Nauka

Stawiszyński: Geny bez patentu

13 czerwca amerykański Sąd Najwyższy postanowił nieodwołalnie, że ludzkie geny nie podlegają patentowaniu.

Myriad Genetics – główny zainteresowany, potężna firma biotechnologiczna zajmująca się między innymi opracowywaniem szczegółowych testów genetycznych – nie może, w myśl tego wyroku, utrzymać patentów na geny BRCA1 i BRCA2. Tym samym traci także wyłączność na testy genetyczne wykrywające ewentualne mutacje w obrębie tych genów. Odpowiadają one między innymi za wysokie ryzyko wystąpienia nowotworu jajników i piersi. To właśnie po wykonaniu takiego testu Angelina Jolie zdecydowała się na podwójną mastektomię, o czym poinformowała w specjalnym oświadczeniu opublikowanym na łamach „The New York Times” w połowie maja.

Argumentacja sądu wydaje się dość klarowna.

Jej rdzeniem jest wprost wyrażone przekonanie, że ludzki genom jest autonomicznym wytworem natury i – jako taki – nie może zostać zawłaszczony przez żaden prawno-ekonomiczny podmiot.

Opierając się na tej samej przesłance, sąd zezwolił jednocześnie na patentowanie genów sztucznie wytworzonych – co skądinąd uradowało przedstawicieli Myriad Genetics, którzy prowadzą w tym kierunku szeroko zakrojone przedsięwzięcia badawcze. Bezpośrednio po ogłoszeniu wyroku cena akcji firmy wzrosła o 10 procent.

Jednak korzyści społeczne również będą natychmiastowe. Do najbardziej bezpośrednich należy oczywiście zwiększenie dostępności testów wykrywających mutację w genach BRCA1 i BRCA2. Choć tak zwana medycyna spersonalizowana, oparta na testach genetycznych i specjalnie na ich podstawie opracowywanych strategiach prewencyjnych, to dyscyplina względnie nowa, a także obarczona licznymi słabościami (o czym szczegółowo pisała jakiś czas temu na łamach DO Elżbieta Olender Dmowska), akurat jeśli chodzi o mutacje w obrębie tych dwóch genów prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór piersi jest bardzo wysokie. Do ogłoszenia czwartkowego wyroku testy były drogie – ich cena wynosiła przynajmniej 3 tys. dolarów. Teraz sytuacja się zmieni, cena spadnie, a dostępność znacznie wzrośnie.

Kolejną niewątpliwą korzyścią, a także wartością, w obronie której stanął amerykański Sąd Najwyższy, jest wolność badań naukowych. Odkrywca nie będzie miał prawa do „rezerwacji” genu, który wyizolował – wszyscy zainteresowani będą mogli uczynić z niego przedmiot swojego naukowego zainteresowania.

To wszystko sprawy nie budzące wątpliwości. Jasne i przejrzyste. Ale jest jeszcze jedna, jakby nieco przeoczona społeczna korzyść płynąca z prawnego rozstrzygnięcia tej kwestii. Werdykt amerykańskiego sądu wskazuje przecież jednoznacznie, że wiele rozpowszechnionych medycznych teorii spiskowych – których kamieniem węgielnym jest twierdzenie o hegemonii wielkich firm i koncernów medycznych, mających powiązania z ośrodkami władzy politycznej, nastawionych wyłącznie na zysk i niedbających bynajmniej o ludzkie zdrowie – jest jawnie nieprawdziwych.

Wielkie koncerny dostały tym werdyktem przysłowiowego prztyczka w nos. Komercjalizacja nauki jest oczywiście sprawą w dzisiejszym świecie prawdopodobnie nieuchronną i niemożliwą do powstrzymania, jednak granica pomiędzy badaniami naukowymi a działalnością na pograniczu nauki i biznesu została dość wyraźnie zaznaczona.

Nie usuwa to rzecz jasna pytania, na ile w ogóle procedura patentowania leków czy metod leczniczych jest etycznie uzasadniona.

To osobna sprawa, którą zapewne amerykański Sąd Najwyższy nie będzie się przez najbliższe kilkadziesiąt lat zajmował. W sytuacji skrajnej nędzy, w jakiej żyje ogromny procent ludzkości, patentowanie leków na najcięższe choroby i dystrybuowanie ich na rynku tak, jakby były dobrem luksusowym, jest, delikatnie mówiąc, co najmniej moralnie dwuznaczne.

Werdykt w sprawie Myriad Genetics nie przyczynia się w żaden sposób do rozstrzygnięcia tej wątpliwości (a nawet ją utrzymuje – zezwalając na patentowanie sztucznych genów), niemniej jest świadectwem elementarnego poczucia przyzwoitości, a także – last but not least – zdrowego rozsądku.

Dobre i to.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Stawiszyński
Tomasz Stawiszyński
Eseista, publicysta
Absolwent Instytutu Filozofii UW, eseista, publicysta. W latach 2006–2010 prowadził w TVP Kultura „Studio Alternatywne” i współprowadził „Czytelnię”. Był m.in. redaktorem działu kultura w „Dzienniku”, szefem działu krajowego i działu publicystyki w „Newsweeku" oraz członkiem redakcji Kwartalnika „Przekrój”. W latach 2013-2015 członek redakcji KrytykaPolityczna.pl. Autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii” (2013) oraz oraz „Co robić przed końcem świata” (2021). Obecnie na antenie Radia TOK FM prowadzi audycje „Godzina Filozofów”, „Kwadrans Filozofa” i – razem z Cvetą Dimitrovą – „Nasze wewnętrzne konflikty”. Twórca podcastu „Skądinąd”. Z jego tekstami i audycjami można zapoznać się na stronie internetowej stawiszynski.org
Zamknij