Film

Dunin: Piękny i dobry jest świat „Chirurgów”

I choć sezon kończy straszna burza i chyba umarł doktor Webber, to może w następnym ożyje.

Jeżeli ktoś obejrzał wszystkie odcinki Chirurgów (Grey’s Anatomy, emitowany od 2005), prawdopodobnie jest uzależniony albo cierpi na inne deficyty osobowości. Pozdrawiam serdecznie.

Na nasze usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że w porównaniu z Chirurgami (liczne nagrody) każdy polski tasiemiec medyczny wygląda jak kręcony komórką i odtwarzany w zwolnionym tempie. No i amerykańscy lekarze uprawiają seks sto razy częściej od polskich oraz mają większe poczucie humoru. Bardziej fascynujące są też amerykańskie choroby i urazy. W sezonie dziewiątym to między innymi pani przecięta przez magika prawie na pół piłą mechaniczną, przepuklina mózgowa (interesująca deformacja twarzy), mnóstwo palców urwanych podczas przeciągania niewłaściwej liny…

Ale te składniki filmowej narracji są oczywiste i nie będę się nad nimi rozwodzić. Również niezbyt zaskakujące jest, że skoro trwa to tyle lat, większość bohaterów musiała wchodzić ze sobą w rozmaite konfiguracje. No i zgodnie z serialowym formatem, który mógł zaskakiwać, kiedy oglądało się Dynastię, kolejne sezony kończą się jakimiś emocjonującymi katastrofami i oczekiwaniem, który z bohaterów przeżył i zobaczymy go w następnym.

Sezon ósmy zakończyła katastrofa samolotu, w którym znajdowali nasi doktorzy spieszący na ratunek potrzebującym. Nie wszyscy przeżyli, lesbijka straciła nogę, inni byli ranni i straumatyzowani. Oczywiście potem zajęli się nimi psychologowie, a towarzystwo ubezpieczeniowe chciało podpisać całkiem atrakcyjną ugodę. Lekarze pozwali jednak o dużo wyższe odszkodowania, idące w miliony dolarów, linie lotnicze, do których należał samolot. Wygraną mieli już w kieszeni, kiedy okazało się, że wynajmując samolot, szpital naruszył jakiś drobny przepis. Wygrali, lecz to właśnie szpital musiał wypłacić im odszkodowania, co doprowadziło ich miejsce pracy do bankructwa. Pojawił się chętny kupiec, jakieś korpo posiadające ogromną sieć szpitali. I tu zaczyna się horror i komedia.

Przyszły właściciel narzuca swoje standardy, restrukturyzuje i racjonalizuje, czyli, innymi słowy, próbuje doprowadzić do maksymalizacji zysku. Zamyka nierentowne oddziały, wprowadza standardy dotyczące właściwie wszystkiego: liczby badań, czasu spędzonego na rozmowie z pacjentem, procedur medycznych. Podgląda pracowników przez kamery. Oszczędza się na wszystkim: na pielęgniarkach – chcą odejść z pracy, na sprzęcie, nawet na gumowych rękawiczkach, co później doprowadzi do zakażeń wewnątrzszpitalnych.

Widzowie mogą więc w bardzo przystępny i atrakcyjny sposób dowiedzieć się, na czym polega komercjalizacja służby zdrowia. Szkopuł w tym, że już przedtem była ona komercyjna i zaraz będzie znowu. Wzbogaceni dzięki horrendalnym odszkodowaniom lekarze znajdują bogatą fundację, która wraz z nimi decyduje się kupić szpital. I teraz to oni są jego właścicielami. Wszystko wraca na swoje miejsce, szpital służy chorym, jest dla zdrowia, nie dla zysku. Dobry kapitalizm zwyciężył zły.

Okazuje się, że działalność dla zysku to tylko wypaczenia kapitalizmu, jego istotą jest służenie społeczeństwu.

Poza dobrym kapitalizmem możemy też cieszyć się dobrym społeczeństwem. W serialu obowiązuje polityczna poprawność pod każdym względem. Wśród personelu jest więcej Afroamerykanów i Latynosów (oraz Chinka, która chyba jest też żydówką), niż wynikałoby ze społecznych proporcji. Wśród chirurgów i ortopedów mnóstwo kobiet. Jest małżeństwo lesbijek, oczywiście z dzieckiem, a biała para adoptuje czarne dziecko wprost z Afryki. Wyróżniający się młodzi doktorzy po najlepszych uczelniach pochodzą z prawdziwych dołów społecznych.
Do tego medycyna jest na najwyższym poziomie. Mnóstwo aparatów, które robią „bip” (patrz Monthy Phyton), niesamowite przeszczepy, operacje na otwartym mózgu i już niedługo, może w następnym sezonie, w szpitalnych laboratoriach zostanie wynaleziony lek na Alzheimera. I służy to nie tylko Amerykanom. W poprzednich sezonach przydawało się w Iraku, również miejscowej ludności, w tym na szkolenie przybywają lekarze z Syrii.

Piękny i dobry jest świat Chirurgów. I chociaż sezon kończy straszna burza i chyba umarł doktor Webber, to może w następnym ożyje.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij