Miasto

Szafrański: Lubelska Akcja Lokatorska przeciwko „odzyskiwaniu” lokali

Mieszkańcy kontra Zarząd Nieruchomości Komunalnych.

W czerwcu media podały, że Lublin zdecydował się „odzyskać” piętnaście lokali zajmowanych przez lokatorów, którzy z powodu długów dostali sądowy nakaz eksmisji bez prawa do mieszkania socjalnego. Sprawa wzbudziła wyjątkowe zainteresowanie ze względu na eksperymentalny charakter operacji: opróżnienie lokali zlecono prywatnej firmie. Wrocławska Kancelaria Zarządzania Wierzytelnościami MASTA ma dostać 90 tysięcy złotych za przekazanie Zarządowi Nieruchomości Komunalnych pustych mieszkań przed upływem trzech miesięcy. Do informacji publicznej podano łączną kwotę zadłużenia skazanych – 600 tysięcy złotych – oraz nazwy ulic, gdzie znajdują się mieszkania.

Na te nowiny postanowiła zareagować grupa aktywistów, powołując Lubelską Akcję Lokatorską. Ich intuicja była zbieżna z tą, która przyciągnęła do sprawy gazety: zrzucenie odpowiedzialności za eksmisje na firmę z doświadczeniem w branży to dowód nieudolności urzędników oraz pole do nadużyć. Ponieważ dane osób wytypowanych do eksmisji nie były jawne, aktywiści na własną rękę przeprowadzili wywiad środowiskowy, wypytując dom po domu o pogrążonych w kłopotach lokatorów. Okazało się, że ZNK nie ma zielonego pojęcia, kim są ci ludzie i jaka jest ich sytuacja życiowa. Wystarczyło wybrać się do jednego z domów, by usłyszeć na przykład, że jeden z dłużników nie żyje od siedmiu lat, w trakcie których naliczano mu należność, a lokal stał pusty.

ZNK twierdzi, że eksmisje są zasadne, bo dłużnicy zajmują bezprawnie mieszkania, na które od dawna czekają znajdujące się w potrzebie, a wypłacalne rodziny. Do jednej z gazet urzędnicy przesłali zdjęcia zapuszczonych lokali, twierdząc, są one niszczone przez dłużników. Działacze Akcji Lokatorskiej odpowiadają, że niewątpliwie zdarzają się przypadki dewastacji lokali komunalnych, ale nadużyciem jest uogólnianie ich na wszystkich dłużników i usprawiedliwianie w ten sposób radykalnych rozwiązań.

Jako pierwszą przed eksmisją udało się uratować 90-letnią kobietę. Jej przypadek opisali dziennikarze lubelskiej „Gazety Wyborczej”. Prezydent miasta wstrzymał egzekucję wyroku i zlecił przekazanie sprawy do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Lubelska Akcja Lokatorska prześwietliła dotychczasową działalność firmy MASTA. W przeszłości stawiano jej oficjalnie zarzuty, o czym aktywiści zaalarmowali ZNK.

Doniesienia te zostały zignorowane, a prośby o ujawnienie ogłoszenia ofertowego – oddalone; urzędnicy tłumaczyli, że wartość całej operacji nie jest na tyle wysoka, by mieli obowiązek uczynić przetarg jawnym. Podczas rozmów rzecznik ZNK przyznał, że jedyną przesłanką wyboru akurat tej firmy była niska cena usługi. O referencje nie pytano.

Działacze Akcji Lokatorskiej przyjechali na miejsce pierwszej z planowanych eksmisji. Operację przeprowadzić miał komornik ze Świebodzina, który współpracował już wcześniej z firmą MASTA. Podstawowym warunkiem rozpoczęcia eksmisji, a zarazem obowiązkiem kancelarii, było zapewnienie osobie eksmitowanej lokalu zastępczego na minimum 30 dni. Aktywiści zadzwonili do hotelu, w którym rzekomo zarezerwowano odpowiedni pokój. Okazało się, że menadżerka nie ma pojęcia, o co chodzi. Pracownica MASTA faktycznie zarezerwowała pokój na tydzień, ale oszukała kierownictwo hotelu, podając nazwę zmyślonej organizacji ekologicznej i nie informując, kogo rezerwacja rzeczywiście dotyczy. Ostatecznie menadżerka anulowała rezerwację, tłumacząc, że nie może wziąć odpowiedzialności za wynajęcie pokoju na trzecim piętrze, bez windy, osobie poruszającej się na wózku inwalidzkim. Komornik musiał odstąpić od eksmisji.

Oszustwo kontrahenta nie zrobiło jednak wrażenia na ZNK i realizacji zlecenia nie wstrzymano. W kolejnym mieszkaniu znowu doszło do incydentu: jeden z aktywistów zniszczył przedstawiony przez komornika dokument potwierdzający zgodę lokatorów na dobrowolne opuszczenie lokalu. Okazało się, że nieoficjalnie i nielegalnie odwiedził ich parę dni wcześniej. Oznaczałoby to, że MASTA może opróżnić lokal bez konieczności ponoszenia kosztów zapewnienia osobom eksmitowanym miejsca zastępczego. Gdy wytłumaczono lokatorom, na co dokładnie się zgodzili, zdecydowali się pozostać w mieszkaniu. Komornik wezwał na miejsce policję, która zatrzymała jednego z aktywistów w celu złożenia wyjaśnień.

Ogółem ZNK chciała odzyskać piętnaście mieszkań. Od jednej eksmisji odstąpiono ze względu na wiek i stan zdrowia lokatorki. Druga osoba nie żyła od siedmiu lat. Dwie kolejne przeprowadziły się do Domu Pomocy Społecznej, dwie same wcześniej opuściły lokale, jedna odmówiła. Realnie MASTA musiała więc opróżnić tylko osiem mieszkań. Według aktywistów miasto wyrzuciło 90 tysięcy złotych w błoto. Po pierwsze, osoby wysiedlone z mieszkań szybko staną się bezdomne i będą wymagały opieki socjalnej. Dalej, liczba odzyskanych lokali wobec zapotrzebowania na nie (ratusz podaje, że obecnie 1500 osób stara się o mieszkania komunalne) jest znikoma.

W poszukiwaniu rozwiązań na przyszłość Lubelska Akcja Lokatorska zbadała funkcjonowanie gminnego programu oddłużeniowego, który działa w Lublinie od 2011 roku. Okazuje się że w ciągu czterech lat skorzystało z niego zaledwie dwanaście osób – a ZNK dłużników liczy w setkach. Program pomocy w operowaniu długiem mają również Kielce. Tam w pierwszego roku funkcjonowania objęto nim 239 osób. W Lublinie nikomu chyba na tym nie zależy; nie wykonano najmniejszego wysiłku, by ta pomoc była realna. Programy w innych miastach działają tak, że jeśli zadłużona osoba spłaci 15%, zatrzymywane jest naliczanie odsetek, a i jeśli zadłużony dalej spłaca dług, to ich pozostałą część się umarza. Umarzane są również ogromne koszty postępowania komorniczego, a dłużnik kierowany jest na szkolenia mające ułatwić mu wyjście z trudnej sytuacji. Informacje o programach dostępne są w odpowiednich instytucjach i internecie.

Aktywiście pytali ZNK, dlaczego w Lublinie nie działa akcja informacyjna; rzecznik odpowiedział, że nie mają obowiązku bezpośredniego informowania zadłużonych o możliwości przystąpienia do programu.

Jakby tego było mało, zgodnie z wyrokami sądu Lublin musi zapłacić odszkodowania osobom bezskutecznie ubiegającym się o lokale socjalne. Mowa o setkach tysięcy złotych, które miasto ma wypłacać lokatorom z prawem do mieszkania socjalnego, którzy czekają w wydłużającej się kolejce. Miasto stara się żonglować statusem podlegających ZNK mieszkań, przekształcając je z komunalnych na socjalne i odwrotnie, ale wobec ich ogromnego niedoboru generuje to tylko dalsze koszty i nie zbliża do rozwiązania problemu. Lokali socjalnych jest w tej chwili 239, a potrzeba 1012. Czas oczekiwania na lokal wynosi blisko trzy lata; na rozpatrzenie czeka kolejne 900 wniosków.

Aktywiści uważają, że ostatnią akcją ZNK chciał poszczuć osoby oczekujące na lokale przeciwko dłużnikom, a także stworzyć wokół siebie atmosferę sukcesu i skuteczności. Niestety, samo zainteresowanie mediów (włącznie z ogólnopolskim TVP Info) nie jest w stanie powstrzymać nieudolności i nadużyć na szczeblu samorządowym. Trzeba natomiast podkreślić świetną pracę Lubelskiej Akcji Lokatorskiej – od odnalezienia poszkodowanych, przez obecność na eksmisjach, po sformułowanie wniosków. Jak będą reagować na podobne sytuacje w przyszłości? Według aktywistów najważniejszymi narzędziami w dalszej kontroli działań lubelskiego ZNK mogą być zapytania w ramach dostępu do informacji publicznej, a także zgłoszenie nieudolności urzędników do NIK.

PS. W ubiegłym tygodniu z przedstawicielami Lubelskiej Akcji Lokatorskiej spotkał się sekretarz miasta. Ratusz zobowiązał się do stworzenia na początku przyszłego roku 14 stałych punktów bezpłatnej pomocy prawnej dla mieszkańców miasta, także tych z problemami lokatorskimi. Połowa pracowników tych punktów wywodzić się będzie z organizacji pozarządowych. Co więcej, Zarząd Nieruchomości Komunalnych ma wkrótce przedstawić prezydentowi i radnym zmieniony i rozszerzony program oddłużeniowy. Zlecony zostanie również audyt firmy MASTA, chociaż współpraca z nią nie zostanie na razie wstrzymana.

Przedstawiciele Lubelskiej Akcji Lokatorskiej dyżurują pod specjalnym numerem telefonu dla osób z kłopotami lokatorskimi: 667 674 720.

 

 **Dziennik Opinii nr 259/2015 (1043)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Szafrański
Jakub Szafrański
Fotograf i publicysta Krytyki Politycznej
Pochodzi z Lublina, gdzie tworzył Klub Krytyki Politycznej. Publicysta i fotograf. W 2010-2012 pracował w dziale dystrybucji Wydawnictwa KP. Współtworzył stronę internetową. Akademicki mistrz polski w kick-boxingu 2009, a także instruktor samoobrony. Pracował we Włoszech, Holandii i Anglii. Laureat Stypendium pamięci Konrada Pustoły.
Zamknij