Muzyka

Bożek: Jaka muzyka relaksuje małpy?

Amerykańscy naukowcy uruchomili skomplikowaną maszynerię i po raz kolejny zapanowali nad chaosem. Tym razem muzycznym.

Jeden z czytelników zostawił mi kiedyś w komentarzu linka do tekstu o hiszpańskich naukowcach, którzy udowodnili, że muzyka popularna zeszła na psy. Badacze z Hiszpańskiej Narodowej Rady Naukowej przebadali pół miliona piosenek nagranych między 1955 a 2012 rokiem. Okazało się, że linie melodyczne są prostsze i mniej interesujące, techniki nagraniowe i wykorzystywane instrumenty – mniej zróżnicowane, co oznacza, że utwory coraz bardziej upodabniają się brzmieniowo. Jest też głośniej i mniej dynamicznie, więc coraz rzadziej doświadczymy ekscytujących przejść między głośnymi i cichymi partiami. W ten sposób dzięki dociekliwym Hiszpanom wiemy już, że Rolling Stonesi z lat 60. byli lepsi niż Rolling Stonesi z obecnej dekady, a każdy, kto twierdzi inaczej, ten nie wierzy w zmianę klimatu.

Niby wszystko pięknie, ale w poleconym artykule nie zgadzała się jedna rzecz. Zazwyczaj takie odkrycia są przecież domeną amerykańskich naukowców. Czyżby ci, dzięki którym wiemy na przykład, że „kobiety lubią kolor różowy i czerwony, bo w paleolicie zbierały jagody”, nie mieli nic do powiedzenia na temat muzyki? To pytanie nurtowało mnie jak zagadka skarpetek zagubionych w pralce. Oczywiście dość szybko się przekonałem, że Amerykanie nie zawiedli, a wiedza, którą dzięki nim zdobyłem, jest nie tylko fascynująca, ale i pożyteczna.

Zacznijmy od zmian w muzyce rozrywkowej. Jakby na złość hiszpańskim kolegom amerykańscy naukowcy dowodzą, że w ciągu ostatnich 50 lat muzyka stała się smutniejsza, teksty piosenek – mniej jednoznaczne, a przeciętny czas trwania singla wydłużył się do czterech minut. Za tą ewolucją stoi kilka czynników: jako słuchacze jesteśmy bardziej wybredni i bardziej zindywidualizowani, poza tym nasza wiedza o muzyce stała się rozleglejsza.

Inni amerykańscy naukowcy, tym razem z Uniwersytetu Kentucky, badali teksty z piosenek nagranych między rokiem 1980 a 2007 i odkryli, że pop zachorował na narcyzm. Słowa „ja” i „moje” pojawiają się częściej niż Cezary Michalski na naszych łamach, więcej jest też agresji – nawet po wykluczeniu z próby hip-hopu. Mniej jest piosenek o miłości, więcej o nienawiści. Psycholożka Jean M. Twenge z Uniwersytetu Stanowego San Diego podsumowuje: „W piosenkach z wczesnych lat 80. miłość była prostym i nieskomplikowanym uczuciem łączącym dwoje ludzi. W nowych piosenkach chodzi o to, kto kogo oszukał i jak bardzo mu zawinił”. Co zrobić z tym fantem? Zostaje mi chyba tylko zacytować Morrisseya z jednej z piosenek The Smiths, w której miłość była prosta i nieskomplikowana: „Oh well. Enough said”.

Na pocieszenie garść dobrych wieści. Jeśli jesteście szczęśliwymi matkami bądź ojcami, ale wasze szczęście burzy niezbyt wysublimowany gust waszych pociech, niczym się nie martwcie. Waszym dzieciom też nie podoba się muzyka Miley Cyrus, Justina Biebera i Jonas Brothers – słuchają jej jedynie ze względu na presję rówieśniczą. Do takich wniosków doszli amerykańscy neuroekonomiści z Uniwersytetu Emory. Badacze poprosili grupę nastolatków o ocenę kilku piosenek ściągniętych z MySpace, następnie podzielili badanych na dwie podgrupy i poprosili o ponowną ocenę tych samych utworów. Jedna z grup dostała informacje na temat wyników wcześniejszego głosowania, jej członkowie wiedzieli więc, które piosenki cieszyły się największą popularnością. Okazało się, że nastolatki z tej grupy zmieniały zdanie częściej niż te z grupy kontrolnej oraz że zmianie zdania towarzyszy wzmożona aktywność tej części mózgu, która odpowiada za lęk i ból.

Zawsze fascynowały mnie badania, których autorzy po odpaleniu najcięższej maszynerii – teoretycznej albo technologicznej, tak jak specjaliści od badań mózgu – dochodzą do wniosków, które mógłby sformułować średnio zorientowany zjadacz chleba.

Naukowcy z izraelskiego Uniwersytetu Ben-Guriona przeprowadzili badania, z których dowiedzieli się, że szybka i agresywna muzyka („zawrotne 120 uderzeń na minutę”) sprzyja wypadkom na drogach. Inny badacz układu nerwowego był zainteresowany tym, jakie części mózgu odpowiadają za kreatywność u muzyków. Zaprosił więc do laboratorium kilku raperów i kapel rockowych, by napisali jakieś piosenki i dali się zbadać za pomocą rezonansu (fMRI).

Inni chcieli sprawdzić, czy spokojna muzyka relaksuje małpy. Ponieważ tworzone przez ludzi dźwięki bardzo je denerwują, badacze musieli skomponować utwory, które bardziej odpowiadałaby małpim gustom. Bardzo chętnie bym ich posłuchał, niestety nagrania są niedostępne. Z pewnością nie mogą być gorsze niż piosenki Miley Cyrus i innych gwiazd teen-popu.

Muzykę badają też fizycy. Ostatnio badacze z Uniwersytetu Cornella dokładnie analizowali zapisy metalowych koncertów z YouTube’a, by sprawdzić czy pogujący metalowcy zachowuję się zgodnie z zasadami dynamiki gazów. Okazało się, że młyn to prawie gaz – choć wydaje się chaotyczny, w rzeczywistości rządzi nim pewien porządek.

W ten sposób nauka po raz kolejny zatriumfowała nad chaosem. Tak więc gdy następnym razem założycie słuchawki albo włączycie domowe stereo, zastanówcie się, co by powiedzieli o tym amerykańscy naukowcy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Bożek
Jakub Bożek
Publicysta, redaktor w wydawnictwie Czarne
Publicysta, redaktor inicjujący w wydawnictwie Czarne, wcześniej (do sierpnia 2017) redaktor prowadzący w Wydawnictwie Krytyki Politycznej. Absolwent Centrum Kształcenia Międzynarodowego Politechniki Łódzkiej i socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. Redagował serwis klimatyczny KP. Otrzymał drugą nagrodę w konkursie w Koalicji Klimatycznej „Media z klimatem!”. Współtworzył Klub Krytyki Politycznej w Łodzi.
Zamknij