Czytaj dalej

Bożek: Marzenia o Szanghaju

W nowych Chinach nie ma znaczenia, czy jesteś z Malezji, prowincji Guangdong czy z Marsa.

„Mówią, że trudno jest zrezygnować ze starego życia, i że gdy przyjdzie na ciebie kolej, będziesz się wahać i tęsknić za domem. Ale dotyczy to tylko tych, którzy mają co za sobą zostawić. Dla innych jest zupełnie inaczej. Ucieczka przynosi ulgę”. Takie myśli towarzyszą Phoebe Chen Aiping, malezyjskiej fryzjerce, kiedy czyta mejle od swojej przyjaciółki, która robi wielką karierę w Szanghaju. Phoebe wie, że w jej małym mieście, w najuboższym regionie Malezji, nie spotka jej nic dobrego. Jej znajomi ze szkoły mają zajęcia równie ambitne, co Big Lebowski. Oto lista: kandydatka na kelnerkę, pracownik fizyczny w fabryce półprzewodników, hostessa w klubie karaoke (czyli dziewczyna do towarzystwa), asystentka fryzjerski, sprzątaczka, i tak dalej. Phoebe wcale nie byłe lepsza, wprawdzie narrator nie chce tego zdradzać, ale od początku podejrzewamy, że ona też pracowała w klubie karaoke. 

Chiny to co innego. Tam wszystko jest lepsze, nowsze, bogatsze i piękniejsze. Przyjaciółka Phoebe na przykład zaczynała jako kelnerka i szybko awansowała na menadżerkę restauracji. Nie byle jakiej, bo w końcu to New World Restaurant. Znalazła też miłość, zamożnego biznesmena z Beijingu, który chce ją zabrać na północ. Chciałaby by ktoś znajomy dobrze zaopiekował się restauracją, gdy jej nie będzie.

Phoebe oczywiście nie wie, że to wszystko lipa i że równie dobrze mogłaby korespondować z jakimś Nigeryjczykiem, który ma mnóstwo pieniędzy, ale jakimś cudem nie może ich wytransferować za granicę. W tym celu potrzebuje tylko jej numeru konta, adresu i paru innych drobiazgów. No ale Phoebe najpewniej nie ma wcale konta, więc bogaci Nigeryjczycy raczej nie byliby zainteresowani zrobieniem z nią interesu. W pewnym sensie jej przyjaciółka jest nawet gorsza niż ci Nigeryjczycy, oni przynajmniej mają jakiś interes, ona oszukuje Phoebe zupełnie bezinteresownie.

Po przyjeździe do Szanghaju okazuje się, że restauracja jest zamknięta, przyjaciółka nie odbiera telefonu, Phoebe nie ma gdzie spać. Nie jest najlepiej. 

Właśnie tak zaczyna się powieść Five Star Billionaire Tash Awa, historia kilku emigrantów z Malezji, którzy starają się ułożyć sobie życie w nowych Chinach. Ale to nie jest jakaś fabularyzowana odmiana Londyńczyków. W nowych Chinach nie ma znaczenia, czy jesteś z Malezji, prowincji Guangdong czy z Marsa.

Chiny zmieniają się tak szybko, że i Chińczycy z trudem się w nich odnajdują. Tam nawet mapy drogowe, które świeżo wyjechały z drukarni, są już nieważne, bo w międzyczasie powstały kolejne kilometry dróg. Chiny to kraj, w którym wszyscy są obcy, co nie oznacza, że wszyscy mają równe szanse na szczęśliwe życie.

Pozostali bohaterowie Awa zaczynają zupełnie inaczej niż Phoebe, one wdrapuje się w górę, oni spadają w dół. Justin Lim dziedziczy po rodzinie deweloperski biznes, ale nie ma szczęścia, bo ten właśnie idzie na dno. Gary Gao jako dziecko wygrał popularny talent show i zdyskontował swój sukces – został gwiazdą popu. A przy okazji alkoholikiem uzależnionym od sieciowej pornografii (co w Chinach jest dość trudne, bo rząd ogranicza obywatelom dostęp do takich bezeceństw). Yinghui to kobieta sukcesu z przeszłością – prześladują jej tajemnice jej ojca, który był ministrem budownictwa, a także własne niespełnione ambicje. Najbardziej tajemniczy jest zaś Walter, tytułowy miliarder, autor bestsellerowych poradników dotyczących miłości i pieniędzy (niekoniecznie w tej kolejności) i biznesmen, którego specjalnością są „projekty”.

Wszyscy oni są jakoś ze sobą związani, Aw splata ich historie wprawnie i nienachalnie. Yinghui była dziewczyną brata Justina przez siedem lat, ale ich związek zakończył się z powodu rodzinnej tragedii. Phoebe powiesiła sobie hotelu pracowniczym plakat Gary’ego nad łóżkiem. I tak dalej. Nie da się ukryć, że powieść Awa ma strukturę opery mydlanej, historie rodzinne i miłosne są skomplikowane i wielowymiarowe. Czasami bywają trochę nużące, ale też nigdy nie są przesadnie melodramatyczne. W Five Star Billionaire nie ma żadnych sensacji, wielkich historii miłosnych, dramatów. Zresztą, to i tak nie one są clou programu.

Prawdziwym bohaterem tej książki jest Szanghaj i jego wpływ na codzienne życie, aspiracje i marzenia. Miasto najsilniej działa na Phoebe, dlatego też jest ona najciekawszą bohaterką książki. Podczas gdy reszta bohaterów odcina się od życia w nowych Chinach (Justin i Gary zamykają się w niewielkich zapuszczonych mieszkaniach, siedzą przed komputerem albo patrzą w okno; Yinghui rzuca się w wir pracy, a Walter zachowuje się jak duch, jest pozbawiony wszystkich podstawowych pragnień), Phoebe aż nie może się doczekać, tego by Szanghaj ją opanował. Jest aktywna, bezlitosna, ambitna i amoralna. A przy tym uczy się cały czas. Źródłem jej wiedzy są między innymi poradniki pisane przez Waltera, ale też własne przygody i obserwacje. Wszystko zapisuje w pamiętniku, Dzienniku drugiego ja. Są tam jej najskrytsze marzenia i najbardziej ukryte lęki.

„Być szczerą z mężczyzną, to jak dać się przejechać buldożerowi” – oto jedna z notatek. Ale to wciąż wiedza czysto teoretyczna, Phoebe daje się oskubać sprzedawcom, zostaje okradziona, w końcu zakochuje się dziwną miłością. Jej wysiłki, by ukryć pochodzenie i biedę, są od początku skazane na porażkę. Mimo to Phoebe chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. Odgrywa kobietę sukcesu, dokładnie taką jak w poradnikach. Na targu z podróbkami kupuje jaskrawe i skąpe ciuchy – czerwony płaszcz z kołnierzem obszytym futrem, podróbkę torebki Louis Vuitton (czterokrotnie droższą niż jej stara torba). Gdy w końcu udaje jej się poznać wymarzonego miliardera, zabiera do restauracji ściągę, na której zapisała kolejność posiłków: „Zupa i pieczywo, ryby, mięso, ser, deser i kawa”. Ale nikt nie poinformował jej, że mężczyźni też przychodzą w różnych smakach. „W żadnej z książek nie przeczytała jak radzić sobie z emocjonalnymi potrzebami mężczyzn. Wiedziała tylko, że są prostaccy i bezpośredni, i łatwi do zmanipulowania”. Co pewnie jest prawdą, ale nie do końca.

Five Star Billionaire nie zaskoczy nikogo, kogo ciekawi modernizacja Chin i to, w jaki sposób zmienia ona ludzi. Podobną historię, choć w formie rozbudowanego reportażu, opowiedziała np. Leslie T. Chang. Jej Factory Girls: From Village to City in a Changing China to już klasyka gatunku, no i źródło inspiracji dla Tash Awa. Jednak forma powieści pozwala mu opowiedzieć o smutku modernizacji inaczej. „Ludzie mówią o Szanghaju, że jest jak małe państwo, ale nie jest. Jest większy, to cały kontynent, wielki i nieznany jak Puszcza Amazońska, rozległy i dziki jak pustynie Afryki. Ludzie przybywają tu jako odkrywcy, ale szybko znikają i nikt o nich nie pamięta”. 

Tash Aw, Five Star Billionaire: A Novel, Fourth Estate, 2013

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Bożek
Jakub Bożek
Publicysta, redaktor w wydawnictwie Czarne
Publicysta, redaktor inicjujący w wydawnictwie Czarne, wcześniej (do sierpnia 2017) redaktor prowadzący w Wydawnictwie Krytyki Politycznej. Absolwent Centrum Kształcenia Międzynarodowego Politechniki Łódzkiej i socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. Redagował serwis klimatyczny KP. Otrzymał drugą nagrodę w konkursie w Koalicji Klimatycznej „Media z klimatem!”. Współtworzył Klub Krytyki Politycznej w Łodzi.
Zamknij