Film

Wszystkie nieprzespane noce

Oglądając ten film na festiwalu w Gdyni, zastanawiałam się tylko nad jednym – dlaczego ludzie nie wychodzą z seansu?

Niewinni czarodzieje roku 2016. Takie porównania zawsze są przesadą, ale w przypadku filmu Wszystkie nieprzespane noce Michała Marczaka pojęcie przesady jakoś kompletnie traci znaczenie. To jest film o pijackich kocopałach i o szukaniu miłości. Czy coś może tu być jeszcze bardziej przesadzone?

Oglądając na festiwalu w Gdyni Wszystkie nieprzespane noce, zastanawiałam się tylko nad jednym – dlaczego ludzie nie wychodzą z seansu? Przecież nikt im nie każe siedzieć na filmach, nawet jeśli zapłacili za bilet. Najczęściej dostali akredytację czy wejściówkę, więc tym bardziej. Czemu nadal siedzą w fotelach. To samo pytanie zadawałam sobie na pokazie prasowym. Dlaczego? Film jest ciągiem historii z nocy z piątku na niedzielę i innych nocy, które młodzi ludzie spędzają na piciu, paleniu, tańczeniu i gadaniu bzdur. A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś to pokazuje na dużym ekranie i oglądacie właśnie picie i tańce na domówce, pijackie nocne rozmowy o sprawach najważniejszych, poranne wracanie do domu ulicami uśpionego jeszcze miasta. Co innego przeżywać te noce, a co innego je oglądać. To tak, jakby rano na kacu oglądać na komórce filmiki, które się nakręciło w nocy na imprezie. Podczas kręcenia wydawało nam się, że jesteśmy nowymi Hitchcockami, a rano okazuje się, że bełkotaliśmy coś o sensie życia. I jakimś filmowym cudem Wszystkie nieprzespane noce choć są i pijackie, i taneczne, i bełkotliwe, to ogląda się je z radością i nie sposób oderwać się od ekranu.

Chcecie przesady? No więc dla mnie Wszystkie nieprzespane noce to najlepszy film roku.

Fabuła filmu jest prosta. Krzysiek (Krzysztof Bagiński) i Michał (Michał Huszcza) są kumplami. Tak, tak, zbieżność imion aktorów i bohaterów nie jest przypadkowa. Chłopaki właśnie pomieszkują razem. Krzysiek rozstał się z dziewczyną, imprezuje z Michałem. Obaj ruszają w podróż przez domówki – papierowe talerzyki, pety w słoiku, dalej mamy imprezy w klubach – mieszkańcy Warszawy od razu rozpoznają część z nich, imprezy na plaży, nad morzem – wspaniałe ujęcie z tańczącym tłumem i pilnującym tłumu ochroniarzem siedzącym na beczkach piwa i stosie palet, nad rzeką – tu znów Warszawiacy będą mogli wyszukiwać na ekranie ulubione nadwiślańskie bary. Warszawę obserwujemy głównie nocą i nad ranem. Strzelają sztuczne ognie, łódka płynie, słońce wschodzi nad ulicą Nowy Świat – stolica jest zdecydowanie bardziej fotogeniczna w czasie tych nieprzespanych nocy niż za dnia. Bohaterowie nie chodzą chodnikami, jak zwykli ludzie, a środkiem jezdni, bo są „bogami tego rewiru”, tego wieczoru. Prawa młodości – górnej i durnej.

Film Marczaka jest może nie tyle symfonią wielkiego miasta, ile balladą miejską. Nie gra tu cała orkiestra. Gra mniejszy band, na kilku instrumentach – to utwór na parę ledwie miejsc i paru bohaterów – ale za to jak gra.

Wszystkie nieprzespane noce dostały we Wrocławiu na Era Nowe Horyzonty nagrodę publiczności, a na Festiwalu Filmowym w Sundance nagroda za reżyserię dla… filmu dokumentalnego. I faktycznie film ma w sobie wiele z dokumentalnej formy. Podczas konferencji prasowej na festiwalu w Gdyni reżyser mówił o tym, że chciał, by w filmie zagrali nieznani aktorzy, żeby na ekranie pokazać nieopatrzone twarze. Nie fabuła jest w nim najważniejsza, ale portret bohaterów i pokazanie ich świata. Widać wielokrotnie, że kamera idzie za bohaterami i że jest w tym coś spontanicznego. Ktoś z trzeciego planu patrzy w kamerę, inny nie zauważył, że właśnie na imprezie, na której się znalazł, kręcony jest film. Nie jest to na szczęście bardzo nachalne i częste, bo wtedy byłoby już naprawdę nieznośne.

Reżyser mówił też w czasie konferencji, że nie lubi filmów o młodzieży, o dorastaniu i że nigdy nie sądził, że sam zrobi taki film. Ja z kolei nigdy nie sądziłam, że taki film może mi się spodobać. Filmy o dorastaniu wydawały mi się najczęściej bezdennie infantylne. Wszystkie nieprzespane noce balansują na krawędzi. „Trzeba robić przesadę, żeby było coś” mówi Michał.

Na jednej z imprez Michał przedstawia Krzysztofowi Evę (Ewa Lebeuf). Eva wiąże się z Krzyśkiem. Nastają kolejne nieprzespane noce. Wypełnia je nie tylko picie i tańce, ale też szukanie miłości. Bo to miłość jest najważniejszym tematem filmu. Chłopaki rozmawiają o relacjach, o samotności. Czasem muszą sobie powiedzieć coś trudnego, typu: „Jesteś nieczuły, skupiony na sobie i ruchasz moją byłą dziewczynę”. Pojawiają się też znajomi z imprez. Nocna rozmowa gdzieś w toalecie, rozmowa o tym wszystkim, co najważniejsze. Jedna z tych rozmów, których się potem nie pamięta, albo które się zapamiętuje na zawsze. Albo jedno i drugie.

Niezwykłość filmu Wszystkie nieprzespane noce polega na tym, że te totalnie infantylne, banalne rozmowy – to wszystko, co Eva nazywa – i słusznie – kocopałami (np. „czasami coś mi się wydaje sztuczne, a czasami nie”), że tych kocopałów słuchasz i w połączeniu z obrazami, muzyką układają się w spójną całość. Ludzie nie wyszli z kina nie dlatego, że są ciekawi, jak się film skończy. Wiadomo jak. Nieprzespane noce się nie kończą. Nie wyszli też nie dlatego, że byli ciekawi głębi przemyśleń bohaterów. Wiadomo przecież, że tu nie ma żadnej głębi. Są frazesy, wciąganie kolejnej kreski, muzyka i dalej frazesy. Nie wyszli więc zapewne dlatego, że te frazesy polubili i nie czekali na jakiś wielki portret pokolenia. Jak mówią w filmie: „Miało się tyle dziać, a się nic nie wydarzyło”.

„Miało się tyle dziać, a się nic nie wydarzyło”.

Wyobrażam sobie, że dla części widzów to będą po prostu nudne gadki podpitych młodzieńców. I oczywiście widzowie ci będą mieli rację. Wszystkie nieprzespane noce się albo łyka w całości, albo są kompletnie obojętne i wydają się przesadzone – bo ta młodzież tak przeklina, tyle chla, zamiast sobie życie układać, kariery planować, szlaja się po mieście, zamiast związki budować, całują się na imprezach z ledwie poznanymi ludźmi. Wyobrażam sobie też zarzuty, że film jest powierzchowny, a bohaterowie niewyraźni. Bo takie to nie wiadomo po co – łażą dwa chłopaki po mieście, z imprezy na imprezę i gadają farmazony. Po co takich pokazywać w kinie? Jeśli tak wygląda portret dzisiejszej młodzieży, to ten kraj czeka zagłada. Itd. itp.

Paradoksalnie w tych zabawach i rozmowach widać jednak pogoń za czymś serio, za wspomnianą wcześniej miłością. „Jak w książkach Dominiki Dymińskiej” powiedział po seansie mój znajomy. Ma rację. Dlatego ten film jest jak Niewinni czarodzieje. Dlatego można go oglądać po kilka razy.

PS. Wszystkie nieprzespane noce wchodzą do kin w listopadzie. Jesień przyszła. Kaloryfery zaczęły grzać. Wszystkie nieprzespane noce stają się krótsze. Ale nie martwcie się. Za kilka miesięcy co prawda nadal będą nami rządzili fanatycy, którzy nienawidzą kobiet, a po nieprzespanych nocach będziemy się w weekendowe poranki spotykać na demonstracjach i pomstować na te cholerne wuwuzele, ale jedno się zmieni. Będzie lato. Wszystkie nieprzespane noce znowu będą długie, piasek na plażach gorący, a poranki na Nowym Świecie magiczne.

 

Wajda-Przewodnik

 

**Dziennik Opinii nr 309/2016 (1509)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij