej sprawie pod pręgierzem. Bo my nie torturowaliśmy, a sprawę badamy”.

Ale prawda jest taka, że sprawę od lat drążył tylko jeden polski polityk. To Józef Pinior, były eurodeputowany, który zasiadał w komisji Parlamentu Europejskiego badającej sprawę więzień CIA.

Urodzony w 1955 roku Pinior to jedna z legend opozycji lat 70. i 80., obok Władysława Frasyniuka główny organizator struktur „Solidarności” we Wrocławiu. Pinior – niewysoki, zgarbiony, w okularach, o skrzekliwym głosie. Przeciwieństwo Frasyniuka, napakowanego, zawsze z bojową miną i ostrym słowem na ustach, którym do dziś straszy rządzących. Pinior – miękki inteligent, Frasyniuk – brodaty robotnik.

Ironia historii sprawi, że to intelektualista Pinior będzie próbował w 1987 roku zakładać prawdziwie robotniczą partię – PPS, a Frasyniuk zostanie w 2001 roku przywódcą inteligenckiej Unii Wolności. Niestety, obaj będą w swoich organizacjach gasić światło. PPS rozbiją ubecy, Unię Wolności – wyborcy. Inteligent pozostanie człowiekiem lewicy, zaś robotnik Frasyniuk jednym z najbardziej zagorzałych neoliberałów. To najkrótsza personalizacja wschodnioeuropejskiej transformacji od komunizmu do kapitalizmu.

Prawdziwą legendą stanie się Pinior po akcji przypominającej raczej brawurowe akcje ruchu oporu podczas wojny niż związku zawodowego. Pod koniec 1981 roku dysydenci wyczuwają, że szykuje się rozprawa z opozycją. Na dziesięć dni przed wprowadzeniem stanu wojennego Pinior wypłaca z banku i wynosi w kilku walizkach 80 mln zł należących do „Solidarności”. Uratowane pieniądze umożliwią finansowanie „Solidarności” w podziemiu.

Po latach akcja stanie się tematem filmu sensacyjnego „80 milionów”. W reakcji na ten film Frasyniuk powie: „Nasza młodość jest tu pełna przygód i kolorów. Myślę, że gdyby rzecz działa się w Ameryce, byłaby naprawdę głośna”. Frasyniuk dawno został wyeliminowany z życia politycznego. Pinior jest politykiem drugorzędnym, senatorem – i z tej pozycji wytropił sprawę tajnych więzień. Wbrew niemal całej klasie politycznej.

Biografii mogą mu pozazdrościć wszyscy pierwszorzędni polscy politycy. Ci, którzy inaczej wyważają proporcje między ideami i skutecznością.

Być może właśnie dlatego mogą być pierwszorzędni.

Tekst oryginalnie ukazał się po tytułem „Lessons From Poland’s Past” w międzynarodowym wydaniu dziennika „New York Times” i w języku polskim w „Magazynie Świątecznym” GW. Tytuł i skróty pochodzą od redakcji

Czytaj także:

Józef Pinior o więzieniach CIA: Mamy do czynienia z omertą, zmową milczenia [rozmowa Jakuba Dymka]

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij