Czytaj dalej

Dymińska: Danke

Mężczyzna? Jak nie chuj, to pizda.

SŁOWA  I RZECZY

Zwierzęta dzielą się na: a) należące do Cesarza, b) zabalsamowane, c) tresowane, d) prosięta, e) syreny, f) fantastyczne, g) bezpańskie psy, h) włączone do niniejszej klasyfikacji, i) miotające się jak szalone, j) niezliczone, k) narysowane cienkim pędzelkiem z wielbłądziego włosia, l) et cetera, m) które właśnie rozbiły wazon, n) które z daleka są podobne do much

Michel Foucault (Słowa i rzeczy, cytat z chińskiej encyklopedii)

Chińska encyklopedia z X w. dzieli zwierzęta na (a) należące do cesarza, (b) zabalsamowane, (c) oswojone, (d) ssące prosięta, (e) syreny, (f) wymyślone, (g) zabłąkane psy (j) niepoliczalne, (k) malowane bardzo delikatnym pędzelkiem z wielbłądziego włosia, (l) i tym podobne, (m) które właśnie przewróciły dzban z wodą, (h) które z daleka wyglądają jak muchy

Jorge Louis Borges (Analityczny język Johna Wilkinsa ze zbioru Dalsze dociekania)

DLACZEGO AKURAT NA TAKIE?

RZECZY

Czym są rzeczy?

Nie da się tego wyjaśnić przez analogię.

Czy rzeczy, które nie mają nazw, nie istnieją?

Czy nie istnieją tylko ich nazwy?

Jak ma istnieć coś, o czym nie można mówić?

I po co?

A jednak nie mówię o wielu rzeczach, które istnieją.

Czy istnieją rzeczy, o których nigdy nie myślę?

I w ogóle:

kim są ludzie?

LUDZIE

Jadę pociągiem z dzieckiem i ojcem,

który jest człowiekiem,

który wygląda na taką pizdę,

że nie wierzę,

że którykolwiek z jego plemników był w stanie przyczynić się do powstania tego dziecka.

Wyobrażam sobie jego plemniki jako wielkie, smutne i brzydkie.

Morał jest tego taki, że i z byle chuja może być człowiek.

MATKI

Słyszę rozmowę matki z córką,

choć nie wiem na pewno, czy ta matka jest matką tej córki,

wcale nie są do siebie podobne,

jakby matka miała ją z Cyganem

‒ Umyj ręce!

‒ Umyłam.

‒ Umyj, nie przepłucz!

‒ Umyte.

‒ Przepłukane!

Po czym obie wróciły do jedzenia.

Tak potrafią rozmawiać tylko matki z córkami.

Jeśli coś nie jest zrobione, to źle.

Jeśli jest zrobione, to jest zrobione źle.

A wnioski, które z tego płyną, są żadne.

czemu to tu leży? (nie wiem)

jakbyłowszkole (dobrze)

gdzie jesteś (nigdzie)

co robisz (nic)

Ostatnio przyszła do mnie mama,

do mojego nowego mieszkania.

Przywiozła bułki, dużo tych bułek, do zamrożenia,

różne serki, mleko. Zapas jedzenia na miesiąc.

MAMO JESTEM BULIMICZKĄ

Żeby ją ukarać zjadłam to wszystko i wyrzygałam.

Matka mojej matki nosiła szkaplerz na plecach

i pytała się wahadełka o zdanie.

Poza tym była przebojową bizneswoman.

Szpiegiem chyba też była, ale to wcześniej.

Nie wiem, czy już wtedy nosiła szkaplerz, ale

na pewno nosiła złotą biżuterię przywiezioną z Emiratów Arabskich

w czasach, kiedy nikt nie miał niczego.

Lubiła wróżby i horoskopy, choć chyba nie traktowała ich serio.

Nawet przed śmiercią nie przestała ich lubić.

Najbardziej interesują się przyszłością ludzie, których nic w niej nie czeka,

i nie ma w tym nic z romantyzmu.

PRZYSZŁOŚĆ

Chyba chciałabym mieć siłę i miłość,

powiedziała tancerka Pina Bausch zapytana o to,

jak widzi swoją przyszłość.

MĘŻCZYŹNI

Mężczyzna?

Jak nie chuj, to pizda.

Mężczyźni traktują kobiety albo jak boginie, albo jak szmaty.

Rzadko po prostu jak ludzi.

‒ Ale ja traktuję kobiety jak ludzi. Ludzi z cipką.

Podobno mężczyźni są częściej niż kobiety

niedojrzali emocjonalnie.

A może są po prostu

chujowi emocjonalnie?

Jestem skrajnie heteroseksualna.

Co wcale nie znaczy, że lubię chłopców.

Wcale nie lubię.

Chłopców nienawidzę, a mężczyzn bardzo nie lubię.

(Chłopiec = mężczyzna + dziecko).

Kobiet nie tylko nie lubię, ale też się brzydzę.

Nic mnie tak nie nudzi, jak lesbijski seks.

Dziesięć lat temu obejrzałam pięciominutowego pornosa z lesbijkami i od tamtej pory

bardziej nieciekawej rzeczy nie potrafię sobie wyobrazić.

Nic w życiu mnie mniej nie interesowało.

Nigdy więcej nie obejrzałam pornosa z lesbijkami.

Ogólnie porno jest raczej nudne i brzydkie, i żenujące.

Najbardziej lubię porno, w którym nie widać tych ludzi ani ich twarzy,

tylko duże ładne genitalia.

Ludzi z cipkami.

Czasami obawiam się, że właśnie tak mężczyźni widzą świat.

HIGIENA 

U mojego taty jest pełno środków czystości,

które pewnie nigdy nie były użyte,

bo jego mieszkanie jest organicznie czyste.

U nas jest jeden cif, którego używamy bez przerwy,

ale jest też brud, którego nie doczyściłby żaden ze środków taty.

Rozstałam się z chłopakiem.

Na pocieszenie dooglądałam serial, który razem zaczęliśmy.

Widziałam koniec, nie miał żadnego sensu.

Rok później spytał mnie CO TAM,

Odpowiedziałam:

nie ćpam.

Gdy mówię prawdę to zawsze się mylę.

Spytałam, czy tęskni, bo byłam ciekawa.

Ogólnie dziękuję. Za większość rzeczy.

Za ten czas pięknie wspólnie zmarnowany.

Weź to, to jest lepsze, chociaż to to samo.

Ta książka jest o mnie, a tamta o tobie,

jesteś ode mnie ciągle tak samo starszy

i choć oboje robimy się starzy, ty robisz się bardziej.

Czary-mary, jesteś stary.

Jesteś jak dziecko, a to dziecko jest stare,

więc umrzesz staro

i z bólu i strachu.

Pozdrawiam.

Na rękach mam blizny.

Na rękach mam blizny od dotykania niektórych ludzi.

Brzydzę się prezerwatyw, bo brzydzę się ludzi, którzy są pod nimi.

Nie chcę się więcej brzydzić.

Niektórych chciałabym widzieć w prezerwatywach na twarzy.

Całych ubranych w prezerwatywy.

A po podaniu im ręki kąpać się w domestosie.

Razem z głową.

Razem z głową.

Nie chcę mieć dzieci głównie dlatego, że dzieci są zawsze do połowy czyjeś.

Więc dzieci nie chcę mieć.

nie chcę mieć

nie chcę mieć

DZIECI

Kocham cię. Chcę być z tobą tak długo

jak długo damy radę być razem szczęśliwi

i chcę nie mieć z tobą dzieci.

Będę z tobą tak długo jak długo będzie to

najłatwiejsza i najprzyjemniejsza rzecz na świecie.

Mogłabym mieć z tobą aborcję.

Ale z drugiej strony, wiesz, myślę sobie, że jeśli ktokolwiek powinien mieć dzieci,

to my.

Kto, jak nie my?

Wielcy wygrani loterii genów.

Ale jednak gdy tak o tym myślę, to robi mi się słabo.

Bałabym się zasnąć, wiedząc, że coś jest we mnie w środku.

I coś tam sobie robi. Rośnie, zależy ode mnie.

Że może nie spać, kiedy ja śpię.

Podobno w ciąży najlepiej się wygląda.

Przynajmniej na twarzy.

Przynajmniej podobno.

Przyglądam się czasem kobietom w ciąży i zastanawiam się,

jak brzydkie były przed nią.

Oraz kto i po co im te dzieci zrobił.

Dziecko coraz bardziej interesuje mnie jako projekt.

Ponieważ interesuje mnie życie, interesują mnie jego stany wyjątkowe.

Na przykład ciąża.

Chciałabym zajść w ciążę z ciekawości ciąży.

Chciałabym mieć dziecko z ciekawości posiadania dziecka.

Z ciekawości siebie w ciąży i z ciekawości siebie posiadającej dziecko.

Wolność, na dłuższą metę, wydaje mi się nieciekawa.

Wolność jest stanem skończonym i pustym i nie ma poza sobą nie ma nic do zaoferowania,

dlatego nie może być podstawą szczęścia.

DZIECIŃSTWO

Jestem w hurtowni pasmanteryjnej.

To jakiś absurdalny budynek na obrzeżach miasta

i są tam różne koraliki i pióra, i kamienie.

Bardzo różne rzeczy.

Dla mnie zapach dzieciństwa to zapach tekstyliów i papieru.

Zapach świata, w którym ludzie załatwiają między sobą sprawy,

pisząc PISMA i chodząc ze sobą do sądu.

Nuda i czekanie w samochodzie.

Dziecięce życie drogi.

Wśród tych piór i korali myślę o tym, jak to było mieć kilka lat

i być z rodzicami w sądzie albo w banku, albo w urzędzie.

Nudzić się śmiertelnie i brać wszystko do rąk,

we wszystkim bezskutecznie szukać zabawki,

w każdym długopisie i w każdej ulotce.

Branie do rąk rzeczy, o których się wie, czym są,

ale nie da się znaleźć dla nich żadnego oczywistego zastosowania.

Rzeczy, które prawdopodobnie ma się w rękach pierwszy i ostatni raz.

PRZYZWYCZAJENIE

Jechałam wczoraj katowicką, nie byłam tam z pół roku,

a kiedyś jeździłam tamtędy codziennie.

Wszystko się zmieniło nie do poznania.

Tym trudniej mi w to uwierzyć, że kiedyś znałam to miejsce na pamięć.

Próby nieprzerwanej, bacznej obserwacji coraz częściej zawodzą,

a rzeczy dzieją się same.

SŁOWA

Słowami można prawie wszystko.

No może nie wszystko, ale na pewno

słowami można robić rzeczy.

Słowami można różne rzeczy.

Język to najpotężniejsze narzędzie, które mam.

Zmieniam więc język w telefonie na niemiecki,

zmieniam język mojego życia na niemiecki i będę

mówić mówić mówić

po niemiecku niemiecku niemiecku,

będę ozdobą tego systemu,

diamentem w jego krystalicznej sieci,

w jego kryształowej sieci kryształem.

Całe moje zdania będziecie czekać na moje przeczenia,

całe moje zdania będziecie czekać na słowo NIE,

całe moje zdania będziecie czekać na ich koniec.

W Niemczech mogłabym nawet zajść w ciążę.

Z niemieckim mężczyzną, z niemieckim dzieckiem,

za niemieckie pieniądze mieć niemieckie problemy.

„Niemcy” to takie piękne słowo po polsku.

BŁĄD

Jedyne, co większość ludzi potrafi robić dobrze.

Kiedy trenowałam jeździectwo, trener mówił mi,

że przede wszystkim nie wolno robić błędów.

Że nie wolno się mylić.

Nie wolno. Nie warto.

Nad dobrymi odpowiedziami trzeba się

szybko i dobrze zastanawiać.

Funkcjonowanie w świecie to test wielokrotnego wyboru.

Na przykład:

Kolory nefrytu?

szary

zielony

niebieski

szmaragdowy

i inne kolory

DUMA

‒ Powinieneś mnie za to przeprosić.

‒ Wiesz, że cię nie przeproszę. Jestem zbyt dumny.

‒ Z czego? Z czego ty jesteś taki dumny?

BIEDA

Biednyś boś głupi,

głupiś boś biedny.

NARKOTYKI

Biorą się z internetu.

Mogą zrobić z ciebie to, co chcesz.

Mogą też zrobić coś zupełnie innego.

MARZENIA

Z samolotu te wszystkie wielkie śmieszne domy z ogrodami pod miastem wyglądają jak grządki.

Miasteczka małych domków.

Dla wielu ludzi to małe życie jest szczytem marzeń.

Zazdroszczę im takich marzeń.

Moje marzenia się już skończyły.

A były normalne, też małe.

Zawsze martwiła mnie ich nadmierna skuteczność.

Więc mam odwagę powiedzieć sobie:

porzuć marzenia jeśli są chujowe.

ROZSTANIA

Trzeba się czasem z kimś rozstać.

Ludzi się nie da nie tracić.

Jak pies nie żyje, to się go nie da zatrzymać.

Powrót do siebie bywa powrotem do starych niedobrych czasów.

Trzeba czasem usłyszeć:

kocham cię, ale nie mogę z tobą być

ze swoich ust lub z czyichś.

Jak rzeczy to spakować,

jak łzy to wypłakać,

jak bałagan – posprzątać.

Nos z białych śladów opłukać,

zdjęcia profilowe zmienić.

I można iść dalej. Gdzieś coś.

Coś tam.

Mojego byłego chłopaka ostatni raz widziałam na Tinderze.

Wszystko mi zabrał, oddał zepsute.

Zostawił mi w głowie swoje ulubione zdanie:

POTRZEBUJĘ CZASU.

Ile?

Trzy minuty randki, żeby włożyć rękę w majtki.

Bolało – niech boli.

Poboli – przestanie.

Przyjęłam wszystkie przeprosiny, których nigdy nie usłyszałam.

Byłam nawet na randce.

W domu się zrzygałam.

Byłam miłością jego życia i byłam nią dopóki się nie znudziłam,

dopóki go nie zmęczyłam.

Wymienił mnie wtedy na dużo innych dziewczyn

i wcale się nie martwił,

że wycieknie z nich sperma jego wszystkich kolegów,

bo nie wycieknie,

bo wszyscy podobno używają prezerwatyw.

Na całe szczęście.

Kupił więc sobie wielkie pudło gumek

i sobie przyjmował te swoje dziewczyny,

a to jego pudło stało im nad głowami.

Jak wcześniej stało nad moją,

zanim na znak miłości

postanowił je schować.

Już nie mam go nawet w znajomych, ale wiem,

że jego nowa dziewczyna to była dziewczyna mojego innego byłego chłopaka.

Nie da się nie wiedzieć.

Coraz częściej już wcale o tym nie myślę.

O przeszłości. Tylko o tym, co teraz.

Od dziś o przeszłości mówię w czasie teraźniejszym,

w trybie dokonanym, w stronie wyłącznie biernej.

I dopisuję na listach, których nigdy mu nie dałam.

w PS: To nieprawda

w nagłówku: Spierdalaj.

(…)

***

Jest to fragment najnowszej książki Dominiki Dymińskiej, która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

 ***

Seks, miłość, narkotyki. Krew, pot i łzy. A co facet, to chujek. Jak długo jeszcze tak można? Dominika Dymińska mówi nam wszystkim wielkie „Danke”. Druga książka laureatki Nagrody Warszawskiej Premiery Literackiej to pełna ironii i przenikliwości obserwacja życia dwudziestoletniej mieszkanki stolicy. Spod błyskotliwej, plastycznej frazy powieści-poematu wyziera głębia doskonałej, psychologicznej historii. Liryzm posunięty aż do okrucieństwa sprawia, że słusznie porównywano Dymińską do Herthy Müller czy Agłai Veteranyi. Takiego poematu jeszcze nie było. Czy jesteście gotowi przyjąć te podziękowania?

Dominika Dymińska (1991) – zawodowo: pisarka, tłumaczka kilku języków, w tym polskiego na polski, feministka i jeździec. Debiutowała w 2012 książką Mięso (Wydawnictwo Krytyki Politycznej). Prywatnie: dobry, szczęśliwy, uczciwy człowiek. Ontologicznie: księżniczka. Zainteresowania: ciało i język, siła i miłość, tańczenie i życie na krawędzi. I wygrywanie. I dobre uczciwe techno. W kwestii marzeń: w większości spełnione.

 

**Dziennik Opinii nr 37/2016 (1187)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij