Kraj

Oleksy: Nieobecność Dudy na Kongresie Lewicy uważam za stratę

Czy można poszerzyć społeczną i ideową bazę polskiej lewicy w oparciu o Wałęsę i Jaruzelskiego?

Cezary Michalski: Nie boi się pan, że Kongres Lewicy, którego organizacją się pan zajmuje, już padł ofiarą walki pomiędzy pomiędzy Palikotem, Millerem, Kwaśniewskim?

Józef Oleksy: Na razie nie ma powodu, by tak źle prorokować. Pojawiły się spory wokół gości honorowych, ale Kongres nie jest organizowany dla nich i nie przez pryzmat listy gości honorowych powinien być oceniany. Inne są jego cele i one pozostały aktualne. Dla mnie ważniejsza jest reprezentatywność środowisk, które będą uczestniczyły w pracach Kongresu. Przede wszystkim nad tym pracowałem od roku. Jeśli jednym nie będzie, jak już wiemy, odpowiadał Wojciech Jaruzelski, innym Lech Wałęsa, jeszcze innym Aleksander Kwaśniewski w towarzystwie, to nie mam już na to żadnego wpływu, ale wciąż mam nadzieję, że to nie osłabi znaczenia Kongresu.

Pomysł zaproszenia trzech byłych prezydentów jako gości honorowych Kongresu też jest konsekwencją aktualnego sporu na lewicy. Palikot sam chciał przyciągnąć Jaruzelskiego, więc zaproszenie go przez Millera stało się polityczną koniecznością. Podobny sens ma walka o obecność na Kongresie Wałęsy. Pierwszym efektem tak prowadzonej walki na autorytety jest wycofanie się z udziału w Kongresie Piotra Dudy.

Piotr Duda nie był zainteresowany obecnością w komitecie honorowym, ale rzeczywiście zgodził się na uczestnictwo w naszym głównym plenarnym panelu poświęconym w głównej mierze tematyce związkowej.

Czy nie boi się pan, że w konsekwencji wymiany Dudy na Jaruzelskiego traci się okazję do przekroczenia podziałów historycznych, marnując także dorobek Millera, który współpracował z Dudą w sporze o podniesienie wieku emerytalnego i umowy śmieciowe. Przekonanie lidera milionowego związku, że nie musi szukać politycznego wsparcia wyłącznie po stronie prawicy smoleńskiej albo nawet faszyzujących narodowców to powinien być dla lewicy priorytet ważniejszy od doraźnych politycznych gier.

Nie chodzi o zamianę jednej osoby na drugą. Zaproszenia były niezależne. Do Piotra Dudy i generała Jaruzelskiego. Szkoda, że Piotr Duda już zareagował. Ale mnie także jego nieobecność niepokoi. Zresztą nie tylko mnie. Na obecności Piotra Dudy na Kongresie zależało mi dlatego, że jako lider związkowy respektuje on szereg wartości społecznych ważnych dla lewicy. Jego pojawienie się wśród nas przełamałoby jakieś tabu. Ma zdolność do reprezentowania, a co ważniejsze mobilizowania społecznej wrażliwości w obronie najsłabszych. A to jest przecież postawa lewicowa. Z tego punktu widzenia to jest strata.

Czy zaproszenie Wałęsy nie spowoduje podobnych strat? Zarówno z powodu jego ostatnich deklaracji homofobicznych, jak też jego zachwytów nad Romneyem i Thatcher? Czy jego obecność w komitecie honorowym nie będzie problemem dla uczestniczących w Kongresie młodszych środowisk lewicy społecznej i obyczajowej?

Takie niebezpieczeństwo istnieje. Homofobia Wałęsy jest sprawą znaną, jego wypowiedzi były niedopuszczalne. Jednak nie sądzę, aby w tym wypadku pojawiły się jakieś demonstracyjne zachowania ze strony młodszych środowisk lewicowych. Wałęsa ma swoje zasługi i barwną biografię, która nie sprowadza się wyłącznie do tych ostatnich przykrych incydentów. Ja z powodu zaproszenia Wałęsy jakichś gestów protestu nie przewiduję. W każdym razie do tej pory takie głosy czy decyzje do nas nie dotarły. W reakcji na zaproszenie Wałęsy żadne środowisko się nie wycofało.

Spór pomiędzy SLD, Ruchem Palikota, Europą Plus toczy się dzisiaj dokładnie w taki sposób, jakiego pan chciał uniknąć. Idea jednej listy spowodowała konflikt bardziej niszczący i jałowy, niż gdyby SLD i Ruch Palikota pogodziły się z myślą, że wystartują osobno. Na dzisiaj wygląda, że SLD lepiej ten spór przeżyje, ale nawet zwycięzca raczej doczołga się do mety, niż do niej dobiegnie.

To niestety może być prawda. Właśnie dlatego ja nie cieszę się z tego konfliktu. Poszliśmy niebezpieczną ścieżką udzielania certyfikatów lewicowości. Byłem zawsze zwolennikiem zasady, że każdy kto zaakceptuje deklarację uczestnictwa w Kongresie, czyli podpisze się pod punktami dotyczącymi fundamentalnych wartości społecznych lewicy, ma prawo być uczestnikiem naszego spotkania i prac. Przez chwilę o tym zapomnieliśmy, bo konflikt pomiędzy Palikotem i SLD rozgorzał ze szczególną siłą.

Wejście do gry prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego miało pomóc, ale spór stał się jeszcze ostrzejszy, tym razem o to „po czyjej stronie stanie prezydent”.

Liczę na to, że Kongresu to jednak nie zniszczy, że wykorzystamy tę pierwszą w historii szansę spotkania wielkich, średnich i małych lewicowych środowisk czy organizacji – mających nieraz różną historię. Ważne, że spełniają jedno tylko najważniejsze kryterium, czują się społecznie lewicowe. Ja zawsze byłem za otwartością, szczególnie w kontekście Kongresu. Nawet teraz byłem gotów podjąć próbę zorganizowania spotkania Kwaśniewski, Palikot, Miller, ale tutaj sprzeciw Leszka Millera był bardzo stanowczy.

Kiedy w takim razie wszyscy pogodzą się z faktem, że będą jednak dwie listy do europarlamentu? I przestaną się zajmować wyłącznie tym, jak tę drugą listę zniszczyć, wchłonąć, skompromitować?

Dwie listy to scenariusz już prawdopodobny. Mam nadzieję, że choć rywalizacja będzie w takim wypadku nieunikniona, nie stanie się rywalizacją zabójczą. Zakładam, że poziom kultury na lewicy zawsze był wysoki, więc nie powinno być tutaj takiej zajadłości, która by obie strony niszczyła.

Na razie, kiedy obserwuje się codzienną wymianę ciosów, prawdziwe pozostaje memento Jana Rokity o „polonizacji” lewicy.

Mam nadzieję, że barwny język Rokity nie oddaje jednak dzisiejszej sytuacji lewicy. Kiedy pewne fakty już się dokonują i wszyscy godzą się z tym, że są trwałe i nieuchronne, wówczas łagodnieje ostrość konfliktu. Decyduje kultura, obyczaj, interes strategiczny. Ale w pewnym momencie trzeba uznać pewien stan rzeczy za definitywny i zamiast koncentrować się na wzajemnym zwalczaniu, przystąpić do własnej pracy politycznej nad jak najlepszym wynikiem w wyborach europejskich.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij