Kraj

Nowicka: Środowiska kobiece chcą wejść w politykę

Ważniejsza od terminów jest dla nas wiarygodność. Jesteśmy nastawione na budowanie, a nie na niszczenie.

Cezary Michalski: Jarosław Gowin wyleciał z rządu po swojej efektownej antyliberalnej ofensywie, ale problem rosnącej w Polsce siły fundamentalistów rynkowych i fundamentalistów kulturowych pozostaje. Jak na to skutecznie odpowiedzieć – światopoglądowo, społecznie, politycznie?

Wanda Nowicka: Trend, o którym pan mówi, jest trendem globalnym. Obawiam się, że ten sojusz neoliberalizmu z konserwatyzmem obyczajowym, fanatyzm religijny i wolna amerykanka, jeśli chodzi o kwestie społeczno-ekonomiczne – to wszystko pozostanie z nami na dłużej. Pojawienie się tego sojuszu było nieuchronne, ale nie jest nieuchronne jego zwycięstwo. Muszą się mu jednak przeciwstawić ideowe języki, inicjatywy społeczne, polityczne formacje, które będą potrafiły połączyć emancypację obyczajową z wrażliwością społeczną. Nie na zasadzie cynicznej gry politycznej, jakiegoś „lepienia” sojuszy, ale po prostu dlatego, że wolności obyczajowe i sprawiedliwość społeczna są ze sobą organicznie związane.

Pytam panią o możliwość skutecznego przeciwstawienia się sojuszowi neoliberalizmu z fundamentalizmem, bo pani konflikt z Palikotem na razie przyniósł osłabienie politycznego potencjału centrolewicy. To będzie wyłącznie klęska, jeśli pani nie przedstawi jakiejś inicjatywy politycznej, która mogłaby to osłabienie zrównoważyć.

Ja na ten spór i jego możliwe konsekwencje dla polskiej sceny politycznej nie patrzę aż tak pesymistycznie jak pan. Ten konflikt, o którym tak głośno było parę miesięcy temu, pokazał też coś nowego i optymistycznego. I być może otworzył jakieś nowe drzwi.

Jakie?

Przede wszystkim zdecydowane poparcie dla mojej osoby ze strony Kongresu Kobiet pokazało, że jest ogromny potencjał w środowiskach kobiecych, które są już na bardzo zaawansowanym etapie rozwoju, jeśli chodzi o udział w życiu politycznym. Oczywiście mam na myśli politykę rozumianą jako dążenie do realizacji swojego programu politycznego m.in. poprzez udział we władzy, a nie wyłącznie apelowanie do rządzących o wprowadzenie określonych zmian.

„Udział we władzy” zakłada uzyskanie zdolności do budowania struktur osiągających sukcesy w wyborach. Czy pani dzisiaj widzi taki potencjał po stronie środowisk kobiecych?

Tamten konflikt pokazał, że kobiety okazały się solidarne. Nie wobec mnie, ale wobec pewnej sprawy. Stanęłyśmy murem, aby obronić zasadę podmiotowości w polityce. Nie chcąc być w tej polityce obecnym wyłącznie na „czyichś” zasadach, na mocy „czyjejś” arbitralnej decyzji, która może zostać równie arbitralnie cofnięta. Kobiety pokazały w ten sposób swoją siłę, właśnie polityczną. Ta solidarność była efektywna. Nie dopuszczono do tego, żebym została odwołana. Ale jednocześnie, kiedy poczułyśmy swoją siłę, w środowisku wokół Kongresu Kobiet pojawiło się przekonanie, że czas na kolejny ruch. Kongres zrobił wiele w sprawie parytetów, walcząc o to, żeby kobiety działały w polityce. Ale zawsze mówiło się jakby o innych kobietach, o obecności kobiet jako pewnej zasadzie. Zawsze to się odnosiło do kobiet, które w polityce już były lub próbowały zaistnieć, a którym Kongres swoimi działaniami i naciskami pomagał. Teraz wydaje się jednak, że nastąpił przełom świadomościowy polegający na tym, że nasila się chęć spróbowania, potrzeba wejścia w aktywną politykę, powołania politycznej inicjatywy kobiecej.

Jakie struktury, jakie organizacje, jakie środowiska, jakie typy lewicowych i liberalnych języków czy roszczeń można połączyć, aby taką politykę skutecznie uprawiać?

Nie chcę za dużo mówić, ponieważ 11 maja ma się w Sejmie odbyć spotkanie kobiet, które przyjadą z całej Polski i będziemy właśnie o tym rozmawiać. My się chcemy dopiero dowiedzieć, jaki jest ich pogląd na tę sprawę. Ale wydaje się, że jest oczekiwanie, żeby taką inicjatywę powołać.

Inicjatywę, która przeszłaby próg polityki „partyjnej”?

Wydaje się, że jesteśmy w takim punkcie, że jesteśmy gotowe.

Jakie środowiska będą reprezentowane podczas tego spotkania?

Po pierwsze, jak najszerzej rozumiane środowiska okołokongresowe, które mają już swoje reprezentacje w Kongresie Kobiet. Do tego dojdą kobiety działające w polityce. Partia Kobiet, Demokratyczna Unia Kobiet, rozmaite środowiska i organizacje społeczne. Zaproszenie jest też na mojej stronie internetowej, jak najbardziej otwarte. Ono nie jest skierowane do ściśle określonych środowisk, ale do wszystkich kobiet, które już próbowały albo chciałyby działać społecznie i politycznie. Żeby w tej sprawie wyraziły swoje stanowisko. My zaczynamy od innego końca niż inicjatywy, do których przywykliśmy w polskiej polityce dotychczas. Nie od góry, ale od dołu. To poczucie, że jest już potrzebna kobieca inicjatywa polityczna, powstało w środowisku wokół Kongresu Kobiet. Ale my nie chcemy niczego arbitralnie kreować, chcemy posłuchać, czego chcą inne kobiety, inne kobiece środowiska. Chcemy mieć silne umocowanie społeczne. I dopiero od wyników spotkania 11 maja zależy, czy ta inicjatywa ruszy i jaki przybierze kształt.

Zatem nie trzech tenorów, takich czy innych, ogłaszających zaciąg do powołanej przez siebie formacji, ale jak najszersze konsultacje? Nie boicie się, że to znacznie wydłuży proces kształtowania się takiej struktury?

Ja nawet nie chcę dzisiaj mówić, czy my coś ogłosimy 11 maja, czy dopiero po Kongresie, czyli pod koniec czerwca. Ale my nie chcemy się z nikim ścigać, to nie ma być kolejna inicjatywa w sprawie takich czy innych list do takich czy innych wyborów. Od szybkości startu ważniejsze jest dla nas właściwe przygotowanie naszej inicjatywy, bo gdyby okazało się, że wola i determinacja środowisk kobiecych istnieje, będzie to kolejna próba wejścia kobiet do polityki pod własnym sztandarem. Dlatego ważniejsza od terminów jest dla nas wiarygodność, a już szczególnie demokratyczna formuła tej inicjatywy. Ona wymusza na nas pierwszeństwo jak najszerszych konsultacji i oddolnego zaangażowania przed arbitralnością decyzji. I nie będzie jednej liderki, tylko grupa kobiet reprezentujących jak najszersze środowiska kobiece.

Zatem dopiero po 11 maja albo pod koniec czerwca zapadnie decyzja, czy będą panie szukać obecności w polityce zupełnie na własną rękę, czy też będzie to raczej maksymalnie podmiotowa inicjatywa szukająca jednak współpracy z innymi strukturami politycznymi na lewicy czy w centrum?

Oczywiście, to jest jedna z najważniejszych decyzji, która musi być podjęta przez całe nasze środowisko. Czeka nas dyskusja, czy to ma być partia, czy coś mniej sformalizowanego, co jednak będzie występowało w polityce jako silny podmiot reprezentujący interesy i roszczenia środowisk kobiecych. Najlepsze słowo to opisujące brzmiałoby „inicjatywa”. Czy „inicjatywa polityczna”, do jakiego stopnia „inicjatywa partyjna”, to już będziemy musiały rozstrzygnąć na maksymalnie demokratycznych zasadach. Partia lub bardziej nieformalna „inicjatywa”, wchodząca jednak w życie polityczne na wyraźnie zdefiniowanych podmiotowych zasadach, to są dwa bieguny, pomiędzy którymi chciałybyśmy wypracowywać formę tego przedsięwzięcia.

Jaka jest szansa, że nie powtórzycie tego, co dzieje się dziś na całym obszarze parlamentarnej centrolewicy, to znaczy nie będziecie wkładać większego wysiłku w próby niszczenia konkurentów niż w budowanie własnego politycznego potencjału?

Jesteśmy nastawione na budowanie, a nie na niszczenie. Mamy swoją ocenę sytuacji, i nie bez powodu chcemy wziąć sprawy polityczne w swoje ręce. Ale nie będziemy ścigać się na złośliwości, żeby sprawić przyjemność politycznej czy medialnej prawicy. To nie będzie inicjatywa przeciwko komuś, ale inicjatywa „na rzecz”.

Wanda Nowicka –  przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, wicemarszałek Sejmu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij