Miasto

Uhle vs. Ilnicka: Spór o wrocławską Wyspę Słodową

W sprawie wyspy grup interesu jest wiele – radny Wrocławia Piotr Uhle polemizuje z Anetą Ilnicką.

13 lutego opublikowaliśmy tekst Anety Ilnickiej poświęcony polityce władz Wrocławia wobec Wyspy Słodowej i społecznej mobilizacji wokół Wyspy. Poniżej zamieszczamy polemikę radnego Wrocławia Piotra Uhle oraz odpowiedź Anety Ilnickiej.

***

Piotr Uhle: Możliwość wyspy dla wszystkich

Czy przedsiębiorcy, potencjalni inwestorzy i okoliczni mieszkańcy mają prawo, by wypowiadać się w kwestii przeznaczenia kamienicy na Wyspie Słodowej? Nikt nie ma prawa im tego zabronić, nawet jeżeli jest głęboko przekonany, że ma rację. Nawet jeżeli jest lepiej zorganizowany i mówi głośniej.

Jeden z aktywistów, cytowany w tekście Możliwość wyspy Anety Ilnickiej, opublikowanym na łamach Dziennika Opinii Krytyki Politycznej, uważa, że niektórzy wrocławianie nie powinni w takim procesie brać udziału. Bo na konkretnym rozwiązaniu mogą – o zgrozo! – coś zyskać.

Niezależnie od podjętej przez prezydenta decyzji – każda z grup interesu może coś zyskać. Aktywiści i środowiska artystyczne – np. otwarte centrum kultury. Inwestorzy – możliwość zakupu atrakcyjnie położonej nieruchomości. Osoby narzekające na zakłócanie ciszy nocnej i DJ-e, młodzież i seniorzy, rodziny z dziećmi i miłośnicy nieskrępowanej rozrywki „na zielonym”. I wielu innych. Wszyscy są głęboko przekonani do swoich racji.

Za nieco ponad tydzień ruszą konsultacje społeczne w sprawie przeznaczenia kamienicy nr 7 na Wyspie Słodowej. Referując Radzie Miejskiej uchwałę wprowadzającą inicjatywę prezydenta w życie, mówiłem, że konsultacje będą miały charakter charakter transparentny, jawny i otwarty. Lokalne prawo nie przewiduje możliwości wykluczenia z konsultacji konkretnych grup społecznych. W hipotetycznej sytuacji, w której np. wrocławscy przedsiębiorcy nie byliby dopuszczeni do procesu – konsultacje byłyby bezprawne. Sam jako wieloletni użytkownik Wyspy Słodowej czułbym się fatalnie, gdyby ktoś odmówił mi możliwości oficjalnej wypowiedzi w tej sprawie.

Nieco ponad 100 lat temu w polityce pojawiło się stwierdzenie „Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć”. I nic nie straciło na swojej aktualności.

Nie możemy pozwolić na to, by któraś z grup interesu odmawiała innym prawa do głosu, tylko dlatego, że mówi głośniej i jest lepiej zorganizowana.

Aneta Ilnicka w tytule swojego tekstu przywołuje Michela Houellebecqa. Gdy sięgniemy do finalnych rozdziałów Platformy jego autorstwa, zobaczymy, jak źle dla wszystkich takie wykluczanie może się kończyć. Wypracowane rozwiązanie niemal na pewno nie zadowoli wszystkich. Ale z pewnością nikt nie powinien podważać podjętych decyzji, bo w tej sprawie ktoś nie dopuścił go do głosu.

***

Aneta Ilnicka odpowiada:

Konsultacje społeczne w sprawie kamienicy na Wyspie Słodowej ruszają we Wrocławiu od 23 lutego i potrwają do 30 maja, mieszkańcy otrzymali zatem deklarację zaangażowania władz samorządowych w dialog na temat przyszłości budynku.

Niemniej ważny jest jednak kontekst, w jakim konsultacje będą się odbywać. Urzędnicy miejscy już wcześniej podejmowali szereg decyzji związanych z funkcjonowaniem Wyspy Słodowej. W październiku 2014 roku Zarząd Zieleni Miejskiej zadecydował, że od 2015 roku na Wyspie Słodowej i wyspie Piasek nie będzie możliwości organizowania imprez masowych, stopniowo wykwaterowywano mieszkańców kamienicy oraz wystawiono budynek na sprzedaż. Kolejnym krokiem była decyzja o rozpoczęciu konsultacji społecznych w sprawie kamienicy. W swoim tekście napisałam, że nie oznacza to jednak tego, że władze miasta zarzuciły plan jej sprzedaży, na dowód czego przytoczyłam wypowiedź Rafała Dutkiewicza, w której stwierdził, że: „Jesteśmy w procesie prywatyzacyjnym, odbył się pierwszy nieudany przetarg. Na razie zawieszam ogłoszenie drugiego przetargu, ale to nie oznacza, że w tej chwili całkowicie wycofujemy się ze sprzedaży”.

I choć ostatnia decyzja o rozpoczęciu konsultacji społecznych cieszy i napawa nadzieją na niefasadowy dialog i wypracowanie wspólnego planu, to nadal trudno nie wspominać o szeregu działań, które dotychczas były podejmowane z inicjatywy urzędników.

W swoim poprzednim tekście wskazałam na jeszcze jeden obszar sporny, który może zaistnieć na linii urzędnicy-aktywiści. Zaangażowana w proces partycypacyjny Grupa Inicjatywna Wyspa Słodowa 7 zdecydowanie opowiada się za tym, by kamienica pozostała dobrem publicznym. Tymczasem prezydent miasta zapowiedział: „Będę przekonywał, że przyjęte przez nas rozwiązanie prywatyzacji kamienicy Wyspa Słodowa 7 jest dobre. Chętnie jednak przyjmę do dyskusji inne pomysły, pod warunkiem że będą miały solidne podstawy merytoryczne i finansowe”.

Trudno oczekiwać, że plan finansowania przedłożony przez aktywistów będzie bardziej dochodowy dla miejskiego budżetu niż ten, który jest w stanie przedstawić prywatny inwestor. Stąd moje przekonanie o tym, że projekt partycypacji powinien opierać się przede wszystkim na dowartościowaniu i upodmiotowieniu strony społecznej procesu konsultacyjnego. Nie wątpię, że zainteresowanym mieszkańcom, artystom, aktywistom, działaczom, seniorom i przedsiębiorcom, prowadzącym okoliczne sklepy warto zadać szereg pytań – kto i w jaki sposób powinien zarządzać kamienicą? W jaki sposób powinno być finansowane jej utrzymanie? Jak powinno się ją użytkować?

Jeśli jednak celem prezydenta jest sprzedaż kamienicy i wsparcie budżetu miejskiego zastrzykiem finansowym, to może się okazać, że wizja poszczególnych mieszkańców miasta (nawet tych zorganizowanych i głośnych w mediach) nie będzie w stanie konkurować z dużym kapitałem i biznesplanem inwestorów. W tym kontekście to zazwyczaj raczej inwestorzy są lepiej zorganizowani i mówią głośniej.

Sceptycyzm, jaki wobec władz miasta i wysyłanych przez nie komunikatów wykazują aktywiści i aktywistki – jak np. wobec deklaracji kontynuacji procesu sprzedaży – jest najzdrowszym objawem istnienia społeczeństwa obywatelskiego. A ich sprzeciw wobec prywatyzacji kamienicy nie jest równoznaczny z „wykluczaniem” kogokolwiek z konsultacji. Inwestor czy deweloper może być „stroną” w konsultacjach społecznych tylko w takim sensie, w jakim jest każda prywatnie zaangażowana w nie osoba.

Sam pomysł przeprowadzenia konsultacji, jak i ich zapowiadany kształt – otwartość, dążenie do włączenia w proces jak największej liczby różnych grup społecznych – jest obietnicą na stworzenie ciekawej przestrzeni w centrum miasta. Myślę, że mieszkańcy – podobnie jak prezydent Dutkiewicz – traktują Wyspę Słodową „serio”. W związku z czym tak jak protestowali przeciwko sprzedaży kamienicy, mogą być również niechętni wizji jednoczesnego organizowania konsultacji społecznych i dalszego przekonywania ich o słuszności prywatyzacji.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij